KsiążkiWojciech Węgrzyniak
Wojciech Węgrzyniak

Wojciech Węgrzyniak

   Pochodzę z Podhala a dokładnie z Mizernej. Jestem księdzem od 6 czerwca 1998 roku. Przez pierwsze 3 lata kapłaństwa byłem wikariuszem w Krakowie na os. Ruczaj. Potem wyjechałem za granicę.
   Pięć lat spędziłem na studiach w Rzymie, trzy następne w Jerozolimie. Od października 2009 roku pracuję na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Moja specjalność to nauki biblijne a dokładniej Stary Testament. Mieszkam przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie, starając się pomagać również w duszpasterstwie.

 

Planowane rekolekcje

2013

Dla kapelanów Wojska Polskiego, Częstochowa, 23-26.09

WSD Radom, 3-8.12

Duszpasterstwo Akademickie, Kraków, U Dobrego, 15-18.12

Bęczarka, 20-22.12

2014

Duszpasterstwo Akademickie Most, wielkopostne, Wrocław, 5-8.03

Duszpasterstwo Akademickie u Brata, wielkopostne, Kraków, 30.03-2.04

Parafialne wielkopostne, Kwaczała, 6-9.04

Kapłańskie, Ziemia Święta, sierpień/wrzesień

WSD Łomża, koniec września

Parafialne - Niepołomice, koniec października

2015

Rekolekcje o Słowie Bozym, Krościenko, ferie zimowe (5 dni)

Parafialne wielkopostne - Kraków - św. Jadwigi

Parafialne adwentowe - Jaworzno-Szczakowa

2016

Parafialne wielkopostne - Chrzanów-Kościelec

2017
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Sułkowice
2018
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Nowy Targ, św. Katarzyny

 

 

Wygłoszone rekolekcje

1998

Parafialne wielkopostne – Kwaczała, marzec

ONŻ O st. - Bystra Podhalańska, sierpień

1999

ONŻ I st. - Babice, lipiec

Ewangelizacyjne - Młoszowa-Chrzanów, październik

2000

Misje parafialne - Kraków, Piaski Nowe, 26.03-2.04 (wraz z ks. Janem Nowakiem)

ONŻ II st. - Groń, lipiec

Dla młodzieży - Kraków, Kurdwanów, 24-27.09

Parafialne adwentowe - Niegowić, grudzień

2001

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec 

Parafialne wielkopostne - Frydman, marzec

Dla Liceum Męskiego oo. Cystersów - Kraków, Szklane Domy, 9-11.04

ONŻ III st. (ogólnopolskie) - Kraków, lipiec

2002

ONŻ O st. - Osieczany, lipiec

2003

Parafialne wielkopostne - Dębno, 13-16.04.2003

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 17-20.12 

Parafialne adwentowe – Krempachy, 20-23.12

2004

Dla I LO w Krakowie, marzec

Parafialne wielkopostne - Niedzica, 28.03-31.03

Parafialne wielkopostne - Raba Wyżna, 4-7.04

Parafialne adwentowe - Kraków, Prądnik Czerwony (Jana Chrzciciela), 19-22.12

2005

Parafialne wielkopostne - Nowy Targ, św. Katarzyny, 12-18.03

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec

2006

Dla szkół średnich w Wieliczce, marzec

Dla inteligencji - Myślenice, marzec

Parafialne wielkopostne - Harklowa, kwiecień

2009

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 12-15.12.2009

Dla Stowarzyszenia Civitas Christiana - Kraków, Łagiewniki, 4.12.2009

2010

Parafialne wielkopostne - Kacwin, 17-20.02

Dla VIII LO w Krakowie, 8-10.03

Dla młodzieży i nie tylko - Kraków, kościół Miłosierdzia Bożego, 9-11.03 (pomoc włoskiej Szkole Ewangelizacji „Sentinelle del Mattino di Pasqua”)

W Bazylice Mariackiej (Parafialne wielkopostne i dla Bezdomnych), Kraków, 21-26.03

Dla pracowników nauki - Kraków, św. Anna, 28.03-1.04

Misje parafialne - Prostyń, 22-31.05

Dla przygotowujących się do Bierzmowania i młodzieży – Nowy Targ, 8-10.09

WSD Hosianum - Olsztyn, 27-29.09

Dla katechetów – Sokołów Podlaski, 15-17.10

Dla katechetów – Nurzec Stacja, 26-28.11

Dla rodziców - Kraków, Biały Prądnik (u ss. Duchaczek), 6-8.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego adwentowe – Warszawa, św. Anny, 12-15.12

2011

Dzień skupienia - WSD XX. Sercanów w Stadnikach, 19-20.01

Misje parafialne - Leńcze, 6-13.02

Dla Duszpasterstwa Akademickiego wielkopostne "Daj się zaprzęgnąć" - Kraków, św. Anny, 10-13.04.

Dzień skupienia "Między kobietą a Panem Bogiem" - WSD XX. Saletynów w Krakowie, 28-29.05.

Z okazji jubileuszu 500-lecia parafii p.w. Trójcy Świętej w Prostyni, 18-20.06.

WSD Drohiczyn, 28.09-2.10.

Kapłańskie - Ziemia Święta, 3-12.11

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 20-21.11

Parafialne adwentowe - Kraków, MB Ostrobramskiej, 11-13.12

2012

WSD Kraków, 21-25.02

Parafialne wielkopostne - Kraków, Dobrego Pasterza, 25-28.03

Dla kapłanów rocznika święceń 1982, Maniowy 9-12.04

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Maniowy, 17-20.05

Dla katechetów diec. Bielsko-Żywieckiej - Pogórze, 29.06-1.07

WSD Katowice, 26-30.09

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Chrzanów, św. Mikołaja, 4-7.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 15-17.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego, adwentowe - Radom, 9-12.12

2013

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.02

Parafialne wielkopostne - Linz, 15-17.02

Dzień skupienia - Wiedeń, 17.02

Dla pedagogów i wychowawców - Kraków, Bazylika św. Floriana, 18-20.02

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zembrzyce, 7-9.03

Parafialne wielkopostne - Katedra Wawelska, 24.02/3.03/10.03

Duszpasterstwo Akademickie - Kraków, św. Szczepan, 10-13.03

Dla nauczycieli - Kielce, 14-16.03

Dla Sióstr Urszulanek - Rybnik, 1-3.05

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 8.06

 

Życiorys
(z 24.02.2011 na potrzeby nostryfikacji dyplomu doktorskiego)

 

Urodziłem się 21 marca 1973 w Niedzicy jako najmłodsze dziecko Władysława Węgrzyniaka i Wiktorii z domu Zązel. W latach 1973-1977 mieszkałem w Maniowach a następnie w Mizernej, gdzie część rodziny mieszka do tej pory.

Po ukończeniu w 1988 roku Szkoły Podstawowej w Kluszkowcach uczęszczałem do I LO im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. W roku szkolnym 1990/1991 zakwalifikowałem się do III stopnia XVII Olimpiady Geograficznej, natomiast w roku 1991/1992 zostałem finalistą XVIII Olimpiady Geograficznej i I Olimpiady Nautologicznej oraz dotarłem do II stopnia Olimpiady Historycznej.

Egzamin dojrzałości uzyskałem w 1992 r., po czym wstąpiłem do Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, rozpoczynając tym samym przygotowanie do kapłaństwa i studia na Papieskiej Akademii Teologicznej.

Święcenia diakonatu otrzymałem 8 maja 1997 roku w Skomielnej Białej. Zgodnie z wytycznymi formacji seminaryjnej ostatni rok przed święceniami kapłańskimi spędziłem w Kwaczale, ucząc religii w szkole podstawowej i pomagając w parafii jako diakon.

W 1998 roku uzyskałem magisterium z teologii na podstawie pracy napisanej pod kierunkiem o. Augustyna Jankowskiego OSB zatytułowanej Κoinonia z Bogiem w Pierwszym Liście Jana Apostoła. W tym samym roku, 6 czerwca otrzymałem święcenia kapłańskiego z rąk kard. Franciszka Macharskiego.

W latach 1998-2001 pełniłem funkcję wikariusza w par. Zesłania Ducha Świętego w Krakowie na os. Ruczaj, m.in. ucząc religii w Szkołach Podstawowych 151 i 158 oraz w Gimnazjum nr 23. W roku akademickim 2000/2001 odbyłem studia licencjackie na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zwieńczone tytułem licencjata z teologii ze specjalnością biblijną. Praca magisterska została uznana za licencjacką. Promotorem był o. Augustyn Jankowski OSB.

W latach 2001-2006 studiowałem w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. W roku akademickim 2003/2004 byłem reprezentantem studentów Europy Środkowo-Wschodniej oraz członkiem senatu akademickiego tegoż instytutu. W czerwcu 2004 uzyskałem stopień licencjata z nauk biblijnych. Teza zatytułowana "En aletheia kai agape" (2 Gv 3). Richiamo al duplice comandamento nella lettera del Presbitero alla Signora eletta (“W miłości i prawdzie [2 J 3]. Wezwanie do podwójnego przykazania w liście Prezbitera do wybranej Pani”) została napisana pod kierunkiem Johannesa Beutlera SJ.

W latach 2004-2006 kontynuowałem studia w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie przygotowujące do doktoratu.

Od maja do lipca 2006 pracowałem w Sekretariacie Kardynała Metropolitalnej Kurii w Krakowie.

W październiku tego samego roku rozpocząłem studia doktoranckie we Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie, zamiejscowym Wydziale Nauk Biblijnych i Archeologii Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie (Pontificia Universitas Antonianum. Facultas Scientiarum Biblicarum et Archaeologiae). W 2007 roku uzyskałem status Candidatus ad Doctoratum i rozpocząłem pracę nad tezą doktorskiej pod kierunkiem prof. Alviero Niccacci OFM (SBF, Jerozolima) i prof. G. Barbiero SDB (PIB, Rzym). Praca doktorska zatytułowana Lo stolto ateo. Studio dei Salmi 14 e 53 (“Głupi ateista. Studium Psalmów 14 i 53”) została obroniona 30 stycznia 2010 roku. Oprócz wspomnianych dwóch moderatorów, recenzentami pracy doktorskiej byli M. Pazzini OFM (SBF, Jerozolima) i A. Mello (SBF, Jerozolima). Ekstrakt pracy doktorskiej został opublikowany w lutym 2010 w Jerozolimie przez wydawnictwo Franciscan Press. Na tej podstawie uzyskałem dyplom Doktora Nauk Biblijnych i Archeologii, zatwierdzony przez władze Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie dnia 25 maja 2010 roku.

W czasie moich studiów zarówno w Rzymie jak i w Jerozolimie uczestniczyłem w różnych kursach językowych: jęz. włoskiego w Rzymie; jęz. angielskiego w Leicester, Maynooth, Londonie i Nowym Jorku; jęz. niemieckiego w Bonn i Salzburgu oraz jęz. francuskiego w Lyonie i w Angers. Ponadto w czasie wakacyjnym pomagałem w różnych parafiach i wspólnotach religijnych. Przede wszystkim we Włoszech (Roccagorga, Spadafora, Borgo san Donato, Pieve i Maresso), w Anglii (Leicester, Kirkham, Louth, Skegness i Londyn), w USA (Chicago i Nowy York), w Niemczech (Wesseling i Traunstein), we Francji (Lyon) a także w różnych parafiach na terenie Polski, gdzie wygłosiłem kilkanaście rekolekcji parafialnych.

Od 1 października 2009 roku zostałem zatrudniony na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na stanowisku asystenta w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu. Rok później zacząłem pełnić funkcję opiekuna Samorządu Studenckiego oraz opiekuna I roku teologii o specjalności katechetyczno-pastoralnej. W 2011 zostałem adiunktem tej samej katedry.

Od 2009 roku należę do Stowarzyszenia Biblistów Polskich.

Poza publikacją kilku artykułów z dziedziny biblijnej, wygłosiłem referaty na sympozjach w Krakowie (Łagiewniki, wrzesień 2008; UPJPII,  kwiecień 2010), w Płocku (WSD, listopad 2009), w Lublinie (KUL, sierpień 2010) oraz wziąłem udział w konferencji naukowej na temat Księgi Psalmów w Oxfordzie (wrzesień 2010). Ponadto opublikowałem 4 tomy homilii i kazań.

Od końca września 2009 roku zamieszkałem przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie z zadaniem pomocy duszpasterskiej w parafii, należąc jednocześnie do grupy trzech wykładowców z UPJPII, którzy zostali skierowani przez Metropolitę do sprawowania pieczy nad duszpasterstwem pracowników nauki miasta Krakowa.

W 2010 zostałem wybrany członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Krakowskiej. 

 

Curriculum Vitae in italiano

środa, 31 sierpień 2016 22:38

Ale

ja bym Ci księżyc ukradł gdybym był Kaczyńskim

albo ziemię rozkręcił gdybym Kopernikiem

radio bym Ci założył gdybym był Rydzykiem

lub zabrał na skrzydła gdybym był Ikarem

arkę bym Ci sklecił gdybym był Noem

albo słońce zatrzymał gdybym był Jozuem

 

jest tylko jedno

ale

jestem sobą

 

II 2009

czwartek, 25 sierpień 2016 10:32

Staruszka

Jedna z wiejskich staruszek. Ponad 90 lat. Nie pamięta, kim jestem. Tłumaczę. Nie pomaga. Powtarza w praktyce dwa zdania: "W życiu największym skarbem jest Pan Jezus" i "Murzyni są lepsi od tych z Tarnowa". Była w Ameryce. Nie chce ich sądzić, bo każdy powinien w życiu zajmować się przede wszystkim sobą, ale "Murzyni są lepsi".

A "Największy skarb to Pan Bóg".

 

Oby prędzej stracić pamięć niż wiarę...

wtorek, 23 sierpień 2016 10:55

Czy Bóg karci człowieka?

Spokojnie można mówić o tym, że Bóg karci człowieka.

 

Po pierwsze, ze względu na słownictwo. W tekstach, które mówią o karceniu (por. Syr, 18,13, Hb 5,17, Hbr 12,5-11, Ap 3,19) występują zasadniczo trzy słowa: „paideo”, (znaczy „wychowuję” ale także może znaczyć „karzę”), „elencho” ("przekonuję", "poprawiam", "karcę") „mastigo” („chłoszczę”, „karcę”).

 

Po drugie, ze względu na ideę – zawsze kara od Boga miała na celu dobro człowieka, charakter wychowawczy. Problemem bowiem nie są słowa: „karze” czy „karci”. Problemem jest pytanie, czy Bóg może zesłać/dopuścić cierpienie dla dobra człowieka. I odpowiedź Biblii brzmi: Tak. Może. Tak. Może. „Karę Bożą” w pewnym sensie można porównać do usuwania zębów jako „kary” za to, że się zepsuły, albo odcięcia ręki jako kary za to, że jest chora (ale w celu ratowania reszty ciała), albo niedopuszczenie człowieka do wykonywania zawodu lekarza ze względu na brak kompetencji. Celem jest zawsze dobro człowieka. Bóg karze, bo jest dobry. Gdyby nie był dobry, nigdy by nie ukarał, czyli pozwoliłby na jeszcze większe nieszczęście.

 

Po trzecie, ze względu na starożytny system wychowawczy. Dla nich to było normalne, że nie ma wychowania bez karcenia i nigdy nie rozumiano kary jako czegoś negatywnego. Dlatego nie mieli problemów, żeby mówić o tym, że Bóg karze.

 

Po czwarte, o. Augustyn Jankowski OSB, człowiek pełen dobroci, redaktor Biblii Tysiąclecia, specjalista najlepszy w Polsce od Apokalipsy, nie tylko biblista ale i filolog klasyczny przetłumaczył Ap 3,19: „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę” (Ap 3,19).

 

Dla mnie idea Bożej kary nigdy nie kłóciła się ani miłością ani z dobrocią Bożą. Może bardziej lubię słowo „konsekwencje” albo "wymagania", ale to tylko kwestia słówek. Idea ciągle pozostaje ta sama. Nie wychowuje ten, który tylko nagradza, który zawsze ucieka od krzyża.

 

Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. (Iz 53,4-6)

 

PS. W tym kontekście zdanie "Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze" jest dla mnie równoznaczne ze stwierdzeniem: "Bóg reaguje na nasze czyny tak, aby z tej reakcji wyszło nasze dobro, nawet gdyby Boża reakcja miała nas boleć".

poniedziałek, 08 sierpień 2016 19:29

Kręgi Biblijne 2016/2017 - info i zapisy

Kręgi Biblijne u św. Anny – 2016/2017

 

 Ewangelia wg św. Marka - część 1

 

Rozpoczynamy w tym roku wspólną lekturę Ewangelii wg św. Marka. Chociaż cykl przewidziany jest na 5-6 lat, nie ma obowiązku uczestniczenia w całości. Spotkania są otwarte również dla tych, którzy jeszcze nigdy nie byli. Nie ma obowiązku należenia do Wspólnoty, aby brać udział w Kręgach, ani obowiązku chodzenia na Kręgi, jeśli ktoś należy do Wspólnoty [o Wspólnocie przeczytaj tutaj].

 

Czas:               Środa 20.30-22.00 (raz w miesiącu)

Miejsce:           Kraków, ul. Św. Anny 11 (sala przed kancelarią)

 

Czytany fragment:

X - Mk 1,1-11

XI - Mk 1,12-20

XII - Mk 1,21-34

I - Mk 1,35-45

II - Mk 2,1-12

III - Mk 2,13-22

IV - Mk 2,23-3,6

V - Mk 3,7-21

VI - Mk 3,22-35

 

Grupy (max. 20 osób w jednej grupie) i terminy spotkań:

Grupa I  - pierwsze środy miesiące

Grupa II - drugie środy miesiąca

Grupa III - trzecie środy miesiąca

Grupa IV - czwarte środy miesiąca

Dokładne daty zostaną podane we wrześniu

 

Opłata – 50 zł (przy pierwszym spotkaniu)

Zebrana kwota zostanie przekazana na edukację na misjach (imię odpowiedzialnego misjonarza oraz konkretny cel, na jaki zostaną wydane pieniądze, zostaną podane we wrześniu)

 

Zapisy:

mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Przy zapisach proszę podać nr wybranej grupy, ewentualnie pozostawić przydział do mojej dyspozycji. Ostateczny przydział do grup i potwierdzenie zapisów nastąpi we wrześniu.

 

Niestety brakło już miejsc. Można się zapisać na rok 2017/2018.

 

Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma (Łk 24,45)

poniedziałek, 08 sierpień 2016 14:11

Zanim odbierzemy nagrodę

Już dawno nie byłem tak szczęśliwy. Jak po niezapomnianych rekolekcjach. Jak po niesamowitej pielgrzymce. Dumny z Kościoła, z Polski, z Krakowa. Nadchodzące z różnych stron opinie potwierdzają, że ŚDM 2016 udały się bardzo dobrze. Ten mocny powiew Ducha jednak nie tylko ożywił wielu ludzi, ale również odsłonił pewne braki. Gdyby Kościół nie miał przyszłości, można by o nich nie myśleć. Można by tylko dziękować jak najdłużej. Bo naprawdę jest za co. Skoro jednak wierzymy, że Kościół nad Wisłą ma przed sobą również przyszłość, może warto przemyśleć również te momenty, które mogą mieć na nią niebagatelny wpływ.

 

1. Duszpasterstwo młodzieży

Zaskoczyła mnie ilość zarejestrowanych Polaków. 78 tysięcy. Włochów było 63 tysiące, Francuzów 33 tysiące. Dlaczego Polaków nie było więcej? Dlaczego większość polskiej katolickiej młodzieży nie chciała przyjechać do Krakowa? Czy nie dlatego, że ich po prostu nie ma więcej? To widać po Mszach świętych niedzielnych czy rekolekcjach parafialnych. Włosi nie mają katechezy w szkole a potrafi ich przyjechać prawie tylu co Polaków. W większości parafii mają oratoria, grupy młodzieży. To robi liczbę. My mamy katechezę i kontakt z 200, 300 osobami, ale jak przyjdzie co do czego, to nie ma na kogo liczyć. Może trzeba by zrezygnować z jednej godziny religii? Żeby nieprzekonanych nie zamęczać. Może pozwolić księżom uczyć w szkole tylko pół etatu, żeby mieli więcej sił do pracy w parafii? Może zrezygnować z niepisanej zasady, że każdy ksiądz musi uczyć w szkole? Nawet jak nie ma talentu. Wielu księży się zniechęciło do młodych. Wielu się młodymi zamęczyło. Stąd w parafiach coraz mniej grup młodzieżowych. Diagnoza oczywiście musi być głębsza. Nie da się jednak nie widzieć, że duszpasterstwo młodzieży jest tym elementem, które należy gruntownie przemyśleć. Na pewno warto nie zapomnieć o tych, którzy zaangażowali się w ŚDM. Podziękować, nagrodzić, zrobić wszystko, żeby wspólnota, którą utworzyli w ostatnich miesiącach przybrała jakieś bardziej trwałe formy. Na pewno warto porozmawiać z księżmi w parafiach, w których nic nie udało się zrobić. Papież często używa słowa „discernimento” – „rozeznanie”. Uczciwe i szczere rozeznanie powinno być początkiem nowej troski o młodych.

Niektórzy mówią, że problemem były pieniądze. Że było za drogo. Moja mama mówi, że na co innego, to młodzi pieniądze mają. I to też jest prawda. Jak ktoś chciał, to nawet te 690 zł mógł przez dwa lata zarobić czy zaoszczędzić. Ale jeśli rzeczywiście mamy gros młodzieży, którzy nie są na tyle przekonani, żeby płacić wiele a przyszliby gdyby mogli płacić mniej, to musimy uderzyć się w piersi. Żeśmy o tym nie wiedzieli albo wiedząc nie zareagowali. Wystarczyło przecież od każdego księdza, zakonnika i siostry katechetki ściągnąć po jednej szkolnej pensji, którą otrzymujemy za pracę z młodzieżą. Przecież jest nas więcej niż kilkanaście tysięcy. Ale żeby wiedzieć, gdzie jest problem i umieć reagować, trzeba być blisko młodych i nie upierać się, że to my, dorośli mamy zawsze rację.

 

2. Relacje z Watykanem

Drugim elementem, który jakoś dał mi do myślenia to relacja Kościoła w Polsce z Watykanem. Czasem odnoszę wrażenie, że Rzym słuchany jest bezkrytycznie. A przecież Kościół nad Wisłą ma już 1050 lat i nie musi się wstydzić swojej historii. A tam nad Tybrem też są tylko ludzie. I choć pracują naprawdę od serca, przecież nie zawsze widzą najlepiej. Parę przykładów.

Ceremoniarz papieski zdecydował, że na Mszy św. w Brzegach nie może być żadnych komentarzy, tylko tzw. wezwania do ciszy. Ale na zwykłą ludzką logikę, jaki jest sens mówienia i to w czterech językach, żeby ludzie po kazaniu medytowali w ciszy nad homilią? Przecież każdy wie, po co jest wtedy cisza. Natomiast były momenty, kiedy prosiło się bardziej o komentarz, np. kiedy papież przekazywał światło młodym.

Niepotrzebną decyzją był również zakaz informacji, kto i gdzie głosi katechezy. Uzasadnia się to tym, żeby ludzie nie wybierali sobie swoich ulubionych mówców. Ale co by się stało? Najwyżej do niektórych nie przyszedłby nikt i może to byłoby równie dobre. Zwłaszcza, że potem były przecieki, kto, gdzie ma. To samo ze spotkaniem zamkniętym papieża z biskupami. Nie rozumiem osobiście, po co Watykan opublikował zapisał całego spotkania, skoro spotkanie było zamknięte, albo po co było zamknięte, skoro i tak je publikowano. Jak Papież rozmawia z prezydentami, to jakoś potrafimy przeżyć, że znamy tylko tematy rozmów, nie znając szczegółów.

Jeszcze inną sprawą była kwestia tłumaczeń. Na Jasnej Górze było to zrobione idealnie. Papież mówi po włosku, lektor czyta po polsku. Ciekawe, czy Ojciec św. wiedział, że na spotkaniu z duchowieństwem polskim w Sanktuarium Jana Pawła II prawie nikt go nie rozumie? Czy miał świadomość, że połowa, jeśli nie większość na Brzegach nie miała radia albo słuchawek do komórek i nie rozumiała tego, co do nich mówi? Przecież zarejestrowanej młodzieży, przygotowanej na ŚDM, było tylko 350 tysięcy. Milion, może nawet dwa to byli Polacy. W Panamie problemu nie będzie, ale to jest do przemyślenia, żeby jednak w kraju, do którego przyjeżdża Ojciec święty tłumaczyć homilię na język mieszkańców.

To są tylko przykłady. One odkrywają to co jakoś również charakteryzuje Kościół w Polsce - brak posłusznej niezależności. Zwłaszcza w teologii. Brak „eksperymentowania” na różnych duszpasterskich polach. Brak nieraz upartego tłumaczenia, że może być inaczej, że można to zrobić jeszcze lepiej. Jakoś tak boimy się być pionierami, bo nas ciągle uczono, że trzeba tylko słuchać. Kościół w Polsce sprawia wrażenie ciągle nieświadomego swojej wartości. Pomimo tego, że setki księży studiowało za granicą i zobaczyli na własne oczy, że nie są gorsi nie tylko od Włochów. Pomimo tego, że tysiące ludzi wyjechało za granicę i zobaczyło, że wiara nad Wisłą nie musi się siebie wstydzić. Nie chodzi o wezwanie do nieprzejmowania się Rzymem, ale o świadomość, że również my mamy co w nieść w Kościół, bo to że Kościół powszechny może nas ubogacić, zobaczyliśmy bardzo wyraźnie na własne oczy.

 

3. Myślenie i profesjonalizm

Największą przestrzenią, w której okazały się braki i słabości, to kwestia organizacji. Mówiąc żartem, na nieszczęście, wszystko się udało, więc wielu powie, po co do tego wracać. Poszukajmy jednak wspólnego mianownika. 

Zaniedbano całkowicie rejon Podhala, Orawy i Spisza. W pierwszym tygodniu nie mogli przyjąć pielgrzymów, bo to archidiecezja krakowska, w drugim nie mogli, bo byli za daleko od Krakowa.

Wiele zagranicznych grup mieszkało daleko od Krakowa, np. Hiszpanie aż w Makowie Podhalańskim a wiele polskich grup miało noclegi w Krakowie.

W ostatnim tygodniu niepotrzebnie góra godziła się na zmiany grup w parafiach. Np. mieli być Niemcy. Góra zmienia grupę. Będą Włosi. Ale pakiety w parafii już są niemieckie! To nic. Trzeba jechać po włoskie do innej parafii. Gdzie? Nie wiadomo. Trzeba pytać. Nie wiadomo jakimi kanałami. Już są. Ale okazuje się, ze Włosi nie będą do niedzieli, tylko do wtorku. A przecież ze szkołą umowa jest podpisana do niedzieli. Trzeba renegocjować umowę. A skąd jedzenie na te dwa dnie?

Nie wydrukowano wielu identyfikatorów, przez co chociażby chór nawet po kilkunastu godzinach czekania nie został wpuszczony na próbę w Brzegach. BOR też nie umiał wyciągać wniosków. Już w Częstochowie był problem z przepustowością. Na Błoniach czekałem 2.45h i ledwie zdążyłem. Na Msze z duchowieństwem mogło nie wejść nawet 2 tysiące księży. A przecież czekaliśmy 2-3 godziny. Na Brzegach dopiero pod koniec Mszy zapełnił się w miarę sektor kapłański. A przecież wystarczyło rzucić więcej pracowników do kontroli.

Problem niemały był z informacją. Aplikacja i strona były ładnie zrobione. Ale konkretnej treści było za mało. Żeby tydzień  przed ŚDM nie wiedzieć, jaki jest szczegółowy program wydarzeń towarzyszących, albo żeby je publikowała Stacja7 a nie strona Komitetu? Żeby kierowca wożący biskupów nie wiedział do kogo się udać, gdy jego starszy biskup nie może iść paru kilometrów na nogach? Oprócz historii Polski czy pieśni można było spokojnie wydrukować wiele informacji w książeczkach, chociażby na temat Komunii bezglutenowej. Bardzo brakowało przejrzystości struktury organizacyjnej, która pozwoliłaby błyskawicznie zareagować, kiedy zdarzą się wpadki.

Nie można mówić, że Komitet Organizacyjny działał źle. Bo wiele sekcji działało rewelacyjnie i wielu ludzi naprawdę zrobiło kawał profesjonalnej pracy. Ale niektórzy byli nieodpowiedzialni, chociaż mieli odpowiedzialne stanowiska. I miejmy nadzieję, że pamiętając ludzkie łzy, pretensje, krzyki i niecenzuralne słowa, przynajmniej zostaną w domu, kiedy przyjdzie czas na nagrody. Jeśli mają chociaż trochę honoru.

Wiele wpadek wynikało z pomyłek i tego się nie da uniknąć. Przy tak masowej imprezie nie ma się co też dziwić, że nie wszystko wyszło na medal. Trzeba jednak uczciwe powiedzieć, że my za mało myślimy, za dużo kierujemy się znajomościami i zbyt często dobieramy sobie ludzi, którzy chcą a nie, którzy potrafią. To nie jest problem tylko tych dni. To jest częsty problem na każdym szczeblu organizacyjnym polskiego Kościoła. I to jest to, co dobrze byłoby przemyśleć. W Kościele nad Wisłą nie brakuje nam ludzie świętych, nie brakuje nam ludzi wierzących i oddanych, nie brakuje nam również fachowców, ale brakuje nam lepszej władzy. A lepsza władza to taka, która więcej myśli i mniej opiera się na znajomościach. To, że ktoś chce rządzić, to naprawdę za mało. Dlaczego wszyscy chwalą chór? Dlaczego tak im wyszło rewelacyjnie, chociaż niektórzy nazywają ich męczennikiem ŚDM? Bo była selekcja i nikt kto fałszuje, nie mógł śpiewać. I były wielogodzinne próby. Jeśli można zrobić selekcję do chóru, to przecież można i do władzy. Bo od tego naprawdę wiele zależy.

 

4. Odwaga

Ostatnia rzecz, która mi dała do myślenia, to brak odwagi. Brakło odwagi, żeby powiedzieć księżom na Mszy św. rozpoczęcia: Zawaliliśmy z miejscami dla biskupów. Czy mogliby wszyscy księży zejść z podium na Błonia i przejść do dalszych sektorów? Brakło odwagi, by zdecydować, żeby piosenkarka Noa nie śpiewała piosenek, wtedy jak papież objeżdża sektory. To nic, że były naciski. To nie czas na koncert. Brakło odwagi, żeby powiedzieć Ojcu Świętemu, żeby nie zaczynał Mszy św. 40 min wcześniej w Sanktuarium Jana Pawła II czy ponad 20 minut wcześniej na Brzegach. Przecież dużo ludzi przez to nie weszło do sektorów. Dużo za późno włączyło telewizor.

Papież Franciszek mówił do młodych na Tauron Arenie, że odwaga powinna być cechą teraźniejszości. Przecież to dzięki odwadze Kraków przygotował dobrze ŚDM. Dzięki odwadze wielu nie wyjechało z Krakowa. Dzięki odwadze wielu przyjechało. Nie możemy bać się papieża, biskupów, księży, policjantów czy rządu. Przecież chyba nam wszystkim zależy na tym, żeby było lepiej, żeby Kościół w Krakowie, w Polsce i na świecie miał nie tylko przyszłość, ale przyszłość lepszą. A gdzieś ciągle pokutuje ideał, żeby siedzieć cicho, żeby nie robić przykrości, kłopotu. Jakiś taki dziwny ideał, żeby góra nie wiedziała, że na dole są problemy. A przecież w prawdziwej rodzinie to rodzice starają się, by dzieci nie wiedziały o wszystkich kłopotach. My w Kościele robimy trochę na odwrót. Musimy rozmawiać więcej i szczerzej. Prawda nie zabije. A jeśli nawet, to zawsze to wyjdzie na dobre. Przecież po to jesteśmy Kościołem. Dla dobra człowieka.

 

Bogu dzięki w telewizji wyglądało to ładnie. A ci co byli na miejscu, też byli szczęśliwi, bo wszystkie braki i niedociągnięcia przysłoniło doświadczenie żywego Boga i Kościoła. Mocniejsze niż każda ludzka słabość. Stąd już dawno nie byłem tak szczęśliwy i dumny. I wierzę gorąco w przyszłość Kościoła w Polsce. Ale tak jak Papież mówił, że młodzież jest nadzieją Kościoła pod pewnymi warunkami, tak Kościół w Polsce ma przyszłość pod pewnymi warunkami: przemyśleć sprawę duszpasterstwa młodzieży, prowadzić konstruktywny dialog z Watykanem, bardziej postawić na myślenie i profesjonalizm niż emocjonalność i układy oraz docenić rolę odwagi.

Tych elementów do przemyślenia jest pewno jeszcze więcej. Najważniejsze, że jest na czym budować, bo Bóg pozwolił nam przekonać się jeszcze raz, że tą drogą, drogą Jezusa, wiary i Kościoła naprawdę warto iść - z tego świata w świat wiecznie młody.

środa, 03 sierpień 2016 15:07

Parę myśli o Kardynale

Jeszcze byłem małym chłopcem, kiedy usłyszałem od starszej babci ze wsi, że po II wojnie światowej na wakacje do kleryka Andrzeja Deskura przyjeżdżał kolega z roku, kleryk Franciszek Macharski. Rodzina Deskurów mieszkała na Podbrzeziu, skąd było 2, może 3 km do kościoła parafialnego w Maniowach. I ludzie się dziwili, dlaczego oni rano nie idą do kościoła razem, tylko w odstępie kilkunastu metrów, całą drogę nie rozmawiając ze sobą.

- Pokłócili się? Dziwaki?

Potem ludzie się dowiedzieli, że klerycy robili rozmyślanie po drodze, w ten sposób przygotowując się do Mszy św. Ten obrazek idących w ciszy jakoś pozwala mi zrozumieć, skąd kard. Macharski w tak misteryjny sposób celebrował Eucharystię. Zwłaszcza moment Przeistoczenia czy „Oto Baranek Boży” były takimi chwilami, kiedy wydawało mi się, że on wchodzi najdalej jak człowiek potrafi na Golgotę. To nie był człowiek krzykliwy, choć mało przecież nie mówił. Umiał milczeć, dlatego nie mówił płytko.

 

Dziwiło mnie też, że on jest zawsze na bieżąco. Parę miesięcy po denominacji złotego, w czasie jakiegoś spotkania powiedziałem „Miliony”. Zaraz mnie poprawił: „Tysiące. Nie licz na stare. Licz na nowe.” Tak samo z komórką. Kiedy przyjechałem w 2001 roku na studia do Rzymu, dopiero od paru miesięcy miałem adres mailowy. A on już miał komórkę i tłumaczył jak to świetnie działa. Trochę wyglądał przy tym jak dziecko, co się zachwyca nową zabawką, ale robiło to wrażenie. Biskup, który jest na bieżąco. Biskup, który wie więcej niż ksiądz. Nawet w takich sprawach. Wielu przecież pamięta sms od Kardynała z Rzymu na krakowskie Błonia po śmierci Jana Pawła II. Dziś to już może nie dziwi. Wtedy budowało obraz Pasterza, którego lata nie zabijały młodości.

 

Nie byłem tak blisko, żeby poznać jego dystans do siebie, dystans, o którym tak wielu mówi. Ale bardzo lubię i nieraz powtarzałem anegdotę z kazania na krakowskim Rynku. W czasie homilii przestał działać mikrofon. Jakaś pani zaczęła więc wołać: „Eminencjo, nic nie słyszmy”. Ponoć padła odpowiedź: „To nic nie tracicie…”

 

Co do kazań – i w ogóle co do spotkań – to naprawdę ciężko było zrozumieć, o co mu chodzi. Ale nigdy nie miałem wrażenia, że mówi bez sensu. Nawet kiedyś wymyśliłem pewną teorię homiletyczną: Kardynał Macharski mówi jedno zdanie na głos a jedno, dwa zdania po cichu. Żeby go zrozumieć, trzeba było znaleźć to, co jest niewypowiedziane. I rzeczywiście to działało. Dziś bym powiedział, że to był taki sposób mówienia, który zachęcał nie tylko do słuchania, ale także do wysiłku zrozumienia. Chciał, żeby słuchacz zaangażował się bardziej, bo tylko wtedy człowiek zyskuje, kiedy się angażuje. Kto się zniechęcił, tracił. Kto się bardzo skupił, wypływał na głębię. Czy nie jest tak, że tam gdzie płytko może wchodzić każdy? By wypłynąć na głębię, trzeba się napływać.

 

O „Jezu, ufam Tobie” i czci s. Faustyny pisać będą wszyscy. Dla mnie to on jest cichym i skromnym, ale rzeczywistym świecznikiem Bożego miłosierdzia. Bez Niego nie byłoby ani Łagiewnik ani Faustyny. Może genialnie wyczuł Jana Pawła II, a może sam ze swojej wysokości zobaczył, że to jest to, o co warto zakotwiczyć wszystko. Nie wiem. Wiem, że pozwolił Bogu stać się narzędziem takiej łaski, o której Kościół nie tylko Krakowski 40 lat temu nie mógł nawet pomarzyć.

środa, 03 sierpień 2016 14:02

Etiopczyk na nartach

Jeden z wikarych przyszedł poskarżyć się kiedyś na proboszcza. Kardynał Macharski słucha go, słucha i w pewnym momencie mówi:
- Etiopczyk na nartach.

- Proszę?

- Etiopczyk na nartach.

Ksiądz się trochę zmieszał a widząc, że Kardynał więcej nie powie, wyszedł. Nie wiedząc o co chodzi, zapytał sekretarza, co to może znaczyć?

- Widział ksiądz kiedyś Etiopczyka na nartach?

- Nie.

- No to również nie powinno się widzieć wikarego narzekającego na proboszcza.

 

wtorek, 02 sierpień 2016 20:15

Kleryk Macharski

Jeszcze byłem małym chłopcem, kiedy usłyszałem od starszej babci ze wsi, że po II wojnie światowej na wakacje do kleryka Andrzeja Deskura przyjeżdżał kolega z roku, kleryk Franciszek Macharski. Rodzina Deskurów mieszkała na Podbrzeziu, skąd było 1,5 a może 2 km do kościoła parafialnego w Maniowach. I ludzie się dziwili, dlaczego oni rano nie idą do kościoła razem, tylko w odstępie kilkunastu metrów, całą drogę nie rozmawiając ze sobą.

- Pokłócili się? Dziwaki?

Potem ludzie się dowiedzieli, że klerycy robili rozmyślanie po drodze, w ten sposób przygotowując się do Mszy św.

Ten obrazek idących w ciszy jakoś pozwala mi zrozumieć, skąd kard. Macharski w tak misteryjny sposób celebrował Eucharystię. Zwłaszcza moment Przeistoczenia czy „Oto Baranek Boży” były takimi chwilami, kiedy wydawało mi się, że on wchodzi najdalej jak człowiek potrafi na Golgotę.

To nie był człowiek krzykliwy, choć mało przecież nie mówił. Umiał milczeć, dlatego nie mówił płytko.

poniedziałek, 01 sierpień 2016 19:52

Środkowy palec

Najśmieszniejsze wydarzenie ŚDM zdarzyło się w piątek. Jestem na Drodze Krzyżowej. Dostaję info, żeby przyjść na Franciszkańską 3, bo Papież może jednak będzie mówił z okna po włosku. Mówię, że nie ma sprawy, ale musicie mnie jakoś po Drodze Krzyżowej przetransportować, bo mogę nie zdążyć. Po chwili próbujemy z odpowiedzialnym dogadać się, jak dojść do jednego z policyjnych wozów. Policjant:

- Ja księdza przepuszczę, ale jak ja zapamiętam, że to ksiądz? Po Drodze Krzyżowej będzie tu dużo ludzi

- Może zrobimy sobie selfie?

- Ee, to może jednak jakoś zapamiętam tę twarz…

- Wie Pan co, ale ja mam lepszy pomysł. Mam taki znak szczególny, że na pewno Pan mnie rozpozna (i pokazuję środkowy palec, który mam krótszy). Ja Panu pokażę środkowy palec, to Pan będzie wiedział, że to ja.

Uśmiechamy się razem. Przychodzę za godzinę, żeby udać się już do auta, ale okazuje się, że w tym samym miejscu jest nie jeden, tylko 20 policjantów. Nie mogąc sobie przypomnieć, z którym się umawiałem, pytam:

- Przepraszam, ale któremu z panów obiecałem pokazać środkowy palec?

poniedziałek, 25 lipiec 2016 17:53

Franciszek i miłosierdzie (ŚDM-9)

Za parę dni spotkamy się z Papieżem Franciszkiem. Mało który papież jak on kojarzy się z miłosierdziem. Wiele słów i gestów znanych jest nam wszystkim. W tej refleksji spróbujmy uchwycić przynajmniej 10 cech miłosierdzia, które głosi Ojciec Święty, traktując je jednocześnie jako osobisty rachunek sumienia.

 

1. Miłosierdzie to imię Boga

To nie tylko tytuł książki, wywiadu, jaki Andrea Tornielli przeprowadził z Papieżem. Dla Ojca Świętego miłosierdzie jest rzeczywiście imieniem Boga, czyli jego istotą, tym co w Bogu jest najważniejsze. Franciszka mówi i pisze:

„Miłosierdzie to dowód tożsamości Boga” (w: „Miłosierdzie to imię Boga”, dalej „MiB”), „Przesłanie Jezusa to miłosierdzie. Dla mnie, mówię to z pokorą, to jest najmocniejsze przesłanie Pana” (MiB).
Stąd rodzi się pytanie: Czy wierzę, że imieniem Boga jest miłosierdzie? Co dla mnie jest najważniejsze w Bogu?

 

2. Miłosierdzie zakorzenione

Słuchając Ojca Świętego odnosi się wrażenie, że bardzo wiele korzysta on zarówno z doświadczenie życia, spotkanych osób a także bardzo mocno tkwi w tradycji Kościoła, odwołując się często do świętych czy do swoich poprzedników. Odwołuje się do papieży: Piusa XII, Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła II, Benedykta XVI. Wspomina ojca Duarta, księdza Enrico, ojca Jose Ramon Aristi, kardynała Giacomo Biffi czy staruszkę z Argentyny, która powiedziała: „Jeśli Pan nie przebaczyłby wszystkiego świat nie mógłby istnieć”. Często odwołuje się do Ewangelii, czasem cytuje Ojców Kościoła (np. Augustyna) a także teksty liturgiczne, choćby ten, co mówi o potędze, która objawia się w miłosierdziu. Przez to papieskie orędzie miłosierdzia prezentuje się nie jako jego prywatne nauczanie, ale jako prawda całego i żywego Kościoła.

Stąd rodzi się pytanie: W kim ja jestem zakorzeniony? Kogo ja cytuję? Kto jest moim autorytetem?

 

3. Miłosierdzie cierpliwe

Słowa, które zapewne pozostaną po papieżu Franciszku na zawsze to są słowa o Bogu, który nie męczy się miłosierdziem:

„Bóg nigdy nie męczy się przebaczeniem, to my męczymy się proszeniem Go o przebaczenie” (MiB), „Boga nie męczy wyciąganie ręki” (MV19)

Ta pewność Boskiej siły bierze się zapewne z wiary, że „Boże miłosierdzie jest nieskończenie większe od naszego grzechu” (MiB). To niby wydaje się oczywiste, ale w świecie, w którym coraz trudniej przeżywać porażki i coraz ciężej spotkać ludzi, którzy byliby wierni pomimo wszystko, może zrodzić się pokusa myślenia, że Bóg jest jak człowiek. I w końcu się zdenerwuje. A jednak Jego miłość, ta jedna, jedyna jest miłością nieskończenie cierpliwą.

Stąd rodzi się pytanie: Czy czasem nie wątpię w Boże miłosierdzie? Czy wierzę, że nie ma grzechu, którego Bóg nie byłby mi w stanie wybaczyć? Czy wybaczyłem sobie, skoro Bóg mi wybaczył?

 

4. Miłosierdzie konfesjonału

Zaskakująco często Papież Franciszek mówi o spowiedzi, konfesjonale, sakramencie pojednania. Wynika to z głębokiego przekonania o związku między Bożym miłosierdziem z spowiedzią. Franciszek zachęca:

„Z przekonaniem na nowo postawmy w centrum sakrament pojednania, ponieważ pozwala nam przekonać się namacalnie o wielkości miłosierdzia” (MV17); „Niezmordowanie będę zawsze powtarzał, że spowiednicy muszą być prawdziwym znakiem miłosierdzia Ojca” (MV 17).

Stąd rodzi się pytanie: Czy się spowiadam? Jak się przygotowuję do spowiedzi? Czy sakrament pojednania traktuję tylko jak pralkę na grzechy czy jako miejsce spotkania z miłosiernym Ojcem?

 

5. Miłosierdzie szczeliny

Ciekawą ideą, o której w różny sposób mówi Papież, jest idea szczeliny. Szukać choćby maleńkiej szczeliny, to próbować znaleźć cokolwiek, co może stać się punktem wyjścia do zmiany życia. Zarówno w odniesieniu do siebie jak i do innych. Papież pisze:

            „Maleńki krok pomiędzy ogromnymi ludzkimi ograniczeniami może bardziej podobać się Bogu niż życie zewnętrznie poprawne tego, kto przeżywa swoje dni, nie stawiając czoła poważnym trudnościom” (MiB)

Stąd rodzi się pytanie: Czy potrafię zobaczyć dobro w każdym człowieku? Czy koncentruje się bardziej na tym, co złe czy na tym co dobre? Czy wierzę, że nawet najmniejszy odruch dobra może być początkiem wielkiej zmiany?

 

6. Miłosierdzie czułości

Częste powtarzanie, że Bóg jest kochającą matką, że czeka, aby nas przytulić, że czułość jest wyrazem miłosierdzia Bożego, rodzi wrażenie, że Boże miłosierdzie jest bardzo ludzkie, a w pewnym sensie nawet bardzo cielesne. Papież zdaje sobie sprawę, że zranieni i odrzuceni potrzebują jak nikt inny przytulenia. Mówi na przykład o spowiedzi niesakramentalnych małżeństw:  „Przytulcie je więc i bądźcie miłosierni, nawet jeśli nie możecie udzielić rozgrzeszenia”. A także: „Bóg przebacza nie za pomocą dekretu, lecz gestu czułości” (MiB).

Stąd rodzi się pytanie: Czy potrafię przytulić odrzuconych? Czy wychodzę z gestami ludzkiej czułości do tych, do których nikt nie chce wychodzić?

 

7. Miłosierdzie społeczne

Papież nie mówi o miłosierdziu Boga w oderwaniu od problemów człowieka, także problemów publicznych, społecznych. Z jednej strony nawiązuje do tego, co już miało miejsce: Domów Miłosierdzia w Piemoncie, działalności księdza Bosko z młodzieżą, Cottolengo z chorymi, Matki Teresy z umierającymi na ulicy. Z drugiej strony bardzo często porusza  problem uchodźców, zwłaszcza tych, którzy giną na morzu. Wizyta  w Lampedusie, obmycie nogi uchodźcom, zabranie na pokład samolotu syryjskich rodzin z Lesbos, to tylko kilka gestów bardzo mocnego zaangażowania w miłosierdzie społeczne.

Stąd rodzi się pytanie: Czy czasem nie ograniczam miłosierdzia do relacji między Bogiem a mną samym? Czy nie zamykam się na konkretną pomoc drugiemu, która będzie kosztować mnie czas a nawet pieniądze? Czy nie rodzi się we mnie sędzia, który szuka uzasadnienia, by nie pomóc, zamiast być hojnym dla innych mimo wszystko?

 

8. Miłosierdzie wydarzeń

W czasie pontyfikatu Papieża Franciszka miłosierdzie staje się również głównym bohaterem wydarzeń ogólnoświatowych. Został ogłoszony i wciąż trwa nadzwyczajny Rok Jubileuszowy – Rok Miłosierdzia. Światowe Dni Młodzieży w Krakowie odbywają się pod hasłem „Błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Była inicjatywa wielkopostnej spowiedzi, tzw. „24 godziny dla Pana”. Powołani zostali misjonarze miłosierdzia. To pokazuje, jak bardzo Ojcu Świętemu zależy na tym, żeby nie bać się tego co najważniejsze połączyć z wydarzeniami, które kosztują wiele czasu i sił organizacyjnych. Prawdę bowiem należy nie tylko wyznawać, ale także celebrować. 

Stąd rodzi się pytanie: Czy wierzę w sens organizacji wydarzeń? Czy umiem dobrowolnie i chętnie darować takim wydarzeniom swój czas i siły? Czy wydarzenia pogłębiają we mnie wiarę w miłosiernego Boga?

 

9. Miłosierdzie Kościoła

Ulubionym obrazem Kościoła jest dla Papieża obraz szpitala polowego. To obraz Kościoła wychodzącego. O ile wcześniej zwracano uwagę na to, że Kościół jest pielgrzymujący, to znaczy, że jest  w drodze do nieba, to Franciszek bardziej zwraca uwagę na to, że Kościół jest wychodzący, to znaczy, że jest w drodze do człowieka. Taki kościół jest miłosierny. Jest obrazem miłosiernego Ojca. Papież mówi:

”Ja wierzę, że to są czasy miłosierdzia. Kościół ukazuje zranionej ludzkości swoje matczyne oblicze, swoją twarz mamy. Nie czeka aż zranieni zapukają do jego drzwi, idzie szukać ich na ulicach, zbiera ich, przytula, leczy, sprawia, że czują się kochani” (MiB). Jednocześnie precyzuje: „Pójście do wykluczonych, w stronę grzeszników, nie oznacza pozwolenia wilkom na wejście do stada” (MiB),

Stąd rodzi się pytanie: Czym dla mnie jest Kościół? Czy chcę tworzyć wspólnotę ludzi wychodzących do ludzi? Czy nie ulegam pokusie Kościoła wygodnego i zamkniętego na to, co kosztuje?

 

10. Miłosierdzie prorockie

Papież wydaje się niekiedy być niezrozumiały a nawet krytykowany. Bierze się to głównie z tego, że wyprzedza on swoje czasy i swoją epokę. Jest prorokiem Kościoła i prorokiem świata. A prorokowi trzeba zaufać. Zrozumieć, że prorok jest po to, by wytyczać drogę. Nie ma innego wyjścia. Pisze Ojciec Święty: „Bardzo pragnę, aby nadchodzące lata były przepojone miłosierdziem i byśmy wychodzili na spotkanie każdej osoby, niosąc dobroć i czułość Boga” (MV5), „Architrawem, na którym wspiera się życie Kościoła jest miłosierdzie […] Wiarygodność Kościoła potwierdza się na drodze miłości miłosiernej i współczującej” (MV10).

Stąd rodzi się pytanie: Czy ufam Ojcu Świętemu? Czy wierzę, że przez niego przemawia Duch Święty? Czy pomagam przełamać w sobie i innych opór, jaki może budzić postawa Papieża Franciszka? Czy będę słuchał uważnie, co powie papież Franciszek w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie?

 

Jeszcze wiele można by pisać o miłosierdziu Boga i ludzi. Niech ten czas łaski pozwoli nam zanurzyć się w tym, czego się nie da opisać a bez czego nikt z nas nie może być szczęśliwy. Niech Światowe Dni Młodzieży staną się czasem miłosierdzia, który przemieni nasze życie w życie Dzieci miłosiernego Ojca. 

 

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych