MedytacjeWojciech Węgrzyniak
Wojciech Węgrzyniak

Wojciech Węgrzyniak

   Pochodzę z Podhala a dokładnie z Mizernej. Jestem księdzem od 6 czerwca 1998 roku. Przez pierwsze 3 lata kapłaństwa byłem wikariuszem w Krakowie na os. Ruczaj. Potem wyjechałem za granicę.
   Pięć lat spędziłem na studiach w Rzymie, trzy następne w Jerozolimie. Od października 2009 roku pracuję na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Moja specjalność to nauki biblijne a dokładniej Stary Testament. Mieszkam przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie, starając się pomagać również w duszpasterstwie.

 

Planowane rekolekcje

2013

Dla kapelanów Wojska Polskiego, Częstochowa, 23-26.09

WSD Radom, 3-8.12

Duszpasterstwo Akademickie, Kraków, U Dobrego, 15-18.12

Bęczarka, 20-22.12

2014

Duszpasterstwo Akademickie Most, wielkopostne, Wrocław, 5-8.03

Duszpasterstwo Akademickie u Brata, wielkopostne, Kraków, 30.03-2.04

Parafialne wielkopostne, Kwaczała, 6-9.04

Kapłańskie, Ziemia Święta, sierpień/wrzesień

WSD Łomża, koniec września

Parafialne - Niepołomice, koniec października

2015

Rekolekcje o Słowie Bozym, Krościenko, ferie zimowe (5 dni)

Parafialne wielkopostne - Kraków - św. Jadwigi

Parafialne adwentowe - Jaworzno-Szczakowa

2016

Parafialne wielkopostne - Chrzanów-Kościelec

2017
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Sułkowice
2018
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Nowy Targ, św. Katarzyny

 

 

Wygłoszone rekolekcje

1998

Parafialne wielkopostne – Kwaczała, marzec

ONŻ O st. - Bystra Podhalańska, sierpień

1999

ONŻ I st. - Babice, lipiec

Ewangelizacyjne - Młoszowa-Chrzanów, październik

2000

Misje parafialne - Kraków, Piaski Nowe, 26.03-2.04 (wraz z ks. Janem Nowakiem)

ONŻ II st. - Groń, lipiec

Dla młodzieży - Kraków, Kurdwanów, 24-27.09

Parafialne adwentowe - Niegowić, grudzień

2001

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec 

Parafialne wielkopostne - Frydman, marzec

Dla Liceum Męskiego oo. Cystersów - Kraków, Szklane Domy, 9-11.04

ONŻ III st. (ogólnopolskie) - Kraków, lipiec

2002

ONŻ O st. - Osieczany, lipiec

2003

Parafialne wielkopostne - Dębno, 13-16.04.2003

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 17-20.12 

Parafialne adwentowe – Krempachy, 20-23.12

2004

Dla I LO w Krakowie, marzec

Parafialne wielkopostne - Niedzica, 28.03-31.03

Parafialne wielkopostne - Raba Wyżna, 4-7.04

Parafialne adwentowe - Kraków, Prądnik Czerwony (Jana Chrzciciela), 19-22.12

2005

Parafialne wielkopostne - Nowy Targ, św. Katarzyny, 12-18.03

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec

2006

Dla szkół średnich w Wieliczce, marzec

Dla inteligencji - Myślenice, marzec

Parafialne wielkopostne - Harklowa, kwiecień

2009

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 12-15.12.2009

Dla Stowarzyszenia Civitas Christiana - Kraków, Łagiewniki, 4.12.2009

2010

Parafialne wielkopostne - Kacwin, 17-20.02

Dla VIII LO w Krakowie, 8-10.03

Dla młodzieży i nie tylko - Kraków, kościół Miłosierdzia Bożego, 9-11.03 (pomoc włoskiej Szkole Ewangelizacji „Sentinelle del Mattino di Pasqua”)

W Bazylice Mariackiej (Parafialne wielkopostne i dla Bezdomnych), Kraków, 21-26.03

Dla pracowników nauki - Kraków, św. Anna, 28.03-1.04

Misje parafialne - Prostyń, 22-31.05

Dla przygotowujących się do Bierzmowania i młodzieży – Nowy Targ, 8-10.09

WSD Hosianum - Olsztyn, 27-29.09

Dla katechetów – Sokołów Podlaski, 15-17.10

Dla katechetów – Nurzec Stacja, 26-28.11

Dla rodziców - Kraków, Biały Prądnik (u ss. Duchaczek), 6-8.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego adwentowe – Warszawa, św. Anny, 12-15.12

2011

Dzień skupienia - WSD XX. Sercanów w Stadnikach, 19-20.01

Misje parafialne - Leńcze, 6-13.02

Dla Duszpasterstwa Akademickiego wielkopostne "Daj się zaprzęgnąć" - Kraków, św. Anny, 10-13.04.

Dzień skupienia "Między kobietą a Panem Bogiem" - WSD XX. Saletynów w Krakowie, 28-29.05.

Z okazji jubileuszu 500-lecia parafii p.w. Trójcy Świętej w Prostyni, 18-20.06.

WSD Drohiczyn, 28.09-2.10.

Kapłańskie - Ziemia Święta, 3-12.11

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 20-21.11

Parafialne adwentowe - Kraków, MB Ostrobramskiej, 11-13.12

2012

WSD Kraków, 21-25.02

Parafialne wielkopostne - Kraków, Dobrego Pasterza, 25-28.03

Dla kapłanów rocznika święceń 1982, Maniowy 9-12.04

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Maniowy, 17-20.05

Dla katechetów diec. Bielsko-Żywieckiej - Pogórze, 29.06-1.07

WSD Katowice, 26-30.09

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Chrzanów, św. Mikołaja, 4-7.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 15-17.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego, adwentowe - Radom, 9-12.12

2013

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.02

Parafialne wielkopostne - Linz, 15-17.02

Dzień skupienia - Wiedeń, 17.02

Dla pedagogów i wychowawców - Kraków, Bazylika św. Floriana, 18-20.02

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zembrzyce, 7-9.03

Parafialne wielkopostne - Katedra Wawelska, 24.02/3.03/10.03

Duszpasterstwo Akademickie - Kraków, św. Szczepan, 10-13.03

Dla nauczycieli - Kielce, 14-16.03

Dla Sióstr Urszulanek - Rybnik, 1-3.05

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 8.06

 

Życiorys
(z 24.02.2011 na potrzeby nostryfikacji dyplomu doktorskiego)

 

Urodziłem się 21 marca 1973 w Niedzicy jako najmłodsze dziecko Władysława Węgrzyniaka i Wiktorii z domu Zązel. W latach 1973-1977 mieszkałem w Maniowach a następnie w Mizernej, gdzie część rodziny mieszka do tej pory.

Po ukończeniu w 1988 roku Szkoły Podstawowej w Kluszkowcach uczęszczałem do I LO im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. W roku szkolnym 1990/1991 zakwalifikowałem się do III stopnia XVII Olimpiady Geograficznej, natomiast w roku 1991/1992 zostałem finalistą XVIII Olimpiady Geograficznej i I Olimpiady Nautologicznej oraz dotarłem do II stopnia Olimpiady Historycznej.

Egzamin dojrzałości uzyskałem w 1992 r., po czym wstąpiłem do Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, rozpoczynając tym samym przygotowanie do kapłaństwa i studia na Papieskiej Akademii Teologicznej.

Święcenia diakonatu otrzymałem 8 maja 1997 roku w Skomielnej Białej. Zgodnie z wytycznymi formacji seminaryjnej ostatni rok przed święceniami kapłańskimi spędziłem w Kwaczale, ucząc religii w szkole podstawowej i pomagając w parafii jako diakon.

W 1998 roku uzyskałem magisterium z teologii na podstawie pracy napisanej pod kierunkiem o. Augustyna Jankowskiego OSB zatytułowanej Κoinonia z Bogiem w Pierwszym Liście Jana Apostoła. W tym samym roku, 6 czerwca otrzymałem święcenia kapłańskiego z rąk kard. Franciszka Macharskiego.

W latach 1998-2001 pełniłem funkcję wikariusza w par. Zesłania Ducha Świętego w Krakowie na os. Ruczaj, m.in. ucząc religii w Szkołach Podstawowych 151 i 158 oraz w Gimnazjum nr 23. W roku akademickim 2000/2001 odbyłem studia licencjackie na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zwieńczone tytułem licencjata z teologii ze specjalnością biblijną. Praca magisterska została uznana za licencjacką. Promotorem był o. Augustyn Jankowski OSB.

W latach 2001-2006 studiowałem w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. W roku akademickim 2003/2004 byłem reprezentantem studentów Europy Środkowo-Wschodniej oraz członkiem senatu akademickiego tegoż instytutu. W czerwcu 2004 uzyskałem stopień licencjata z nauk biblijnych. Teza zatytułowana "En aletheia kai agape" (2 Gv 3). Richiamo al duplice comandamento nella lettera del Presbitero alla Signora eletta (“W miłości i prawdzie [2 J 3]. Wezwanie do podwójnego przykazania w liście Prezbitera do wybranej Pani”) została napisana pod kierunkiem Johannesa Beutlera SJ.

W latach 2004-2006 kontynuowałem studia w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie przygotowujące do doktoratu.

Od maja do lipca 2006 pracowałem w Sekretariacie Kardynała Metropolitalnej Kurii w Krakowie.

W październiku tego samego roku rozpocząłem studia doktoranckie we Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie, zamiejscowym Wydziale Nauk Biblijnych i Archeologii Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie (Pontificia Universitas Antonianum. Facultas Scientiarum Biblicarum et Archaeologiae). W 2007 roku uzyskałem status Candidatus ad Doctoratum i rozpocząłem pracę nad tezą doktorskiej pod kierunkiem prof. Alviero Niccacci OFM (SBF, Jerozolima) i prof. G. Barbiero SDB (PIB, Rzym). Praca doktorska zatytułowana Lo stolto ateo. Studio dei Salmi 14 e 53 (“Głupi ateista. Studium Psalmów 14 i 53”) została obroniona 30 stycznia 2010 roku. Oprócz wspomnianych dwóch moderatorów, recenzentami pracy doktorskiej byli M. Pazzini OFM (SBF, Jerozolima) i A. Mello (SBF, Jerozolima). Ekstrakt pracy doktorskiej został opublikowany w lutym 2010 w Jerozolimie przez wydawnictwo Franciscan Press. Na tej podstawie uzyskałem dyplom Doktora Nauk Biblijnych i Archeologii, zatwierdzony przez władze Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie dnia 25 maja 2010 roku.

W czasie moich studiów zarówno w Rzymie jak i w Jerozolimie uczestniczyłem w różnych kursach językowych: jęz. włoskiego w Rzymie; jęz. angielskiego w Leicester, Maynooth, Londonie i Nowym Jorku; jęz. niemieckiego w Bonn i Salzburgu oraz jęz. francuskiego w Lyonie i w Angers. Ponadto w czasie wakacyjnym pomagałem w różnych parafiach i wspólnotach religijnych. Przede wszystkim we Włoszech (Roccagorga, Spadafora, Borgo san Donato, Pieve i Maresso), w Anglii (Leicester, Kirkham, Louth, Skegness i Londyn), w USA (Chicago i Nowy York), w Niemczech (Wesseling i Traunstein), we Francji (Lyon) a także w różnych parafiach na terenie Polski, gdzie wygłosiłem kilkanaście rekolekcji parafialnych.

Od 1 października 2009 roku zostałem zatrudniony na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na stanowisku asystenta w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu. Rok później zacząłem pełnić funkcję opiekuna Samorządu Studenckiego oraz opiekuna I roku teologii o specjalności katechetyczno-pastoralnej. W 2011 zostałem adiunktem tej samej katedry.

Od 2009 roku należę do Stowarzyszenia Biblistów Polskich.

Poza publikacją kilku artykułów z dziedziny biblijnej, wygłosiłem referaty na sympozjach w Krakowie (Łagiewniki, wrzesień 2008; UPJPII,  kwiecień 2010), w Płocku (WSD, listopad 2009), w Lublinie (KUL, sierpień 2010) oraz wziąłem udział w konferencji naukowej na temat Księgi Psalmów w Oxfordzie (wrzesień 2010). Ponadto opublikowałem 4 tomy homilii i kazań.

Od końca września 2009 roku zamieszkałem przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie z zadaniem pomocy duszpasterskiej w parafii, należąc jednocześnie do grupy trzech wykładowców z UPJPII, którzy zostali skierowani przez Metropolitę do sprawowania pieczy nad duszpasterstwem pracowników nauki miasta Krakowa.

W 2010 zostałem wybrany członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Krakowskiej. 

 

Curriculum Vitae in italiano

piątek, 30 marzec 2018 22:10

Wolny

Przed Kolegiatą. Chyba młode małżeństwo. On:

- Zgłodniałem. Chodźmy do restauracji.

- Nie chcę. Dziś jest Wielki Piątek.

- Ano tak. Szkoda też, że w tym roku Wielkanoc wypada w niedzielę, bo tylko poniedziałek jest wolny.

 

Niewiarygodne... Nieważny jednak stopień zdumienia ani ignorancji. Ważne, by jak najprędzej uwierzyć, że Jezus zaspokaja każdy głód i każdy dzień może być dzięki Niemu dniem wolnym.

poniedziałek, 26 marzec 2018 15:55

Zdrada

wybrany na pasterza owiec

skupił się na robieniu futra

powołany łowić ludzi

zajął się produkcją sieci

wezwany do głoszenia słowa  

stał się specem od mikrofonów

 

czasem największa zdrada

kryje się za pozorną wiernością

 

 

26 III 2018

czwartek, 22 marzec 2018 14:06

Synowie marnotrawni

Nie każdy syn marnotrawny kończy tak dobrze jak ten z Ewangelii.


Pewien syn marnotrawny powiedział sobie: "Zabiorę się i pójdę do mego ojca". I poszedł. Jednak w drodze napadli na niego zbójcy i zostawiwszy na wpół umarłego odeszli. Przechodził tą drogą kapłan i lewita, więc nie pomogli. Samarytanin nie przechodził, bo nie miał czym wybrać się w podróż, pożyczywszy wcześniej oślice Jezusowi na Niedzielę Palmową. Więc na wpół umarły, umarł całkiem.

Inny syn marnotrawny wracał do domu przez Siloam akurat wtedy, kiedy zawaliła się wieża i zabiła 18 ludzi. Był jednym z ofiar.

Jeszcze inny wrócił do domu, ale naprzeciw wybiegł mu nie ojciec ale starszy brat. I zabił go, mówiąc sobie i sługom: "Znając ojca, przyjmie brata i powie: „To jest też dziedzic”. Chodźcie, zabijmy go a dziedzictwo będzie nasze".

Jeszcze inny nie zastał ojca z bratem w domu, gdyż poszli na górę Moria. Służba mówiła, że sam Bóg kazał złożyć tam ojcu w ofierze syna. Przestraszył się, że Bóg każe zrobić z nim to samo i uciekł.

Jeszcze inny wrócił do domu, ale tam nie było już służby, utuczonych cieląt, szat, pierścienia i sandałów. Starszy brat umarł. Ojciec został sam, siedząc trędowaty na popiele, bo był Hiobem.

Jeszcze inny wrócił, ale w kraju ojca nastał taki głód, że ojciec wysłał go natychmiast razem ze starszym bratem do Egiptu, jak Jakub swych synów. Kto wie, co się stanie po drodze między braćmi.

Jeszcze inny wrócił do domu, ale dom zastał w gruzach i ani jednej duszy. Cała bowiem rodzina została uprowadzona do niewoli babilońskiej.

Był też taki co wrócił do domu, ale nikt nie wybiegł mu naprzeciw i nikt nie rzucił się na szyję, bo ojciec już nie żył.


Ile synów marnotrawnych, tyle dróg i historii. Najważniejsze, by nie zwlekać z powrotem i by uwierzyć, że synostwo zaczyna się już w drodze do domu Ojca.

 

wtorek, 20 marzec 2018 23:26

Próbować zrozumieć

Dyskutowane ostatnio szeroko kazanie ks. Edwarda Stańka można potępić, nazwać bluźnierstwem, połączyć z chorobą lub ze starością. Można jednak próbować je zrozumieć. Nie tylko dlatego, że ks. Adam Boniecki tłumaczył Nergala, albo że papież Franciszek mówił o homoseksualistach: „Kimże ja jestem, aby ich osądzić?”. Można przede wszystkim dlatego, że tu chodzi o człowieka, księdza, profesora, prałata, rektora seminarium, promotora i mistrza wielu studentów, kaznodzieję i rekolekcjonistę, autora wielu czytanych książek i powtarzanych kazań, kierownika duchowego setek Krakowian i kogoś, o kim zawsze się mówiło, że to człowiek, który myśli i żyje na wskroś Ewangelią. Jemu się to po prostu należy. Skąd zatem tak wierzącemu księdzu mogły przyjść na usta tak kontrowersyjne słowa?

 

Po pierwsze, to sprawa stylu ks. Profesora. Przez 5 lat był moim rektorem w seminarium. Ile razy denerwowałem się na jego słowa, to pamięta tylko mój pamiętnik. Że za ostro, że brak miłości, że się tak nie mówi. Ale czas robił swoje i pokazywał, że to była twarda, ale jednak miłość.

Seminarium – mówił – to nie czas wychowania. To czas samowychowania i czas sprawdzania. Przełożeni są jak młotek. Jeśli kleryk jest szklanką, to pęknie. Lepiej żeby pękł teraz, niż na parafii.

Innym razem prowadzący modlitwy w kaplicy skończył je nie o 7.25 tylko chyba 3 minuty wcześniej. Rektor zabrał głos na śniadaniu: Ten, kto skrócił modlitwę, musi pomnożyć sobie 3 minuty razy ilość kleryków w kaplicy i tyle czasu sam spędzić na modlitwie, bo tyle czasu zabrał Bogu (wyszło ponad 5 godzin).

Jeszcze innym razem chcieliśmy wziąć udział w Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Zgodził się pod warunkiem, że zdamy 400 pytań z dogmatyki, bo jak kleryk nie będzie mądry, to Duch Święty mu zaszkodzi. To zniechęciło wielu. Ja jednak poszedłem z kolegą prosić o te 400 pytań, bo nam bardzo zależało. Rektor pozwolił pójść bez zdawania żadnych pytań. A potem nawet zgodził się na wyjazd do Wrocławia, gdzie charyzmatycy z całej Polski zebrali się na Polach Marsowych. I jeszcze dał nam pieniądze na drogę. W bezpośrednich kontaktach był ojcem. Na zewnątrz wydawał się sędzią. Ci którzy go znają, nie dziwią się takim słowom jak: „Niewielu mnie rozumie, bo dla bardzo niewielu Kościół jest domem” albo „Nie mam o to do nikogo żalu, bo wiem, że Jezusa też niewielu rozumiało”. Co więcej, powiedzą: „Cały Staniek: Tak, tak, nie nie”.

 

Po drugie, to człowiek, który czerpie głównie z dwóch źródeł: Pisma Świętego i Ojców Kościoła. I tyle czasu spędza w tym świecie, że często myśli i mówi ich językiem, czasem kompletnie niepodobnym do współczesnego języka. Przypomina w tym trochę Ignacego Rzeckiego z Lalki, człowieka starej daty, który ciągle żyje romantyzmem w czasach coraz bardziej panującego pozytywizmu. Staniek jakby zatrzymał się w Kościele Pierwszych Wieków, widząc w nim ideał Kościoła.

I co on czyta o niewierzących i pomaganiu? Czyta, że w Nowym Testamencie chodzi przede wszystkim o głoszenie Chrystusa a nie o pomaganie biednym. Że chrześcijanie zawsze pomagali ubogim, ale przede wszystkim swoim. Że nie można było dawać chleb temu, kto nie chciał pracować (tak św. Paweł). I że jałmużna powinna się spocić w rękach dającego, dopóki nie pozna, komu ją daje (tak Didache). Czyta o tym, że nie można się sprzęgać z niewierzącymi do jednego jarzma (2 Kor 6,14), potem o arcana fidei, katechumenacie, i tym wszystkim, co mówi, że trzeba bardzo pilnować się przed tymi, którzy mogą odciągnąć nas od skarbu wiary. Czyta też komentarze Ojców o „byłem przybyszem, a przyjęliście mnie.”. Dla wielu Ojców Kościoła, jak i dla całej egzegezy aż do XVIII w., a także dla niektórych współczesnych biblistów „jeden z braci moich najmniejszych” w Ewangelii Mateusza to nie poganin, ale to chrześcijanin („odbiorcy Ewangelii, słysząc bracia najmniejsi, myśleli zapewne o członkach wspólnoty”, A. Paciorek, Ewangelia wg św. Mateusza I/2, Częstochowa 2008, s. 516). Mt 25,31-46 to sąd nad poganami. Sądzi ich Jezus. Chrześcijanie będą sądzeni na podstawie wiary w Jezusa, poganie na podstawie ich stosunku do chrześcijan. To kalka koncepcji żydowskiej. Żydzi będą zbawieni, bo są narodem wybranym. Poganie też, o ile dobrze będą traktować Żydów. Jeśli Mateusz pisał głównie do chrześcijan pochodzenia żydowskiego, wiedział, o co chodzi. W tej perspektywie, biorąc jeszcze pod uwagę historię Europy, ks. Staniek widzi zaproszenie muzułman do parafii jako sprzeczne z Ewangelią i tradycją Kościoła. A przecież nie odmawia im pomocy: „Miłosierdzie możemy okazać tym wyznawcom islamu, którzy umierają z głodu lub pragnienia. Drzwi diecezji i parafii mogą być otwarte tylko dla wierzących w Jezusa”.

Podobnie z Eucharystią. Czyta o tym, że kto niegodnie spożywa Ciało Pańskie, śmierć sobie spożywa (św. Paweł), o tym, że kto święty niech przystąpi, a kto nim nie jest niech czyni pokutę (Didache). Jako patrolog zna dobrze praktykę pokutną starożytnego Kościoła i nie może się zgodzić na to, że cudzołóstwo, za które pokutowało się kiedyś parę lat, dziś zaczyna nie być przeszkodą do Komunii. Będąc jeszcze starszym księdzem, widzi na własne oczy jak spada szacunek do Eucharystii. Dawniej ludzie widzieli w niej taką świętość, że nawet po zjedzeniu mięsa w piątek, nie przyjmowali Komunii a księża nie odprawiali trzech koncelebr w niedzielę, tylko dlatego, że ktoś chciał dać na Mszę. Dla takiego człowieka komunia dla rozwodników to zamach na świętość a świętość dla niego zawsze była ważniejsza niż człowiek. Bo jak się Boga zdewaluuje, to człowiek i tak nie zyska na wartości.

 

Po trzecie, ks. Staniek jest zwolennikiem zasady, która przez wieki obowiązywała w Kościele. Przełożony ma prawo wymagać tego, co chce, ale jednocześnie ma obowiązek wysłuchać tego, co myślą o tym podwładni. Podwładni mają prawo powiedzieć, co myślą o nakazie przełożonego, ale mają obowiązek zrobić to, co przełożony nakazuje. Oczywiście, o ile nakaz nie wzywa do grzechu. I tu jest problem, bo od pewnego czasu zaczęły panoszyć się dwa błędy. Jeden ze strony przełożonych. Nie można im mówić negatywnie o ich decyzjach, bo samo mówienie traktowane jest jako nieposłuszeństwo. Drugi błąd jest po stronie podwładnych. Uważają oni, że jak nie zgadzają się z przełożonym, to tego nie będą robić. Brakuje w Kościele całkiem szczerej rozmowy. I ks. Staniek nie powiedział nic nowego. Powiedział to, co czym myślą miliony katolików i nie tylko w Polsce. I byłoby pięknie gdybyśmy się nie obrażali, że ten czy ta myślą tak czy tak, ale zdawali księżom, biskupom i Ojcu Świętemu sprawę taka jaka jest, a nie taka jaką chciałby, żeby była. Jeśli kard. Kasper mówi, że wierni nie mają problemów z rozumieniem Amoris Laetitia, to byłoby uczciwe, gdyby ktoś inny z biskupów powiedział, że wierni mają problem z Amoris Laetitia. Co z tym zrobi Ojciec Święty, to jest jego sumienie. Ale obowiązkiem pasterzy jest mówić, gdzie znajdują się owce. Jeśli w domu rodzice chcą adoptować dziecko, ale jedno z ich  dzieci nie chce takiej adopcji, to czy ma obowiązek powiedzieć o tym czy jednak siedzieć cicho i mieć nadzieję, że pokocha braciszka? A jeśli nie pokocha, jeśli swoją złość i niedojrzałość wyleje na adoptowane dziecko, kto wtedy weźmie odpowiedzialność za decyzję rodziców?

Od lat jestem pod wrażeniem, jak Bóg nie boi się szczerości. Gdy Jeremiasz powie: „Przeklęty dzień, w którym się urodziłem” (Jr 20,14), Bóg nie mówi: „Proszę tak nie pisać. Życie jest błogosławieństwem od poczęcia aż do naturalnej śmierci”. Gdy Hiob powie o sobie, że lepiej, żeby umarł jak płód poroniony (por. Hb 3), Bóg nie mówi: „To kłamstwo. Każde życie jest darem”. Gdy psalmista wyrzuci Bogu, że chociaż ludzie byli Mu wierni, On zaspał i nie pomógł (Ps 44), to Bóg nie usuwa takiego psalmu, bojąc się, że ludzie stracą wiarę w Boga. Mało znam ludzi, którzy kochają tak Kościół jak ks. Staniek i którym tak mało zależy na sławie, układach i poklasku. Którzy nie boją się być dorosłymi synami w domu Ojca, chociaż wielu wolałoby, żeby zostali niewolnikami.

 

Jeszcze została sprawa modlitwy o śmierć: „Modlę się o mądrość dla papieża, o jego serce otwarte na działanie Ducha Świętego, a jeśli tego nie uczyni – modlę się o szybkie jego odejście do Domu Ojca. O szczęśliwą śmierć dla niego mogę zawsze prosić Boga, bo szczęśliwa śmierć to wielka łaska.”. Ponad milion księży i sióstr kończy każdy dzień słowami: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech da nam Bóg Wszechmogący”. Nie mówimy „mi”, ale „nam”, bo modlimy się o szczęśliwą śmierć nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich. Ważniejsze jednak w kazaniu jest słowo „jeśli”. Ja to rozumiem najprościej. Ks. Profesor modli się o to, żeby papież słuchał Ducha Świętego, a jeśli miałby nie słuchać, to lepiej, żeby umarł. Grubo. Ale znowu przypominają się słowa Jezusa wypowiedziane do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mt 16,23) albo te o Judaszu: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Mk 14,21), albo te: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18,6). Jezus nie modli się o śmierć gorszyciela. Życzy mu, żeby go inni zabili. Bo kto wie, jakim dramatem jest grzech, nie będzie mówił, że śmierć jest największą tragedią. Przecież nie tylko księża modlą się w Liturgii Godzin: „Każdego dnia będę tępił wszystkich grzeszników ziemi, wypędzę z miasta Pańskiego wszelkich złoczyńców.” (Jutrznia, IV tydzień).

 

Próbuję zrozumieć ks. Prałata. Tak jak próbuję zrozumieć Jezusa, gdy mówi: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16). Tak jak próbuję zrozumieć papieża Franciszka, gdy mówi o komunizmie (choćby w „Otwieranie drzwi”). Nie mówię, że rozumiem. Nie mówię, że się zgadzam. Nie mówię, że nie boli. Ale zastanawiam się, czy gdyby ks. Edward Staniek wyznał, że stracił wiarę w Jezusa, byłby tak samo atakowany, jak za to, że wydaje się nie wierzyć Ojcu Świętemu. Zastanawiam się, czy ci co znają stosunek Lutra do papieża i świętowali 500-lecie reformacji a teraz burzą się tym, który kocha papieża miłością bardziej ewangeliczną niż protestancką, widzą swój brak logiki. Zastanawiam się też, dlaczego ks. Staniek nie próbuje bardziej zrozumieć Papieża.

Nie wiem. Wiem, a raczej pragnę, żeby przyszedł czas w Kościele na próbę wzajemnego zrozumienia, żeby przyszedł czas na całkowitą szczerość i całkowite posłuszeństwo. Czas na mówienie, że nieposłuszeństwo jest grzechem, tak jak grzechem jest brak szczerości. Bo pasterze Kościoła będą odpowiadać przed Bogiem nie tylko za to, czy posłuchali Ojca Świętego, ale również za to, czy powiedzieli mu szczerze o tym, co myślą powierzeni im ludzie.

poniedziałek, 12 marzec 2018 22:03

Miara

wszyscy tak robią

nie ma w tym nic złego

inni robią jeszcze gorsze rzeczy

to moja prywatna sprawa

 

można tak

ale można i tak

 

żałuję

przepraszam

postanawiam poprawę

 

nie to co człowiek robi

ale co z tym robi

miarą wszystkiego

 

12 III 2018

środa, 07 marzec 2018 22:29

Psalm 83,19

Psalm 83,19:

"Niechaj poznają, że tylko Ty, który sam jeden masz Jahwe na imię, jesteś Najwyższy na całej ziemi."

czwartek, 01 marzec 2018 15:55

Psalm 83,18

Psalm 83,18: "Niech wstyd i trwoga ogarną ich na zawsze, niech będą pohańbieni i zginą!"

środa, 21 luty 2018 21:56

Psalm 83, 17

Psalm 83, 17:

"Napełnij ich oblicze hańbą, aby szukali imienia Twego, Panie!"

wtorek, 13 luty 2018 23:08

Serce po prawej stronie?

13.02.2018

 

Nie wypowiadam się prawie w ogóle na tematy polityczne, bo się za dobrze nie znam a ponadto są one obciążone takim marginesem uogólnień, że czasem w ogóle nie wiadomo, co kto ma na myśli. Co to jest np. lewica a co prawica? Czy SLD jest bardziej lewicowy niż PIS? Czy jak ktoś jest za eutanazją to jest prawica czy lewica? A jak za 500+ to lewica czy prawica? Myślę, że w praktyce nie da się zaszeregować ludzi do prawej czy lewej strony. Zdarzyło mi się jednak słyszeć zarzuty, że bardziej sprzyjam prawicy. Ten wpis jest próbą zrozumienia siebie i odpowiedzi. Jeśli szczerze mogę powiedzieć, że jako człowiekowi serce bije mi bardziej po prawej stronie (oczywiście w mojej definicji prawej strony), to wynika to przynajmniej z czterech powodów:

 

1) Jestem z Podhala. Zawsze większość głosowała tu przeciw komunistom. Ludzie ukształtowani w trudnych warunkach życia i walczący o każdy kawałek ziemi, nauczyli się, że człowiek w życiu to ma, co sam sobie zapracuje. Kołchozy i socjał to nie logika górali. Praca. Własność prywatna. Indywidualność. Wolność. Odpowiedzialność. To jest to. Oczywiście na Podhalu nie brakowało solidarności, tylko że to była solidarność z biedkami a nie z cwaniakami. Takie było Podhale. I jak pewno wielu ludzi, również i ja jestem trochę tym, skąd pochodzę.

 

2) Urodziłem się w 1973 r., nie pamiętam więc czasów stalinowskich, ale pamiętam stan wojenny, kilkugodzinne oczekiwanie na chleb przed sklepem, bo jak przywieźli 100 bochenków na wioskę, gdzie mieszkało ponad 500 mieszkańców to można było kupić dwa chleby na jedną rodzinę, jak 60, to jeden, a jak trzydzieści to każdy miał prawo do pół bochenka. Całe dzieciństwo i młodość wzrastałem w atmosferze złych komunistów i nadziei na zwycięstwo chorego systemu. Nawet w Mizernej można było usłyszeć Radio Wolna Europa. Nie byłem beneficjentem systemu. Rodzice nie należeli do partii. Nawet na kazaniach mniej lub bardziej dostawało się komunie. Na kolonii w 1985 r. nie pozwolono nam w żadną niedzielę iść do kościoła. A jadąc na olimpiadę z geografii do Szczecina jeszcze w 1992 r. słyszałem drwiny opiekuna olimpijczyków z Krakowa, politycznie pana od starego systemu: Kto to widział, żeby nosić na palcu różaniec? Tak jak babcie z Ruczaju pytały po wyborze Benedykta XVI: Wszystko dobrze, ale żeby Niemca wybierać? Tak ja po latach mam ciągle urazę: Ale żeby lewicę popierać?

 

3) Prawa strona nie walczy otwarcie z Bogiem i nie kontestuje Kościoła i wiary, a więc naturalnie jest mi do nich bliżej, bo jestem wierzący. To, że grzeszą nie mniej niż lewica, to raczej wiadomo. Ale że ja też grzeszę, to nie przeszkadzają mi tak bardzo ich grzechy. Trochę jak z rodziną. Rodzice są nam bliżsi niż sąsiedzi nie dlatego, że są lepsi, ale dlatego, że dzielimy więcej wspólnych rzeczy, nasz świat wartości jest bardziej kompatybilny. Gdyby ojciec kochał sąsiadkę bardziej niż żonę to byłoby coś nie fair. Gdyby katolik kochał muzułmanów czy ateistów bardziej niż katolików z innej opcji politycznej , to byłoby to coś nie fair. A raczej byłby to dowód na to, że wiara jest dla niego mniej ważna niż polityka.

 

4) Żyję już trochę na ziemi i z moich trzydziestoletnich obserwacji świadomego religijnie, społecznie i politycznie życia wynika, że bardziej trzeba się bać lewicy niż prawicy.

Młodzi coraz częściej mieszkają ze sobą przed ślubem – kiedyś nie mieszkali.

Zmienił się stosunek do homoseksualistów – kiedyś nie do pomyślenia były pary jednopłciowe, teraz już nawet ludzie zaczynają nie widzieć problemu, żeby takie pary mogły adoptować dzieci.

Zmienił się stosunek do in vitro.

Antykoncepcja była i kiedyś stosowana, ale nie z tak negatywnym nastawieniem do Kościoła.

W Anglii i Irlandii przez lata były prowadzone ośrodki adopcyjne przez katolików. Jeśli para homoseksualna chciała adoptować wybierała inny ośrodek, co wydawało się logiczne. Teraz nie można prowadzić ośrodka, jeśli organ prowadzący nie godzi się na adopcję dla par homoseksualnych. I tak padło parę ośrodków katolickich na wyspach. Komu przeszkadzała ta różnorodność?

Wszystkie te zmiany są bliższe lewicy niż prawicy. Świat zaczyna kręcić się w lewą stronę i to na tych wysokościach geograficznych, które są sprzeczne z Ewangelią, a więc tym, co jest dla mnie najważniejsze. Paradoksalnie wielu krzyczy, że świat kręci się w prawo. Tylko, że kierunek skrętu nie zależy od decybeli krzyków. Codziennie słyszę, że prawica jest gorsza, faszyści, nacjonaliści, kibole. Tylko, że na razie to wygląda tak, że prawica krzyczy głośno i brzydko (i powiedzmy szczerze wbrew Ewangelii), ale krzywdy ludziom nie robi, natomiast lewica z uśmiechem na ustach i hasłami o pokoju prasuje skutecznie mentalność homo sapiens, tak że się nawet nie zorientuje, kiedy już nie jest sapiens. To dla mnie bardzo ciekawy okres historii, kiedy zdaje się walczyć ze sobą prawda obiektywna z prawdą manipulacyjną. Albo, żeby być bardziej obiektywnym, siekiery stoją naprzeciw słodkich tabletek trujących. I ludzie dzielą się na tych, co walczą z siekierami nie widząc żadnych problemów, że się zabija człowieka inaczej (lewica) oraz na tych, co widzą nawet więcej trucizny w zastrzykach niż jej jest, nie widząc żadnych problemów, że wymachiwanie siekierą też ludzkie nie jest (prawica).

Jestem bardziej po prawej stronie, bo więcej realnych szkód Ewangelii i wierzącym ludziom przyniosło lewicowe myślenie.

 

To tylko moje osobiste impresje. Może inaczej rozumiemy słowo prawica i lewica. A jeśli nawet nie, mam nadzieję, że nikogo nie zniechęcę tym wpisem do Boga, tak jak żaden człowiek nie zniechęcił mnie jeszcze do głoszenia Ewangelii. Zachęcam też, żeby każdy zrobił sobie rachunek sumienia i poszukał powodów posiadania takiej a nie innej matrycy społecznej. Najważniejsze dla mnie w tym wszystkim są wnioski. A są dwa. Po pierwsze, nie dzielić świata na prawicę i lewicę, bo to uogólnienie, które więcej może robić krzywdy niż dobra. A więc bardziej mówić o konkretnych sprawach i konkretnych stanowiskach. Po drugie, nie dać się zwieść pozorom. Prawda jest zawsze długofalowa i bardziej bolesna, manipulacje są bardziej słodkie, ale niestety prędzej czy później pękną jak bańka mydlana, czy zostaną odrzucone jak kamień, którego prawda Wielkiej Nocy odrzuciła po dwóch dniach panowania kłamstwa.

wtorek, 13 luty 2018 10:05

Schronisko

Polana Chochołowska. Schronisko. Rozglądam się za miejscem, bo dosyć dużo ludzi. 

- Przepraszam, czy obok Pana wolne? - pytam chłopaka, widząc, że na dwóch krzesłach obok niego są jakieś ciuchy.

- Niestety nie. Chyba, że mi Pan znajdzie miejsce na kurtkę. Na drugim jest mój plecak, ale nie chcę, żeby leżał na ziemi, a trzecie zajmuję ja...

Najlepiej pewno nie komentować, ale widzę przynajmniej trzy wersje:

- pozytywna - taki poradzi sobie w życiu,

- filozoficzna - patrząc, jaką miał piękną dziewczynę, trzeba powiedzieć, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie,

- złośliwa - a ja myślałem, że kosodrzewina występuje wyżej niż buraki.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych