KsiążkiWojciech Węgrzyniak
Wojciech Węgrzyniak

Wojciech Węgrzyniak

   Pochodzę z Podhala a dokładnie z Mizernej. Jestem księdzem od 6 czerwca 1998 roku. Przez pierwsze 3 lata kapłaństwa byłem wikariuszem w Krakowie na os. Ruczaj. Potem wyjechałem za granicę.
   Pięć lat spędziłem na studiach w Rzymie, trzy następne w Jerozolimie. Od października 2009 roku pracuję na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Moja specjalność to nauki biblijne a dokładniej Stary Testament. Mieszkam przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie, starając się pomagać również w duszpasterstwie.

 

Planowane rekolekcje

2013

Dla kapelanów Wojska Polskiego, Częstochowa, 23-26.09

WSD Radom, 3-8.12

Duszpasterstwo Akademickie, Kraków, U Dobrego, 15-18.12

Bęczarka, 20-22.12

2014

Duszpasterstwo Akademickie Most, wielkopostne, Wrocław, 5-8.03

Duszpasterstwo Akademickie u Brata, wielkopostne, Kraków, 30.03-2.04

Parafialne wielkopostne, Kwaczała, 6-9.04

Kapłańskie, Ziemia Święta, sierpień/wrzesień

WSD Łomża, koniec września

Parafialne - Niepołomice, koniec października

2015

Rekolekcje o Słowie Bozym, Krościenko, ferie zimowe (5 dni)

Parafialne wielkopostne - Kraków - św. Jadwigi

Parafialne adwentowe - Jaworzno-Szczakowa

2016

Parafialne wielkopostne - Chrzanów-Kościelec

2017
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Sułkowice
2018
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Nowy Targ, św. Katarzyny

 

 

Wygłoszone rekolekcje

1998

Parafialne wielkopostne – Kwaczała, marzec

ONŻ O st. - Bystra Podhalańska, sierpień

1999

ONŻ I st. - Babice, lipiec

Ewangelizacyjne - Młoszowa-Chrzanów, październik

2000

Misje parafialne - Kraków, Piaski Nowe, 26.03-2.04 (wraz z ks. Janem Nowakiem)

ONŻ II st. - Groń, lipiec

Dla młodzieży - Kraków, Kurdwanów, 24-27.09

Parafialne adwentowe - Niegowić, grudzień

2001

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec 

Parafialne wielkopostne - Frydman, marzec

Dla Liceum Męskiego oo. Cystersów - Kraków, Szklane Domy, 9-11.04

ONŻ III st. (ogólnopolskie) - Kraków, lipiec

2002

ONŻ O st. - Osieczany, lipiec

2003

Parafialne wielkopostne - Dębno, 13-16.04.2003

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 17-20.12 

Parafialne adwentowe – Krempachy, 20-23.12

2004

Dla I LO w Krakowie, marzec

Parafialne wielkopostne - Niedzica, 28.03-31.03

Parafialne wielkopostne - Raba Wyżna, 4-7.04

Parafialne adwentowe - Kraków, Prądnik Czerwony (Jana Chrzciciela), 19-22.12

2005

Parafialne wielkopostne - Nowy Targ, św. Katarzyny, 12-18.03

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec

2006

Dla szkół średnich w Wieliczce, marzec

Dla inteligencji - Myślenice, marzec

Parafialne wielkopostne - Harklowa, kwiecień

2009

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 12-15.12.2009

Dla Stowarzyszenia Civitas Christiana - Kraków, Łagiewniki, 4.12.2009

2010

Parafialne wielkopostne - Kacwin, 17-20.02

Dla VIII LO w Krakowie, 8-10.03

Dla młodzieży i nie tylko - Kraków, kościół Miłosierdzia Bożego, 9-11.03 (pomoc włoskiej Szkole Ewangelizacji „Sentinelle del Mattino di Pasqua”)

W Bazylice Mariackiej (Parafialne wielkopostne i dla Bezdomnych), Kraków, 21-26.03

Dla pracowników nauki - Kraków, św. Anna, 28.03-1.04

Misje parafialne - Prostyń, 22-31.05

Dla przygotowujących się do Bierzmowania i młodzieży – Nowy Targ, 8-10.09

WSD Hosianum - Olsztyn, 27-29.09

Dla katechetów – Sokołów Podlaski, 15-17.10

Dla katechetów – Nurzec Stacja, 26-28.11

Dla rodziców - Kraków, Biały Prądnik (u ss. Duchaczek), 6-8.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego adwentowe – Warszawa, św. Anny, 12-15.12

2011

Dzień skupienia - WSD XX. Sercanów w Stadnikach, 19-20.01

Misje parafialne - Leńcze, 6-13.02

Dla Duszpasterstwa Akademickiego wielkopostne "Daj się zaprzęgnąć" - Kraków, św. Anny, 10-13.04.

Dzień skupienia "Między kobietą a Panem Bogiem" - WSD XX. Saletynów w Krakowie, 28-29.05.

Z okazji jubileuszu 500-lecia parafii p.w. Trójcy Świętej w Prostyni, 18-20.06.

WSD Drohiczyn, 28.09-2.10.

Kapłańskie - Ziemia Święta, 3-12.11

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 20-21.11

Parafialne adwentowe - Kraków, MB Ostrobramskiej, 11-13.12

2012

WSD Kraków, 21-25.02

Parafialne wielkopostne - Kraków, Dobrego Pasterza, 25-28.03

Dla kapłanów rocznika święceń 1982, Maniowy 9-12.04

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Maniowy, 17-20.05

Dla katechetów diec. Bielsko-Żywieckiej - Pogórze, 29.06-1.07

WSD Katowice, 26-30.09

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Chrzanów, św. Mikołaja, 4-7.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 15-17.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego, adwentowe - Radom, 9-12.12

2013

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.02

Parafialne wielkopostne - Linz, 15-17.02

Dzień skupienia - Wiedeń, 17.02

Dla pedagogów i wychowawców - Kraków, Bazylika św. Floriana, 18-20.02

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zembrzyce, 7-9.03

Parafialne wielkopostne - Katedra Wawelska, 24.02/3.03/10.03

Duszpasterstwo Akademickie - Kraków, św. Szczepan, 10-13.03

Dla nauczycieli - Kielce, 14-16.03

Dla Sióstr Urszulanek - Rybnik, 1-3.05

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 8.06

 

Życiorys
(z 24.02.2011 na potrzeby nostryfikacji dyplomu doktorskiego)

 

Urodziłem się 21 marca 1973 w Niedzicy jako najmłodsze dziecko Władysława Węgrzyniaka i Wiktorii z domu Zązel. W latach 1973-1977 mieszkałem w Maniowach a następnie w Mizernej, gdzie część rodziny mieszka do tej pory.

Po ukończeniu w 1988 roku Szkoły Podstawowej w Kluszkowcach uczęszczałem do I LO im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. W roku szkolnym 1990/1991 zakwalifikowałem się do III stopnia XVII Olimpiady Geograficznej, natomiast w roku 1991/1992 zostałem finalistą XVIII Olimpiady Geograficznej i I Olimpiady Nautologicznej oraz dotarłem do II stopnia Olimpiady Historycznej.

Egzamin dojrzałości uzyskałem w 1992 r., po czym wstąpiłem do Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, rozpoczynając tym samym przygotowanie do kapłaństwa i studia na Papieskiej Akademii Teologicznej.

Święcenia diakonatu otrzymałem 8 maja 1997 roku w Skomielnej Białej. Zgodnie z wytycznymi formacji seminaryjnej ostatni rok przed święceniami kapłańskimi spędziłem w Kwaczale, ucząc religii w szkole podstawowej i pomagając w parafii jako diakon.

W 1998 roku uzyskałem magisterium z teologii na podstawie pracy napisanej pod kierunkiem o. Augustyna Jankowskiego OSB zatytułowanej Κoinonia z Bogiem w Pierwszym Liście Jana Apostoła. W tym samym roku, 6 czerwca otrzymałem święcenia kapłańskiego z rąk kard. Franciszka Macharskiego.

W latach 1998-2001 pełniłem funkcję wikariusza w par. Zesłania Ducha Świętego w Krakowie na os. Ruczaj, m.in. ucząc religii w Szkołach Podstawowych 151 i 158 oraz w Gimnazjum nr 23. W roku akademickim 2000/2001 odbyłem studia licencjackie na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zwieńczone tytułem licencjata z teologii ze specjalnością biblijną. Praca magisterska została uznana za licencjacką. Promotorem był o. Augustyn Jankowski OSB.

W latach 2001-2006 studiowałem w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. W roku akademickim 2003/2004 byłem reprezentantem studentów Europy Środkowo-Wschodniej oraz członkiem senatu akademickiego tegoż instytutu. W czerwcu 2004 uzyskałem stopień licencjata z nauk biblijnych. Teza zatytułowana "En aletheia kai agape" (2 Gv 3). Richiamo al duplice comandamento nella lettera del Presbitero alla Signora eletta (“W miłości i prawdzie [2 J 3]. Wezwanie do podwójnego przykazania w liście Prezbitera do wybranej Pani”) została napisana pod kierunkiem Johannesa Beutlera SJ.

W latach 2004-2006 kontynuowałem studia w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie przygotowujące do doktoratu.

Od maja do lipca 2006 pracowałem w Sekretariacie Kardynała Metropolitalnej Kurii w Krakowie.

W październiku tego samego roku rozpocząłem studia doktoranckie we Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie, zamiejscowym Wydziale Nauk Biblijnych i Archeologii Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie (Pontificia Universitas Antonianum. Facultas Scientiarum Biblicarum et Archaeologiae). W 2007 roku uzyskałem status Candidatus ad Doctoratum i rozpocząłem pracę nad tezą doktorskiej pod kierunkiem prof. Alviero Niccacci OFM (SBF, Jerozolima) i prof. G. Barbiero SDB (PIB, Rzym). Praca doktorska zatytułowana Lo stolto ateo. Studio dei Salmi 14 e 53 (“Głupi ateista. Studium Psalmów 14 i 53”) została obroniona 30 stycznia 2010 roku. Oprócz wspomnianych dwóch moderatorów, recenzentami pracy doktorskiej byli M. Pazzini OFM (SBF, Jerozolima) i A. Mello (SBF, Jerozolima). Ekstrakt pracy doktorskiej został opublikowany w lutym 2010 w Jerozolimie przez wydawnictwo Franciscan Press. Na tej podstawie uzyskałem dyplom Doktora Nauk Biblijnych i Archeologii, zatwierdzony przez władze Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie dnia 25 maja 2010 roku.

W czasie moich studiów zarówno w Rzymie jak i w Jerozolimie uczestniczyłem w różnych kursach językowych: jęz. włoskiego w Rzymie; jęz. angielskiego w Leicester, Maynooth, Londonie i Nowym Jorku; jęz. niemieckiego w Bonn i Salzburgu oraz jęz. francuskiego w Lyonie i w Angers. Ponadto w czasie wakacyjnym pomagałem w różnych parafiach i wspólnotach religijnych. Przede wszystkim we Włoszech (Roccagorga, Spadafora, Borgo san Donato, Pieve i Maresso), w Anglii (Leicester, Kirkham, Louth, Skegness i Londyn), w USA (Chicago i Nowy York), w Niemczech (Wesseling i Traunstein), we Francji (Lyon) a także w różnych parafiach na terenie Polski, gdzie wygłosiłem kilkanaście rekolekcji parafialnych.

Od 1 października 2009 roku zostałem zatrudniony na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na stanowisku asystenta w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu. Rok później zacząłem pełnić funkcję opiekuna Samorządu Studenckiego oraz opiekuna I roku teologii o specjalności katechetyczno-pastoralnej. W 2011 zostałem adiunktem tej samej katedry.

Od 2009 roku należę do Stowarzyszenia Biblistów Polskich.

Poza publikacją kilku artykułów z dziedziny biblijnej, wygłosiłem referaty na sympozjach w Krakowie (Łagiewniki, wrzesień 2008; UPJPII,  kwiecień 2010), w Płocku (WSD, listopad 2009), w Lublinie (KUL, sierpień 2010) oraz wziąłem udział w konferencji naukowej na temat Księgi Psalmów w Oxfordzie (wrzesień 2010). Ponadto opublikowałem 4 tomy homilii i kazań.

Od końca września 2009 roku zamieszkałem przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie z zadaniem pomocy duszpasterskiej w parafii, należąc jednocześnie do grupy trzech wykładowców z UPJPII, którzy zostali skierowani przez Metropolitę do sprawowania pieczy nad duszpasterstwem pracowników nauki miasta Krakowa.

W 2010 zostałem wybrany członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Krakowskiej. 

 

Curriculum Vitae in italiano

poniedziałek, 28 październik 2019 15:34

Uczyć się od innych?

Pokora każe nam uczyć się od każdego, w Kościele również. Nie można więc mówić, że my Polacy wszystko wiemy najlepiej, lub, że Rzym i tak najmądrzejszy czy Afryka najświętsza. Jest dużo dobrych rzeczy poza Polską, jest dużo dobrych i w Polsce. Duży problem polega jednak na tym, że ci którzy chcą nadawać ton zmianom, żyją w Kościołach, które trudno nazwać Kościołami kwitnącymi. Nie chcę być źle zrozumiany, ale czasem to wygląda tak, jakby trenerzy trzecioligowych drużyn chcieli uczyć trenerów Barcelony, Realu czy Liverpoolu.
Pokaż jak pracujecie z młodzieżą, to się chętnie nauczymy.
Pokaż jak twoja diecezja radzi sobie z ubogimi, to weźmiemy przykład.
Pokaż co znaczy u was praktycznie życie zgodnie z ekologią, to i my spróbujmy.
Pokaż jak żyjecie naprawdę Jezusem Chrystusem, to może i dla nas to będzie modelem.
Bo mówić to można wiele. Żeby wziąć przykład, chcemy widzieć, że to i to rzeczywiście działa.


Naprawdę wielu ludzi Kościoła chciałoby się nauczyć od innych, ale ci którzy krzyczą najgłośniej zdają się być często niewiarygodni.
Chcą uczyć Kościoła nowoczesnego, ale nie mają w nim młodych.
Chcą być Kościołem przyszłości, ale nie przyprowadzają do Kościoła małych dzieci.
Chcą uczyć dialogu ze światem, ale świat ich nie słucha.
Chcą więcej władzy dla kobiet, ale nie widać z tej władzy żadnego duchowego pożytku.


Jest wielu ludzi w Kościele, którzy chcieliby się uczyć od innych. Tylko, że uczyć się można tylko od świętych, od tych, którzy wydali dobre owoce. I choćby ktoś był najbogatszym Kościołem, choćby ktoś miał największą władzę czy najgłośniejszy mikrofon, nie będzie wiarygodny, jeśli swoim życiem nie pokaże, że jego droga przynosi realne, Boże owoce.

poniedziałek, 21 październik 2019 20:07

Mało księży?

Od wielu lat mówię, że na świecie nie brakuje księży i za każdym razem, kiedy słyszę o brakach i kryzysie powołań, burzę się wewnętrznie na to, że ciągle powtarzamy ogólnikowe frazesy zamiast myśleć konkretami. Nie wiem, czy kogoś przekonam, ale przynajmniej spróbuję. Najpierw parę konkretów.

 

1. Na świecie jest 415 tys. księży katolickich, to o 20 tys. mniej niż w 1973 r., ale przecież ciągle to prawie 1 ksiądz przypadający na 3 tysiące katolików ochrzczonych a przecież nie wszyscy ochrzczeni są zainteresowani posługą kapłańską.

 

2. Świat podzielony jest na prawie 3000 diecezji i to między diecezjami jest najwięcej różnic. W Europie średnio na jednego księdza przypada 2000 ochrzczonych (nie praktykujących!). W Paryżu 1190, w Londynie 790, w Krakowie 720, w Łodzi 1900, w Szczecinie 1500. Najgorzej jest w Ameryce Południowej. Niektóre diecezje w Amazonii mają 1 księdza na prawie 10 tys. ochrzczonych (np. archidiecezja Manuas czy diecezja Coari).

 

3. Ksiądz jest niezastąpiony przede wszystkim dla Eucharystii, Sakramentu Pojednania i Namaszczenia Chorych. Oczywiście, że ma również głosić Słowo Boże, przewodniczyć Liturgii, czy troszczyć się o sprawy duchowo-religijne swoich parafian. Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że bardzo wielu księży i to na całym świecie zajmuje się sprawami, którymi spokojnie mogliby zajmować się świeccy.

 

4. W roku 2007 ponad 250 księży tylko z Afryki czekało na inkardynację tylko do diecezji Nowy Jork (czyli zamiast pracować w Afryce woleli pracować w Stanach) a od 2000 roku liczy się, że kilka tysięcy księży wyjechało na stale z Afryki do Europy lub Ameryki Północnej. Proces ten dotyka również księży pochodzących z Ameryki Południowej.

 

5. Na całym świecie od wieków jest coś takiego jak migracja za chlebem. Miliony Polaków potrafiło zostawić ojczyznę, dom, rodzinę, żeby zarobić na chleb. Rozumiem, że ktoś może mieszkać w Iranie, gdzie na cały kraj przypada kilku księży i do najbliższego kościoła bywa kilkaset kilometrów, ale jeśli komuś naprawdę zależy na Eucharystii, to zmieni nawet miejsce zamieszkania, bo jeśli można emigrować za chlebem powszednim, to tym bardziej za tym Chlebem, który daje życie wieczne.

 

Wnioski są następujące:

 

1. Problemem jest brak szukania rozwiązania problemu u Boga. Jezus powiedział «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.” (Łk 10,2). Jezus nie mówił, że trzeba prosić robotników, żeby szli do pracy, albo, żeby kombinować nad warunkami pracy. Musimy przede wszystkim prosić Boga o powołania, o to, żeby powołani szli na żniwa Pana a nie tam gdzie chcą.

 

2. Problemem jest organizacja kościelna. Papież i biskupi de facto nie mają w tej kwestii żadnej władzy. Jeśli po ludzku sądząc, szef ponad miliardowej organizacji, mając pod sobą pół miliona pracowników, którzy całe swe życie poświęcili dla pracy, nie jest w stanie przesunąć części pracowników z jednego sektora do drugiego, to trudno o to obwiniać Boga czy sekularyzację. Ja wiem, że to zabrzmi absurdalnie, ale nie wierzę, że gdyby proponować trzyletnie kontrakty do pracy np. w Amazonii z odpowiednim wynagrodzeniem, że nie znaleźliby się chętni. Jeśli żołnierze byli w stanie bić się o Wietnam, to czy księży nie stać na to, żeby walczyć o Brazylię? Naprawdę nie rozumiem jaki sens mają dyskusje o viri probati, jeśli mamy tysiące już wyświęconych księży, którzy zajmują się rzeczami, do których nie potrzeba być nawet ministrantem.

 

3. Problemem jest ewangelizacja. Jeśli na terenach Ameryki głoszona jest Ewangelia od 500 lat i ciągle jest problem z rozumieniem celibatu i sensu kapłaństwa, to trzeba nie tyle przemyśleć celibat co treść ewangelizacji. Żydzi i poganie pierwszych wieków, dla których małżeństwo było święte i naturalne, potrafili poświęcić nie tylko małżeństwo, ale nawet całe życie w męczeństwie dla Chrystusa, bo jakoś tak zrozumieli Ewangelię, że potrafili dla Jezusa oddać wiele. Wspólnota Szalom z Brazylii, która po 30 latach ma już parę tysięcy członków, w tym setki celibatariuszy jest najlepszym przykładem, że człowiek nie ma problemu z rozumieniem celibatu, tylko musi uwierzyć najpierw w Jezusa.

 

4. Problemem jest lenistwo. Czasem mam wrażenie, że my księża modlimy się o powołania dlatego, żeby ktoś nowy mógł robić te rzeczy, których nam się już nie chce.  I leniwi są także świeccy. Gdyby im zależało na spowiedzi czy Mszy świętej pojechaliby do najbliższego miejsca chociaż raz na parę miesięcy. A gdyby im zależało na Eucharystii chociaż tak samo jak na pieniądzach, wyemigrowaliby na stałe.

 

Wnioski są mega zwyczajne: prosić Boga więcej i szczerzej o księży, lepiej wykorzystać tych, którzy są już powołani zarówno w sensie rozkładu geograficznego jak i tego, czym się zajmują. I zrobić sobie porządny rachunek sumienia, czy czasem nasze narzekanie nie wypływa ze zwyczajnego lenistwa. I oczywiście zostawić resztę Bogu. To On ostatecznie daje powołania i to On decyduje, czy zrzucić kolejnego Szawła z konia pod Damaszkiem.
Nie jestem przeciw viri probati. Nie jestem za dogmatyzowaniem celibatu. Po prostu nie lubię jak ktoś chce zrobić sobie nową kanapkę a jeszcze nie zjadł poprzedniej i na dodatek tego wcale nie widzi.
czwartek, 10 październik 2019 09:24

Jak w domu

Żeby czuć się we własnym domu jak w domu i żeby wziąć odpowiedzialność za dom, trzeba w tym domu mieszkać a nie włóczyć się ciągle po cudzych domach. Trzeba raz na zawsze sobie powiedzieć za Tuwimem: „My country is my home a inne kraje to hotele”. Wziąć odpowiedzialność to sprzątać, wynosić śmieci, poświęcać czas na zakupy i posiłki, rozmawiać przy stole z domownikami a nie z komórką, żale wylewać w szczerych rozmowach z tymi, którzy są moją rodziną a nie z całym światem na Whatssappie, Instagramie i Fejsie.

 

Kościół stanie się domem jak uwierzymy, że tylko Kościół Katolicki jest moim domem. Stanie się domem jak przestaniemy wiecznie uprawiać churching. Stanie się domem jak wybierzemy sobie parafię albo wspólnotę i poświęcimy jej serce czas i pieniądze jak własnemu domowi. Jak wejdziemy w relację z ludźmi z tej wspólnoty, poznamy bliżej księży z tej parafii, weźmiemy się za ubogich z tej samej ulicy, przyjdziemy sprzątać nasz kościół, przeklęczymy godziny w naszym kościele, zaczniemy śpiewać w chórze, będziemy lektorami, pomożemy księdzu dotrzeć do chorych z komunią, zaangażujemy się w gazetkę parafialną albo przygotowanie odpustu, pomożemy w wyjeździe dla dzieci czy niepełnosprawnych. Wtedy uwaga zwrócona księżom znajdzie posłuch, bo swoje dzieci słucha się całkiem inaczej niż przyjezdnych gości.

 

Dopóki będziemy traktować Kościół jak centrum usług religijnych, dopóty nie doświadczymy ciepła i bliskości rodzinnego domu. Rodzice odgrywają fundamentalną rolę w kształtowania domu, dlatego niech Bóg będzie miłosierny dla biskupów i księży, którym nie zależy na budowaniu domu. Ale nawet najlepsi rodzice nie pomogą, kiedy syn marnotrawny nie chce już mieszkać w swoim własnym domu..

środa, 09 październik 2019 20:24

Jestem wkurzony

9.10.2019
Rozumiem tych co się wkurzają na księży, bo ja też czasem jestem wkurzony na świeckich.
Wkurzam się na to, że przychodzą chrzcić dzieci, publicznie przyrzekają, że wychowają dziecko w wierze a nie uczą ich potem ani modlitwy ani nie przyprowadzają na msze św. niedzielne .
Wkurzam się na to, że potrafią robić wesele z I Komunii a rok później wypisują dziecko z religii, bo Pan Bóg już nieważny.
Wkurzam się na to, że prosząc o zaświadczenie na chrzestnego kłamią, że są praktykującymi katolikami.
Wkurzam się na to, że mają czas na setki zajęć, ale Bogu poświęcają mniej czasu niż znajomym na fejsie.
Wkurzam się, że ze ślubu robią rozdanie oskarów a po roku kombinują jakby załatwić "kościelny rozwód".
Wkurzam się, że nie donoszą na policję pedofilów a mają pretensje, że nie donosili biskupi.
Wkurzam się, że żal im choćby złotówki na ofiarę, a potem mają pretensje, że pracownicy w kościele są słabo opłacani.
Wkurzam się o to, że choćbym wszystkie pieniądze rozdał, to i tak będą gadać o pieniądzach księży.
Wkurzam się na to, że choćby 1000 księży harowało dla cudzych dzieci to i tak wszyscy nas winią za grzechy jednego.
Wkurzam się, że nawet za takie małe rzeczy jak choćby ta z naszej wspólnoty. Co roku, każdy ma potwierdzić, że chce zostać na następny rok we wspólnocie. Jak nie chce zostać, to ma napisać tylko w mailu, że odchodzi. I co roku ponad 20 osób nie jest w stanie napisać nawet jednego słowa.
Wkurzam się z powodu jeszcze wielu innych spraw.
I co mam zrobić? Zrezygnować z kapłaństwa? Powiesić się? Pisać co tydzień jacy świeccy są beznadziejni? Protestować przed domami tych, co nie chodzą do kościoła chociaż przyrzekali?
Nie. Nie. Nie.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Ale w Kościele jest wystarczająco dużo Boga i dobrych ludzi, żeby miłość przezwyciężała wkurzenie. I tylko ode mnie zależy czy będę żył życiem tych co mnie wkurzają, czy jednak przemogę się, żeby postawić na patrzenie w stronę dobra. To nie jest chowanie głowy w piasek. To jest decyzja, żeby zły duch nie był moim Tyranem i Zniewolicielem.
wtorek, 23 lipiec 2019 14:51

Kyrie eleison

Wracam z Kalwarii Pacławskiej. W Przemyślu zabieram na stopa dwie studentki z Ukrainy. Jakoś staramy się dogadać, a że podróż będzie trwać chwilę, proponuję, żebyśmy zrobili sobie mały koncert życzeń. Otóż każdy z nas będzie zapodawał jeden kawałek muzyczny i w ten sposób trochę się poznamy, słuchając tego, co lubimy. 
Zaczynam pierwszy. Ed Sheeran, "Perfect". Wersja z Bocellim. I leci "I found a love for me..."
Teraz kolej na Lenę. Ta wrzuca swoją ulubioną i ku memu zdumieniu słyszę: "Kyrie Eleison" Kijowskiego Chóru...

środa, 10 lipiec 2019 08:45

Jakub

 

nie wiem czy to Bóg

do poranka więcej niż jeden dzień

boli mnie staw nie tylko biodrowy

tracę imię niepokonanego

walcząc na drugim brzegu tego co najbardziej moje

 

czy aż tak trzeba zmagać się dla kogoś

jeśli nie wiadomo z kim i jak?

 

stoję nad potokiem Jabbok

chciałbym by o mnie napisano

walczył z Bogiem aż do wschodu jutrzenki

mogę nawet kuleć do końca życia

tylko niech mnie wreszcie ktokolwiek pobłogosławi

 

 

10 VII 2019

środa, 26 czerwiec 2019 22:53

Judyta

środa, 12 czerwiec 2019 10:46

Dzień Dziecka

Szczawnica. Okolice Palenicy. Dzień Dziecka spędzamy z rodzinami w górach. Przystanęliśmy na chwilę. Kobieta w średnim wieku przechodzi obok nas.

- Wszystkiego najlepszego! - zagadnąłem.

- Z jakiej okazji? A... dzień dziecka dzisiaj. No tak. Wszyscy jesteśmy dziećmi.

- Dziećmi Bożymi - dopowiada jedna z naszych, ośmioletnia dziewczynka.

- A dlaczego Bożymi? - pyta się jej młodsza koleżanka.

Wtedy ta odpowiada lekko zdziwiona:

- A to ty nie wiesz co to jest chrzest?

sobota, 08 czerwiec 2019 21:12

Zmiana "Ojcze nasz" - argumenty pastoralne

Już parę razy pisałem na mojej stronie o kwestiach modlitwy "i nie wódź nas na pokuszenie". (zob. np. https://www.wegrzyniak.com/2279-wnioski-z-wykladu-i-nie-wod…) Po wykładzie w Poznaniu chcę jeszcze poruszyć argumenty pastoralne, co w całości najkrócej można by ująć tak:

 

1.Tłumaczenie "nie wódź nas na pokuszenie" nie jest błędnym tłumaczeniem, tak samo jak nie jest błędnym tłumaczenie "bracia Jezusa" (Mt 12,26), albo "kto nie ma w nienawiści Ojca lub matki nie jest mnie godzien" (Łk 14,26) czy "Noe żył 950 lat" (Rdz 9,29).

 

2. Tłumaczenie to może jednak budować niewłaściwy obraz Boga, sugerując, że to Bóg kusi, bo chce, żeby człowiek upadł. Tak samo jak tłumaczenie "bracia Jezusa" może sugerować, że Jezus miał braci i budzić wątpliwości co do dziewictwa Maryi. Wątpliwości co do fałszywego obrazu Boga to sprawa poważna, więc nie dziwimy się, że jest propozycja zmiany tłumaczenia.

 

3. Zdecydowana większość ludzi w Polsce, mimo że odmawia "i nie wódź nas na pokuszenie" nie ma takiego obrazu Boga, jakoby Bóg nas kusił i mu zależało na naszym upadku. A więc niebezpieczeństwo budowania złego obrazu jest zasadniczo nieistniejące.

 

4. Tym, którzy nie rozumieją, albo pytają jak małe dzieci, trzeba tłumaczyć. I tak jak tłumaczymy, że "Ojcze nasz" nie znaczy, że Bóg jest mężczyzną, tylko tak się mówi, bo jest dawcą życia i troszczy się o nas, tak "i nie wódź nas na pokuszenie" nie znaczy, że Bóg kusi i czeka na upadek, tylko tak się mówi, a chodzi o to, żeby Bóg nie prowadził do takich sytuacji czy pozwalał na takie, kiedy ulegniemy diabłu.

 

5. Na moje rozenanie i sondaże ci, którzy chcą zmienić tłumaczenie są dużo mniejszą grupą niż ci co nie chcą. Co więcej, gdyby zmieniono tłumaczenie, więcej byłoby niezadowolonych z nowego tłumaczenia niż jest niezadowolonych ze starego. To trzeba wziąć pod uwagę, żeby nie powodować niepotrzebnych frustracji pastoralnych.

 

6. Wprowadzenie nowego tłumaczenia spowodowałoby również chaos w czasie wspólnych modlitw. Opócz problemu jednolitego odmawiania w czasie Mszy świętej, byłyby niezłe trudności w czasie odmawiania różańca, koronki, pożegania zmarłego na cmentarzu i w wielu innych miejscach. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że byłoby z tego więcej kłopotu duchowego niż pożytku.

 

7. W Polsce istnieje dosyć mocny nurt przeci papieżowi Franciszkowi. Wprowadzona zmiana spotęgowałaby nastawianie antypapieskie, co nie byłoby dobre ani dla papieża ani dla Polaków. 

 

Chociaż zmiana tłumaczenia "i nie wódź nas na pokuszenie" w języku polskim nie jest niemożliwa, to z puntku widzenia dobra duchowego wiernych wydaje się być niepotrzebną a może nawet szkodliwą.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych