O co
właściwie
nam chodzi?
strona ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Wojciech Węgrzyniak
Pochodzę z Podhala a dokładnie z Mizernej. Jestem księdzem od 6 czerwca 1998 roku. Przez pierwsze 3 lata kapłaństwa byłem wikariuszem w Krakowie na os. Ruczaj. Potem wyjechałem za granicę.
Pięć lat spędziłem na studiach w Rzymie, trzy następne w Jerozolimie. Od października 2009 roku pracuję na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Moja specjalność to nauki biblijne a dokładniej Stary Testament. Mieszkam przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie, starając się pomagać również w duszpasterstwie.
Planowane rekolekcje
2013
Dla kapelanów Wojska Polskiego, Częstochowa, 23-26.09
WSD Radom, 3-8.12
Duszpasterstwo Akademickie, Kraków, U Dobrego, 15-18.12
Bęczarka, 20-22.12
2014
Duszpasterstwo Akademickie Most, wielkopostne, Wrocław, 5-8.03
Duszpasterstwo Akademickie u Brata, wielkopostne, Kraków, 30.03-2.04
Parafialne wielkopostne, Kwaczała, 6-9.04
Kapłańskie, Ziemia Święta, sierpień/wrzesień
WSD Łomża, koniec września
Parafialne - Niepołomice, koniec października
2015
Rekolekcje o Słowie Bozym, Krościenko, ferie zimowe (5 dni)
Parafialne wielkopostne - Kraków - św. Jadwigi
Parafialne adwentowe - Jaworzno-Szczakowa
2016
Parafialne wielkopostne - Chrzanów-Kościelec
2017
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Sułkowice
2018
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Nowy Targ, św. Katarzyny
Wygłoszone rekolekcje
1998
Parafialne wielkopostne – Kwaczała, marzec
ONŻ O st. - Bystra Podhalańska, sierpień
1999
ONŻ I st. - Babice, lipiec
Ewangelizacyjne - Młoszowa-Chrzanów, październik
2000
Misje parafialne - Kraków, Piaski Nowe, 26.03-2.04 (wraz z ks. Janem Nowakiem)
ONŻ II st. - Groń, lipiec
Dla młodzieży - Kraków, Kurdwanów, 24-27.09
Parafialne adwentowe - Niegowić, grudzień
2001
Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec
Parafialne wielkopostne - Frydman, marzec
Dla Liceum Męskiego oo. Cystersów - Kraków, Szklane Domy, 9-11.04
ONŻ III st. (ogólnopolskie) - Kraków, lipiec
2002
ONŻ O st. - Osieczany, lipiec
2003
Parafialne wielkopostne - Dębno, 13-16.04.2003
Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 17-20.12
Parafialne adwentowe – Krempachy, 20-23.12
2004
Dla I LO w Krakowie, marzec
Parafialne wielkopostne - Niedzica, 28.03-31.03
Parafialne wielkopostne - Raba Wyżna, 4-7.04
Parafialne adwentowe - Kraków, Prądnik Czerwony (Jana Chrzciciela), 19-22.12
2005
Parafialne wielkopostne - Nowy Targ, św. Katarzyny, 12-18.03
Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec
2006
Dla szkół średnich w Wieliczce, marzec
Dla inteligencji - Myślenice, marzec
Parafialne wielkopostne - Harklowa, kwiecień
2009
Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 12-15.12.2009
Dla Stowarzyszenia Civitas Christiana - Kraków, Łagiewniki, 4.12.2009
2010
Parafialne wielkopostne - Kacwin, 17-20.02
Dla VIII LO w Krakowie, 8-10.03
Dla młodzieży i nie tylko - Kraków, kościół Miłosierdzia Bożego, 9-11.03 (pomoc włoskiej Szkole Ewangelizacji „Sentinelle del Mattino di Pasqua”)
W Bazylice Mariackiej (Parafialne wielkopostne i dla Bezdomnych), Kraków, 21-26.03
Dla pracowników nauki - Kraków, św. Anna, 28.03-1.04
Misje parafialne - Prostyń, 22-31.05
Dla przygotowujących się do Bierzmowania i młodzieży – Nowy Targ, 8-10.09
WSD Hosianum - Olsztyn, 27-29.09
Dla katechetów – Sokołów Podlaski, 15-17.10
Dla katechetów – Nurzec Stacja, 26-28.11
Dla rodziców - Kraków, Biały Prądnik (u ss. Duchaczek), 6-8.12
Dla Duszpasterstwa Akademickiego adwentowe – Warszawa, św. Anny, 12-15.12
2011
Dzień skupienia - WSD XX. Sercanów w Stadnikach, 19-20.01
Misje parafialne - Leńcze, 6-13.02
Dla Duszpasterstwa Akademickiego wielkopostne "Daj się zaprzęgnąć" - Kraków, św. Anny, 10-13.04.
Dzień skupienia "Między kobietą a Panem Bogiem" - WSD XX. Saletynów w Krakowie, 28-29.05.
Z okazji jubileuszu 500-lecia parafii p.w. Trójcy Świętej w Prostyni, 18-20.06.
WSD Drohiczyn, 28.09-2.10.
Kapłańskie - Ziemia Święta, 3-12.11
Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 20-21.11
Parafialne adwentowe - Kraków, MB Ostrobramskiej, 11-13.12
2012
WSD Kraków, 21-25.02
Parafialne wielkopostne - Kraków, Dobrego Pasterza, 25-28.03
Dla kapłanów rocznika święceń 1982, Maniowy 9-12.04
Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Maniowy, 17-20.05
Dla katechetów diec. Bielsko-Żywieckiej - Pogórze, 29.06-1.07
WSD Katowice, 26-30.09
Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Chrzanów, św. Mikołaja, 4-7.11
Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 15-17.11
Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.12
Dla Duszpasterstwa Akademickiego, adwentowe - Radom, 9-12.12
2013
Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.02
Parafialne wielkopostne - Linz, 15-17.02
Dzień skupienia - Wiedeń, 17.02
Dla pedagogów i wychowawców - Kraków, Bazylika św. Floriana, 18-20.02
Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zembrzyce, 7-9.03
Parafialne wielkopostne - Katedra Wawelska, 24.02/3.03/10.03
Duszpasterstwo Akademickie - Kraków, św. Szczepan, 10-13.03
Dla nauczycieli - Kielce, 14-16.03
Dla Sióstr Urszulanek - Rybnik, 1-3.05
Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 8.06
Życiorys
(z 24.02.2011 na potrzeby nostryfikacji dyplomu doktorskiego)
Urodziłem się 21 marca 1973 w Niedzicy jako najmłodsze dziecko Władysława Węgrzyniaka i Wiktorii z domu Zązel. W latach 1973-1977 mieszkałem w Maniowach a następnie w Mizernej, gdzie część rodziny mieszka do tej pory.
Po ukończeniu w 1988 roku Szkoły Podstawowej w Kluszkowcach uczęszczałem do I LO im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. W roku szkolnym 1990/1991 zakwalifikowałem się do III stopnia XVII Olimpiady Geograficznej, natomiast w roku 1991/1992 zostałem finalistą XVIII Olimpiady Geograficznej i I Olimpiady Nautologicznej oraz dotarłem do II stopnia Olimpiady Historycznej.
Egzamin dojrzałości uzyskałem w 1992 r., po czym wstąpiłem do Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, rozpoczynając tym samym przygotowanie do kapłaństwa i studia na Papieskiej Akademii Teologicznej.
Święcenia diakonatu otrzymałem 8 maja 1997 roku w Skomielnej Białej. Zgodnie z wytycznymi formacji seminaryjnej ostatni rok przed święceniami kapłańskimi spędziłem w Kwaczale, ucząc religii w szkole podstawowej i pomagając w parafii jako diakon.
W 1998 roku uzyskałem magisterium z teologii na podstawie pracy napisanej pod kierunkiem o. Augustyna Jankowskiego OSB zatytułowanej Κoinonia z Bogiem w Pierwszym Liście Jana Apostoła. W tym samym roku, 6 czerwca otrzymałem święcenia kapłańskiego z rąk kard. Franciszka Macharskiego.
W latach 1998-2001 pełniłem funkcję wikariusza w par. Zesłania Ducha Świętego w Krakowie na os. Ruczaj, m.in. ucząc religii w Szkołach Podstawowych 151 i 158 oraz w Gimnazjum nr 23. W roku akademickim 2000/2001 odbyłem studia licencjackie na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zwieńczone tytułem licencjata z teologii ze specjalnością biblijną. Praca magisterska została uznana za licencjacką. Promotorem był o. Augustyn Jankowski OSB.
W latach 2001-2006 studiowałem w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. W roku akademickim 2003/2004 byłem reprezentantem studentów Europy Środkowo-Wschodniej oraz członkiem senatu akademickiego tegoż instytutu. W czerwcu 2004 uzyskałem stopień licencjata z nauk biblijnych. Teza zatytułowana "En aletheia kai agape" (2 Gv 3). Richiamo al duplice comandamento nella lettera del Presbitero alla Signora eletta (“W miłości i prawdzie [2 J 3]. Wezwanie do podwójnego przykazania w liście Prezbitera do wybranej Pani”) została napisana pod kierunkiem Johannesa Beutlera SJ.
W latach 2004-2006 kontynuowałem studia w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie przygotowujące do doktoratu.
Od maja do lipca 2006 pracowałem w Sekretariacie Kardynała Metropolitalnej Kurii w Krakowie.
W październiku tego samego roku rozpocząłem studia doktoranckie we Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie, zamiejscowym Wydziale Nauk Biblijnych i Archeologii Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie (Pontificia Universitas Antonianum. Facultas Scientiarum Biblicarum et Archaeologiae). W 2007 roku uzyskałem status Candidatus ad Doctoratum i rozpocząłem pracę nad tezą doktorskiej pod kierunkiem prof. Alviero Niccacci OFM (SBF, Jerozolima) i prof. G. Barbiero SDB (PIB, Rzym). Praca doktorska zatytułowana Lo stolto ateo. Studio dei Salmi 14 e 53 (“Głupi ateista. Studium Psalmów 14 i 53”) została obroniona 30 stycznia 2010 roku. Oprócz wspomnianych dwóch moderatorów, recenzentami pracy doktorskiej byli M. Pazzini OFM (SBF, Jerozolima) i A. Mello (SBF, Jerozolima). Ekstrakt pracy doktorskiej został opublikowany w lutym 2010 w Jerozolimie przez wydawnictwo Franciscan Press. Na tej podstawie uzyskałem dyplom Doktora Nauk Biblijnych i Archeologii, zatwierdzony przez władze Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie dnia 25 maja 2010 roku.
W czasie moich studiów zarówno w Rzymie jak i w Jerozolimie uczestniczyłem w różnych kursach językowych: jęz. włoskiego w Rzymie; jęz. angielskiego w Leicester, Maynooth, Londonie i Nowym Jorku; jęz. niemieckiego w Bonn i Salzburgu oraz jęz. francuskiego w Lyonie i w Angers. Ponadto w czasie wakacyjnym pomagałem w różnych parafiach i wspólnotach religijnych. Przede wszystkim we Włoszech (Roccagorga, Spadafora, Borgo san Donato, Pieve i Maresso), w Anglii (Leicester, Kirkham, Louth, Skegness i Londyn), w USA (Chicago i Nowy York), w Niemczech (Wesseling i Traunstein), we Francji (Lyon) a także w różnych parafiach na terenie Polski, gdzie wygłosiłem kilkanaście rekolekcji parafialnych.
Od 1 października 2009 roku zostałem zatrudniony na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na stanowisku asystenta w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu. Rok później zacząłem pełnić funkcję opiekuna Samorządu Studenckiego oraz opiekuna I roku teologii o specjalności katechetyczno-pastoralnej. W 2011 zostałem adiunktem tej samej katedry.
Od 2009 roku należę do Stowarzyszenia Biblistów Polskich.
Poza publikacją kilku artykułów z dziedziny biblijnej, wygłosiłem referaty na sympozjach w Krakowie (Łagiewniki, wrzesień 2008; UPJPII, kwiecień 2010), w Płocku (WSD, listopad 2009), w Lublinie (KUL, sierpień 2010) oraz wziąłem udział w konferencji naukowej na temat Księgi Psalmów w Oxfordzie (wrzesień 2010). Ponadto opublikowałem 4 tomy homilii i kazań.
Od końca września 2009 roku zamieszkałem przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie z zadaniem pomocy duszpasterskiej w parafii, należąc jednocześnie do grupy trzech wykładowców z UPJPII, którzy zostali skierowani przez Metropolitę do sprawowania pieczy nad duszpasterstwem pracowników nauki miasta Krakowa.
W 2010 zostałem wybrany członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Krakowskiej.
Księgi prorockie
W załączniku Bibliografia pomocnicza do ćwiczeń ze ST
Biblijne horyzonty nieśmiertelności
Biblijne horyzonty prawdy o nieśmiertelności
XXXII Ogólnopolskie Sympozjum Koła Naukowego WSD w Płocku
(Płock, 12.11.2009)
„Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka” (Mdr 2,23)
Biblijne horyzonty prawdy o nieśmiertelności
W czasie tego wykładu mamy popatrzyć się w stronę horyzontu. Horyzonty są różne: mówi się o horyzoncie astronomicznym, topograficznym, prawdziwym, horyzoncie zdarzeń i cząstek a ponadto jeszcze niektórzy precyzują, że horyzont to co innego a widnokrąg to co innego. My chcemy spojrzeć na horyzont biblijny a dokładniej na taki horyzont, na którym widać prawdę o nieśmiertelności.
Horyzont zazwyczaj ma 3 podstawowe cechy: 1) jest bardzo daleki od widza, 2) chociaż jest daleki to jednak coś nam pokazuje, 3) chociaż nam co nieco pokazuje, to tak naprawdę najbardziej intryguje nas to, co się znajduje poza nim, to czego nie widać, bo horyzont nam to niejako zasłania. Wszystkie te 3 cechy można również dostrzec w biblijnym horyzoncie prawdy o nieśmiertelności: 1) jest on bardzo daleki, nawet dosłownie, bo niektóre księgi biblijne mogą mieć i 3 tys. lat, 2) pomimo odległości widać na nim bardzo wiele, 3) to co najbardziej piękne i intrygujące w biblijnym horyzoncie nieśmiertelności jest to, co znajduje się poza nim, to czego „ani oko nie widziało ani ucho nie usłyszało”.
Tak jak „przeciętny” horyzont składa się z dwóch części: z horyzontu, który znajduje się przed naszymi oczyma i z horyzontu, który jest za naszymi plecami, tak chciałbym podzielić ten wykład na dwie zasadnicze części: pierwsza będzie dotyczyć Starego, natomiast druga Nowego Testamentu.
Jeśli chodzi o sposób przedstawienia biblijnej idei nieśmiertelności z góry podkreślam, że nie chcę zaprezentować całościowego opracowanie tematu, ani wejść w drobiazgową analizę szczegółów. Bardziej chciałbym stanąć z wami tak jak przewodnik staje w górach z turystami i pokazać niektóre szczegóły, niketóre punkty, które gołym okiem można zobaczyć na horyzoncie a które wydają się być uderzające, intrygujące i zasadnicze.
Część I: Stary Testament.
1. Dobrze, że Ewa zerwała tylko jeden owoc czyli sprawy rajskie a nieśmiertelność
Wszyscy znamy dosyć dobrze początek Biblii i opowiadanie o tym, co stało się w raju. Bóg stworzył świat a w nim człowieka: mężczyznę i kobietę, ci jednak pod namową diabła okazali nieposłuszeństwo Bogu, zerwali owoc z drzewa poznania dobra i zła, które rósło pośrodko rajskiego ogrodu i zostali surowo ukarani: wypędzenie z raju i wszystkie cierpenia, jakie człowiek musi ponosić w życiu ukazane są jako konsekwencja tego, co stało się tam, u zarania dziejów. Zanim jednak Pan Bóg wypędził Adama i Ewę z raju powiedział tak:
«Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki». (Gen 3:22 BTP).
Idea wydaje się być jasna: gdyby człowiek zjadł owoc także z drugiego drzewa, z drzewa życia, nigdy by nie umarł. Nieśmiertelność pokazana jest zatem już na pierwszych kartach Biblii jako coś co można było osiągnąć, jako dosłownie coś na wyciągnięcie ręki, ale co nie zostało osiągnięte, bo Bóg tego zakazał, wręcz uniemożliwił wypędzając pierwszych rodziców z raju i postawiając cherubów z mieczami, aby strzegli drogi do drzewa życia.
Z pozoru może wydawać się, że była to kara [Można też stawiać sobie pytanie: dlaczego Bóg nie postawił aniołów, kiedy Ewa wyciągała ręke po owoc!] Tradycja egzegetyczna chrześcijańska czy judaistyczna jest tutaj jednak zgodna: postawienie szlabanu przed drzewem życia było wyrazem miłości Boga: pozwolić bowiem człowiekowi na nieśmiertelność po grzechu, to skazać go na wieczne cierpienie, i nigdy niekończącą się starość. Mówiąc prościej: lepiej, żeby człowiek umarł, niżby miałby się męczyć całą wieczność! A dlaczego miałby sie męczyć? Bo jak popełnił pierwszy grzech to nieodwracalnie wszedł na drogę grzechu, cierpienia i męki.
[Ten pierwszy biblijny punkt na horyzoncie nieśmiertelności ma jeszcze jeden wymiar: łączy sprawę życia na wieki z moralnością]
2. Życie a potem Szeol
Na biblijnym horyzoncie nieśmiertelności popatrzmy na bardzo wyraźny puntk: szeol. Hebrajskie Szeol, tłumaczony przez greków jako Hades, to było miejsce, dół, przepaść, czy generalnie coś w dole, gdzie człowiek znajdował się po śmierci. Żeby wyrobić sobie jakoś ideę Szeolu posłuchajmy pary fragmnetów biblijnych na ten temat:
Oplątały mnie pęta Szeolu, zaskoczyły mnie sidła śmierci. (2Sa 22:6 BTP)
Jak obłok przeleci i zniknie, kto schodzi do Szeolu, nie wraca, (Job 7:9 BTP)
Szeol mym domem, w ciemności rozścielę swe łoże, grobowi powiem: "Mój ojcze"! "Matko ma, siostro!" - robactwu. Właściwie, po cóż nadzieja, kto przedmiot ufności zobaczy? Czy zejdzie do królestwa Szeolu? Czy razem do ziemi pójdziemy?» (Job 17:13-16 BTP)
Bo nikt po śmierci nie wspomni o Tobie: któż Cię wychwala w Szeolu? (Psa 6:6 BTP)
Czy to w grobie się opowiada o Twojej łasce, a w Szeolu o Twojej wierności? Czy Twoje cuda ukazują się w ciemnościach, a sprawiedliwość Twoja w ziemi zapomnienia? (Psa 88:12-13 BTP)
Czy jest ktoś, kto by żył, a nie zaznał śmierci, kto by życie swe wyrwał spod władzy Szeolu? (Psa 89:49 BTP)
Dawaj, bierz i staraj się o rozrywki dla siebie, albowiem w Szeolu na próżno szukać przyjemności. (Sir 14:16 BTP)
Wydaje się zatem, że życie się kończy ze śmiercią a potem, zostaje tylko szeol, gdzie trudno mówić o życiu. O szeolu mówi się w ST ponad 60x i prawie zawsze w powyższym znaczeniu. Jest jednak parę ciekawych miejsc. Posłuchajmy:
To Pan daje śmierć i życie, wtrąca do Szeolu i zeń wyprowadza. (1Sa 2:6 BTP)
Nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy. (Psa 16:10-11 BTP)
Do Szeolu są gnani jak owce, pasie ich śmierć, zejdą prosto do grobu, serca prawych zapanują nad nimi, rano zniknie ich postać, Szeol ich mieszkaniem. Lecz Bóg wyzwoli moją duszę z mocy Szeolu, bo mię zabierze. (Psa 49:15-16 BTP)
Ty, który ze śmierci wskrzesiłeś zmarłego i słowem Najwyższego wywiodłeś go z Szeolu. (Sir 48:5 BTP)
Z jednej strony ST mówi jasno: życie kończy się na szeolu, krainie, krainie zapomnienia, która nie jest godna reklamy. Z drugiej jednak jest jakaś niejasna idea, że da się stamtąd wyjść a dokładniej, że Bóg może stamtąd wyprowadzić i to nie tylko w sensie przenośnym, tzn. uchronić od śmierci, ani nie tylko w sensie powrotu na ten sam świat, tzn. wskrzeszenia ze zmarłych, ale również w takim sensie o jakim mówi Psalmista:
Nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy. (Psa 16:10-11 BTP)
3. Wróżka z Endor - 1 Sm 28
Inny, ciekawy punkt na horyzoncie nieśmiertelności znajduje się w 1 Sm 28 - chodzi o spotkanie króla Saula z wróżką z Endor. Jest rok ok. 1010 p.n.e. Samuel, prorok i przywódca duchowy narodu już nie żyje. Saul, pierwszy król Izraela zaczyna mieć kłopoty. Nie dość, że Filistyni nacierają coraz bardziej na tereny izraelskie, to jeszcze Bóg zdaje się, że opuścił swojego pomazańca. Saul ma nadzieję, że pomoże mu zmarły Samuel. Idzie więc w przebraniu do pewnej kobiety w okolice Endor (niedaleko góry Tabor) i prosi ją, by ta wywołała [dosł. „wyprowadziła z dołu”, czy „pozwoliła/pomogła wyjść na górę”] ducha zmarłego proroka.
I kobieta, zwana potocznie wróżką czy nekromanką z Endor, chociaż jej zawód można by przetłumaczyć „kobieta/pani butelki czy worka skórzanego”, bo zapewne używała przy wywoływaniu duchów naczynia skórzanego, wywołuje Samuela.
Wywoływanie duchów było surowo zabronione w Izraelu i za takie praktyki należała się kara śmierci. Cokolwiek by jednak na ten temat powiedzieć jest pewne, że Samuel choć umarł, to się pojawił, rozmawiał, kontakt z nim dał jakąś specjalną wiedzę kobiecie, dzięki której wróżka z Endor rozpoznała, że Saul to jest Saul. Wywołany Samuel wyglądał na tyle podobnie do siebie, że został rozpoznany przez króla Saula, ale na tyle nie był „ludzki”, że kobieta widząc go mówi: «Widzę istotę pozaziemską, wyłaniającą się z ziemi» (1 Sm 28,13). Słowo „istota ziemska" to słowo, które używa się głównie na określenie Boga i aniołów. Ponadto Samuel pyta się, dlaczego mu zakłócają spokój, a więc to by znaczyło, że po śmierci żył w pokoju.
4. Machabejczycy i ofiary za zmarłych
Poruszając się na horyzoncie nieśmiertelności przenieśmy się do Księgi Machabejskiej, a dokładniej do drugiej, rozdziału dwunastego. Znajdujemy się w latach sześćdziesiątych II w. przed Chr. Juda Machabesuz walczy o wolnośc kraju tym razem przeciw Gorgiaszowi. Giną niektórzy z jego żołnierzy, u których znaleziono po śmierci przedmioty poświęcone bóstwom, chociaż Prawo tego Żydom zakazywało. Jak reaguje na ten grzech wódz wojska? Kronikarz pisze tak:
Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu ... Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. 44 Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, 45 lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. (2Ma 12:40-45 BTP)
Tę samą wiarę w zmartwychwstanie obecną w 2 Mch dzieli jeden z synów bohaterskiej matki, który zanim został zabity za to, że nie chciał skosztować wieprzowiny zakazanej przez Prawo powiedział do króla:
«Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego».(2 Mch 7,9)
5. Księga Mądrości i głupota niewiary, że jest coś po śmierci
Podobny punkt na horyzoncie nieśmiertelności ST jest jeszcze bardziej wyraźny w Księdze Mądrości. Jesteśmy w II a może w I w. p. n.Chr. Autor pisze tak:
Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności.A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie.W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. [Mdr 2,23-3,5.7-8]
W tym miejscy widać już wpływy czy podobieństwa do platońskiej koncepcji o nieśmiertelności. 3 rzeczy są jednak bardzo charakterystyczne dla myśli biblijnej:
1) Bóg nie stworzył człowieka nieśmiertelnym, ale „dla” nieśmiertelności (evpV avfqarsi,a|), tzn. „nieśmiertelność” czy niezniszczalność, jak również można przetłumaczyć greckie avfqarsi,a jawi się bardziej jako cel a nie jako cecha człowieka;
2) nieśmiertelność związana jest z kondycją moralną, mówi się tylko o duszach sprawiedliwych. O grzesznikach autor powie: „I staną się potem wstrętną padliną i wiecznym pośmiewiskiem wśród zmarłych. (Wis 4:19 BTP)”;
3) myślenie, że życie konczy się ze śmiercią jest nazwane głupotą: Zdało się oczom głupich, że pomarli.
Na horyzoncie starotestamentalnej prawdy o nieśmiertelności jest jeszcze wiele innych punkcików takich chocby jak wizji Ezechiela o wskrzeszeniu kości (Ez 37) czy proroctwo Daniela: Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie.Trudno więc nie mieć wrażenia, że ST coś widział na czy poza horyzontem życia i smierci. Żeby jednak nie myśleć, że ta wiara była taka powszechna wystarczy zacytować Koheleta:
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. (Ecc 3:19 BTP).
Teraz popatrzmy już na drugą połowę biblijnego horyzontu [może jednak trochę krócej, bo ta częśc jest wam lepiej znana]
Część II: Nowy Testament
6. Łono Abrahama (Łk 16,19-31)
Znacie pewno dobrze przypowieść o bogaczu, co się świetnie bawił i żebraku owrzodziałym imieniem Łazarz. Co się z nimi dzieje po śmierci?
22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu".
25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać".
[Pamiętamy jak sie kończy przypowieść. Bogacz prosi, żeby przynajmniej ktoś poszedł do jego jeszcze żyjących braci i powiedział, co to się dzieje z człowiekiem po śmierci. Anbraham jednka odpowiada:
31 "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"».]
To jest tylko przypowieść i głównym jej celem nie jest wykład o życiu po śmierci. Jezus tłumacząc wystarczalność ST do przyjęcia Mesjasza i prawdy o jego zmartwychwstaniu, przekazuje jakby mimochodem również wierzenia swojego pokolenia: znowu charakterystyczna jest różnica między kondycją życia po śmierci dobrych i złych, mówi się już jak to życie czy egzystencja wygląda oraz mówi się też o życiu po śmierci nawet złych... z tym że, co to za życie...
7. O takiej, co miała 7 mężów i jednego teścia czyli wątpliwości saduceuszów w/s zmartwychwstania
Ten fragment Ewangelii jest jeszcze bardziej znany. chodzi o saduceuszów, jedno z ugrupowań religijnych z czasów Jezusa, którzy twierdzili, że zmartychwstania nie ma. Argument mieli taki:
20 Było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umierając nie zostawił potomstwa. 21 Drugi ją wziął i też umarł bez potomstwa, tak samo trzeci. 22 I siedmiu ich nie zostawiło potomstwa. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. 23 Przy zmartwychwstaniu więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za żonę». 24 Jezus im rzekł: «Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? 25 Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. 26 Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa "O krzaku", jak Bóg powiedział do niego: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. 27 Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie» (Mar 12:20-27 BTP)
Dla Jezusa sprawa jest prosta: 1) jest życie po śmierci, 2) jest ono inne niż na ziemi. Jezus nazywa je byciem „jak aniołowie w niebie” - co to dokładnie znaczy, Jezus nie tłumaczy; podkreśla jednak, że nasze ziemskie kategorie małżeńskie po drugiej stronie nie będą miały miejsca
[ale z tego nie można wyciągać wniosku, że „nie opuszczę Cię aż do śmierci” znaczy, że „potem Cię mogę opuścić, po śmierci Cię mogę opuścić” , bo w niebie znajdę sobie lepszą].
Jezus wiele razy za swojego ziemskiego życia mówił o życiu po śmierci i nie da się nawet wymienić w paru minutach wszystkich miejsc i słów Jezusa na ten temat. W wielu przypowieściach pokazuje obraz końca świata i tego co się dzieje z dobrymi i ze złymi. W Ewangelii Jana wiele razy mówi o życiu wiecznym chociażby w tym miejscu:
25 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. 29 a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia. (J 5,25.29)
Albo w innym:
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. (Joh 6:51 BTP).
Pomimo róznorodności słów Jezusa na temat życia wiecznego można wyróżnić parę powtarzających się motywów:
1) Nigdy w Ewangelii nie jest użyte słowo „nieśmiertelność” czy „niezniszczalność”. Nie ma mowy więc o nieśmiertelności w sensie ścisłym, ale o życiu po śmierci
2) Życie wieczne zaczyna się już tutaj, na ziemi, wraz z wiarą w Jezusa Chrystusa
3) Jakość życia po śmierci zależy od miłości przed śmiercią: inny los będzie dla dobrych inny dla złych,
4) Bóg jest w stanie wskrzesić z martwych, co Jezus pokazał na przykładzie młodzieńca z Nain, córki Jaira i Łazarza, brata Marty i Marii.
5) Życie po śmierci nie będzie identyczną kontynuacją tego ziemskiego życia, ma polegać na przebywaniu i królowaniu wiecznym z Bogiem
8. Wreszcie ktoś wrócił zza horyzontu... - czyli zmartwychwstanie J.Chr.
Przejdźmy do najważniejszego punktu na horyzoncie biblijnej prawdy o nieśmiertelności. Chodzi o zmartwychwstanie Jezusa. Ten punkt jest najważniejszy nie dlatego, że Jezus wrócił do życia, bo taki cud zdazył się na kartach biblijnych parokrotnie i nawet w czasach ST, wyątkowość polega na fakcie, że Jezus po zmartwywstaniu wraca już w „nowej postaci”, tzn. takiej, która już więcej nie umrze. Łazarz i młodzieniec z Nain i córka Jaira musieli umrzeć jeszcze raz i jeszcze raz być pochowani. Jezus jako pierwszy i jedyny wraca niejako zza horyzntu niesmiertelności, by powiedziećApostołom i pokazać uczniom nie tylko ręce i bok, ale drogę, którą pzrejdzie każdy człowiek.
Zwróćmy uwagę jaki ten Jezus zmartwychstały jest:
- mówi,
- da się go poznać, ale czasami nie do końca i nie od razu wiadomo, że to Jezus (Maria z Magdali, Piotr na Tyberiadzkim)
- można go dotykać (Tomasz niedowiarek)
- może jeść
- przechodzi pzrez zamnknięte drzwi
- czasami znika
Ze wszystkich opisów Ewangelistów sparwa jest jasna: Jezus zmarwtwystały to ten sam Jezusa, który ma to samo ciało, ale to ciało jest jakoś inne [już chwalebne]
Niedowiarkom Ewangelista Łukasz przypomina słowa Jezusa skierowane do swych uczniów po zmartwywstaniu:
39 Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». 40 Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. 41 Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» 42 Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43 Wziął i jadł wobec nich. (Łk 24,39-43)
9. Nadzieja nieśmiertelności - 1 Kor 15
To fakt, że Jezus zmartwychwstał. Pozostała jednak jeszcze niepewność. Czy ten cud odnosi się tylko do Niego (bo był święty i Synem Bożym) czy też ma jakiś wpływ na życie innych ludzi. W najbardziej mistrzowski sposób na to pytanie odpowiedział św. Paweł w liście do Koryntian, a dokładniej w 15 rozdz.
Posłuchajmy paru jego myśli:
Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania?13Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał....
Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. 21 Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. 22 I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, 23 lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia.
41 Inny jest blask słońca, a inny - księżyca i gwiazd. Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej. 42 Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne; 43 sieje się niechwalebne - powstaje chwalebne; sieje się słabe - powstaje mocne; 44 zasiewa się ciało zmysłowe - powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie też ciało niebieskie.
53 Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. 54 A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. 55 Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo?
Czytając Kościół po zmartwychwstaniu Jezusa a zwłaszcza listy św. Pawła, nie można mieć żadnych wątpliwości: tak jak Jezus, tak i wszyscy. Zmartwchywstanie Jezusa to nie tylko punkt na horyzoncie biblijnej prawdy o nieśmiertelności, to nie tylko światło na tym horyzoncie, ale to pzrede wszystkim brama nieśmiertelności, przez którą każdy przejdze, nawet gdyby dziś stał od niej jeszcze tak daleko, że jej nawet nie widzi.
10. Czy naprawdę wszyscy muszą umrzeć?
Zanim zakończymy nasze spoglądanie na horyzonty nieśmiertelmności jeszcze jeden mały punkt, albo jedno małe uproszczenie, bo czasem sie słyszy stwierdzenie, że wszyscy muszą umrzeć.
A tu św. Paweł pisze w 1 Kor 15,51-52 tak:
51 Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. 52 W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby - zabrzmi bowiem trąba - umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni.
Idąc za tymi słowami trzeba sobie wyobrazić, że gdyby teraz nastąpił koniec świata, my wszyscy jużbyśmy nie umarli, ale zostali od razu przemienieni w takie ciała, o których mówił ks. Grzegorz Strzelczyk godzinę temu.
Wnioski
1. Człowiek umrze
2. Bóg jest nieśmertelny
3. Człowiek będzie żył na wieki z Bogiem - przez Chrystusie i w Chrystusie
4. Zmartwychwstanie cały człowiek - nie ma podziału na znany w filozofii nie tylko platońskie podział dusza i ciało.
A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu - cześć i chwała na wieki wieków! Amen. (1Tm 1,17)
Kapłani a wstrzemięźliwość seksualna w ST
Kapłani a wstrzemięźliwość seksualna w ST
Ogólnopolskie Sympozjum Naukowe
pod patronatem Konferencji Episkopatu Polski
„Stosowność celibatu w relacji do kapłaństwa”
(Kraków, UPJPII, 2.06.2011)
Pierwszym przykazaniem, jaki Bóg dał ludzkości nie jest: ”Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. (Wj 20,3).Nie jest nim również: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca” (Pwt 6,5).Pierwsze polecenie, jakie padło z ust Boga do ludzi, brzmi: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się». (Rdz 1,28).Sensowność takiego nakazu jest oczywista. Bóg przez słowo stworzył świat. Człowiek przez współżycie ma kontynuować dzieło stworzenia. Powstrzymać się od współżycia oznaczałoby powiedzieć „nie” Boskiemu dziełu stworzenia człowieka.
Bardzo sugestywnym argumentem zdaje się być zestawienie jedynych dwóch miejsc biblijnych, w których występują hebrajskie słowa צֶלֶם i דְּמוּת„obraz i podobieństwo”. W Rdz 1,26 czytamy:
I rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam (בְּצַלְמֵנוּ כִּדְמוּתֵנוּ - Rdz 1,26).
W tej samej księdze, w Rdz 5,3 autor pisze:
„Gdy Adam miał sto trzydzieści lat, urodził mu się syn, podobny do niego jako jego obraz (בִּדְמוּתוֹ כְּצַלְמוֹ- dosłownie „na jego podobieństwo i obraz”).
Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Adamowi rodzi się syn na jego obraz i podobieństwo. W ten sposób misja kontynuowania stwarzania została zapoczątkowana. Człowiek stał się współtwórcą człowieka[1].
W tym kontekście zasadniczym wydaje się być pytanie: Skoro rozmnażanie posiada tak wielki status i skoro w pewnym sensie cały Stary Testament jest wielką afirmacją życia oraz współżycia, to dlaczego i po co pojawia się w Biblii wstrzemięźliwość seksualna?
1. Problemy ze wstrzemięźliwością seksualną kapłanów
Najpierw trzeba zauważyć, iż w Starym Testamencie o wstrzemięźliwości seksualnej kapłanów nie ma ani słowa. Również najważniejsze słowniki biblijne pod hasłem „kapłani” czy „kapłaństwo ST” nie wspominają o powstrzymaniu się tej grupy od współżycia. Nic o tym nie mówi słownik G. Kittel’a w części omawiającej Stary Testament, Encyklopedia Biblijna P. Achtemeier’a, 3 tomowy Anchor Bible Dictionary, 5 tomowy NIDOTTE czy najbardziej kompleksowe opracowanie, jakim jest 10 tomowy Theologisches Wörterbuch zum Alten Testament, chociaż Dommershausen poświęca sprawie kapłaństwa całe 15 stron. Również Encyklopedia Judaica chociaż omawia w osobnym paragrafie świętość kapłanów to jednak o wstrzemięźliwości nie mówi ani zdania[2]. Podobna nieobecność tego tematu zauważana jest w artykułach tematycznych omawiających starotestamentalne kapłaństwo. Ani Brzegowy, Compton, Diamond, Dillon, Falsani, Homerski czy Schrieber, pisząc o kapłanach w ST nie mówią nic o braku życia seksualnego potomków Lewiego.
W tej sprawie istnieje jednak również druga strona medalu. Najpiękniejsza postać krakowskiej biblistyki powojennej A. Jankowski w Podręcznej Encyklopedii Biblijnej pod hasłem „Kapłaństwo” pisze:
„Kwalifikacje wymagane od kapłanów to m.in. powstrzymywanie się od zewnętrznych oznak żałoby, od wina, i od stosunków małżeńskich w czasie służby Bożej[3].
W opracowaniu W. Zyzaka zatytułowanym Kapłaństwo w Pismach św. Teresy Benedykty, czytamy:
Już do kapłanów Starego Testamentu, wyznaczonych do służby w świątyni Bóg mówił: „bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 20, 7). Nakazywano im w roku służby mieszkać z dala od domu w świątyni i powstrzymywać się od współżycia, by w czystości mogli składać dary miłe Bogu[4].
Podobnie pisze E. Gerstenberger w komentarzu do Księgi Kapłańskiej:
Izraelici powstrzymywali się od współżycia przed składaniem ofiar i przed innymi aktami kultu. Szczególnie uważni musieli w tym względzie być kapłani, bo inaczej cala ich służba stała by się nieczysta[5].
Pomimo istnienia tej drugiej strony medalu i dosyć powszechnej opinii na ten temat, wydaje się, że mówienie o wstrzemięźliwości seksualnej kapłanów w ST jest błędem merytorycznym. Nawet jeśli bowiem miała ona miejsce, to nie wynikało to w żaden sposób z faktu bycia kapłanem. W ten sam sposób można bowiem mówić o wstrzemięźliwości harfiarzy, śpiewaków, cieśli, pasterzy, murarzy, drwali, rybaków czy innych grup społecznych.
Gdzie zatem ma źródło powiązaniem idei wstrzemięźliwości seksualnej z kapłanami?
2. Problemy ze współżyciem
Jest jedno miejsce w Starym Testamencie, od którego interpretacji zależy w tej dziedzinie prawie wszystko. W Kpł 15,15-18 czytamy:
Jeżeli z mężczyzny wypłynie nasienie, to wykąpie całe ciało w wodzie i będzie nieczysty aż do wieczora. Każde ubranie, każda skóra, na którą wyleje się nasienie, będzie wymyta wodą i nieczysta aż do wieczora. Jeżeli mężczyzna obcuje z kobietą wylewając nasienie, to oboje wykąpią się w wodzie i będą nieczyści aż do wieczora.
Powszechna interpretacja tego tekstu mówi, iż każdy rodzaj wypływu męskiego nasienia, czy to w ramach współżycia małżeńskiego czy poza nim, dobrowolny czy nie, powoduje nieczystość[6]. A jeśli powoduje nieczystość, to znaczy, że człowiek zostaje wykluczony ze strefy sacrum. Nie ma możliwości udziały w kulcie, przynajmniej tego samego dnia, do wieczora. Logiczne wydawało się więc, że kapłani musieli powstrzymywać się od współżycia, jeśli chcieli spełnić czynności kapłańskie.
Konieczne jednakże są tutaj trzy dopowiedzenia.
Po pierwsze już od dawna egzegeci nie za bardzo potrafią wytłumaczyć, dlaczego współżycie w ramach małżeństwa miałoby powodować nieczystość, skoro jest ono Bożym nakazem. Najsłynniejszy komentator żydowski Raszi twierdzi, iż taka jest wola Boga, której racjonalne uzasadnienie jest nieuchwytne dla człowieka[7]. Inny średniowieczny żydowski uczony Rambam tłumaczy to inaczej: współżycie nie jest nieczyste o ile prowadzi do powstania życia. Jeśli jednak nie prowadzi do powstanie nowego życia, wtedy zmarnowane jest nasienie, a to już jest przyczyną nieczystości[8]. Biorąc pod uwagę fakt, że nigdy nie wiadomo co się stanie z nasieniem, po każdym współżyciu należy się na wszelki wypadek oczyścić. Dla Murphy’iego jest to wskazówka, iż ludzkość po upadku pierwszych rodziców została skażona i tę skazę przekazuje z pokolenia na pokolenia[9]. Inni - jak J. Milgrom - tłumaczą nieczystość współżycia poprzez fakt, iż wylewając nasienie, następuje upływ życiodajnej mocy człowieka. Tak jak w przypadku upływu krwi, która jest symbolem życia[10].
Po drugie, zasada iż aktywność seksualna uniemożliwiała kontakt z sacrum była znana w starożytności i obowiązywała np. w Egipcie[11]. Nie obowiązywała w religiach, gdzie kult bogini płodności znajdował swoje apogeum właśnie na terenie świątynnym. Może Izrael w ten sposób chciał odciąć się od kananejskich rytów i oddzielić jasno sferę sacrum, do której należy kult od sfery profanum, w której umieścił współżycie.
Po trzecie komentowany tekst z Księgi Kapłańskiej nie tyle wzywa do wstrzemięźliwości seksualnej, co raczej mówi o skutkach aktu seksualnego który dotyczy wszystkich bez względu na pozycje społeczną. Trudno więc popierać się tym fragmentem w celu zbudowania idei wstrzemięźliwości seksualnej kapłanów. Niemniej warto dodać, że takie prawo komplikowało najbardziej życie seksualne kapłanów[12].
3. Nakazana abstynencja seksualna
O wiele bardziej intrygujące wydają się przypadki, w których Stary Testament wzywa do wstrzemięźliwości seksualnej.
a) Góra Synaj
Po raz pierwszy z abstynencją seksualną mamy do czynienia na górze Synaj. Mojżesz przygotowując lud do objawienia Boga na Synaju nakazał wszystkim wyprać swoje szaty a następnie im rzekł:
Bądźcie gotowi za trzy dni i nie zbliżajcie się do kobiet. (Wj 19,15)
Nakaz „nie zbliżania się do kobiet” najczęściej interpretowany jest jako zakaz współżycia i w oparciu o wspomniany już tekst Kpł 15,18 rozumiany jako oczyszczenie narodu, konieczne, by móc wziąć udział w czynności kultycznej.
Abstrahując od dyskusji związanych z Kpł 15,18, zakaz można rozumieć w sposób następujący. Objawienie na Synaju jest aktem stwórczym Boga: oto Bóg stwarza nowy lud. Kiedy Bóg tworzy, człowiek musi wyłączyć się ze współtworzenia. Stwórczy akt Boga musi być oddzielny od stwórczego aktu człowieka. Sacrum ma być oddzielone od profanum. To jest jedna z zasadniczych idei świętości ST.
Trzeba jednak pamiętać, że chociaż w Biblii wyrażenie „zbliżać się do kobiet” może oznaczać akt seksualny, to jednak nie musi. W tym samym rozdziale czytamy o kapłanach, którzy mogą „zbliżać się do Pana” (Wj 19,22). Księga Wyjścia podaj również: „Mojżesz zbliżył się do ciemnego obłoku, w którym był Bóg” (Wj 20,21) albo „Oto macie Aarona i Chura. Kto miałby jakąś sprawę do załatwienia, może się zbliżyć do nich do nich». (Wj 24,14). W tym kontekście zakaz zbliżania się do kobiet nie musi koniecznie oznaczać wstrzemięźliwości seksualnej, ale rezygnację czasową z jakiejkolwiek bliskości z kobietą w celu zostawienia miejsca na spotkanie ze zbliżającym się Bogiem.
b) Święta Wojna
Drugim przypadkiem abstynencji seksualnej była tzw. święta wojna[13].
Kiedy Dawid ściągnął Uriasza z linii frontu, chcąc by biedny mąż pięknej Batszeby poszedł z nią do łóżka w celu zatuszowania sprawy ojcostwa poczętego już dziecka, Uriasz odpowiada:
Arka, Izrael i Juda przebywają w namiotach, podobnie też i pan mój, Joab, wraz ze sługami mego pana obozują w otwartym polu, a ja miałbym pójść do swojego domu, aby jeść, pić i spać ze swoją żoną? Na życie Pana i na twoje, czegoś podobnego nie uczynię. (2 Sm 11,11)
W tym kluczu należy zapewne interpretować również tzw. sprawę jedzenia chlebów pokładnych przez ludzi Dawida (por. 1 Sm 21,2-7). Kapłan Achimelek starając się pomóc głodnym towarzyszom Dawida zapytał:
«Zwykłego chleba pod ręką nie mam: jest tylko chleb święty. Czy jednak młodzieńcy powstrzymali się chociaż od współżycia z kobietą?» (w. 5)
Na co odpowiedział Dawid:
«Tak jest, zabronione nam jest współżycie z kobietą jak zawsze, gdy wyruszam w drogę. Tak więc ciała tych młodzieńców są czyste, choć to wyprawa zwyczajna. Tym bardziej czyste są ich ciała dzisiaj». (w. 6)
Idea powstrzymywania się od współżycia w czasie walk oprócz względów praktycznych miała wymiar teologiczny: na czele wojska izraelskiego stoi Pan Bóg nazywany „Pan zastępów militarnych” (יְהוָה צְבָאוֹת). To nie wojska izraelskie walczą, ale walczy sam Bóg. Biblia przypomina o tym niejednokrotnie:
Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni (Wj 14,14).
Pan, Bóg wasz, który idzie przed wami, będzie za was walczył, podobnie jak uczynił w Egipcie na waszych oczach (Pwt 1,30).
Rzeczywiście Pan sam walczył za Izraela. (Joz 10,14)
Wojna jest rzeczą świętą, bo obecny jest niej w sposób szczególny Bóg. A kiedy Bóg działa, człowiek winien zostawić mu miejsce. Powstrzymać się od aktu współdziałania oznacza zostawić działanie całkowicie Bogu.
c) Pozostałe przypadki wstrzemięźliwości seksualnej
Świat Biblii posiada jeszcze trzeci, najobszerniejszy wymiar, w którym człowiek ST wezwany był do wstrzemięźliwości. Chodzi o cały obszar zakazów dotyczących współżycia:
Nie będziesz cudzołożył. (Wj 20,14)
Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. (Kpł 18,22)
Nie będziesz obcował cieleśnie z żadnym zwierzęciem. (Kpł 18,23)
Poza tym nie można było współżyć z kobietą w czasie menstruacji (por. Kpł 20,18) ani również z cudzoziemkami (por. Lb 25)
W wymiarze zakazów dotyczących współżycia kapłan był bardziej ograniczony niż pozostali członkowie ludu wybranego. Prawo o kapłanach stanowiło:
Nie wezmą za żonę nierządnicy lub kobiety pohańbionej. Nie wezmą kobiety wypędzonej przez męża, bo kapłan jest poświęcony Bogu. (Kpł 21,7)
Za żonę weźmie tylko dziewicę. Nie weźmie za żonę ani wdowy, ani rozwódki, ani pohańbionej, ani nierządnicy: żadnej z takich nie weźmie, ale weźmie dziewicę spośród swych krewnych. (Kpł 21,13-14)
Wstrzemięźliwość w powyższych wypadkach nie jest związana ze szczególną obecnością Boga, ale jest przede wszystkim obostrzeniem i pomocą do wypełnienia pierwszego przykazania. A pierwsze przykazanie mówi o współżyciu tylko ze swoją żoną. Mężczyzna opuszcza ojca i matkę i łączy się z kobietą i stają się jednym ciałem i tylko w takim wymiarze powinni i mogą kontynuować dzieło stwórcze Boga.
Współżycie nie ze swoją kobietą jest de facto wchodzeniem w kompetencje współtwórcze drugiego człowieka. A przecież akt seksualny jest wyłączny. Tak jak Bóg i tylko On był stwórcą świata. Tak mąż i tylko mąż może kontynuować dzieło stworzenia.
4. Wnioski teologiczno-pastoralne
Jeśli Stary Testament jest tylko dokumentem historycznym albo etapem objawienia dla nikogo już dziś nieużytecznym, to nie posiadamy żadnych uprawnień do wyciągania aktualizujących wniosków. Jeśli jednak jest Słowem, którego Jezus nie znosi, ale wypełnia i jeśli Kościół jest Ciałem Chrystusa, to właśnie Kościół jest miejscem i Ciałem, w którym Słowo Pierwszego Przymierza znajduje wypełnienie, być może również w kwestii wstrzemięźliwości seksualnej kapłanów. Oczywiście tego rodzaju przesłanki nie są ani skrypturystycznym ani teologicznym argumentem za celibatem katolickich kapłanów. Mogą jednak być podstawą do wysnucia przynajmniej czterech wniosków związanych z tą problematyką.
a) Celibat jako możliwa ucieczka od pierwszego przykazania Bożego
Jeśli pierwszym przykazaniem Bożym jest wezwanie do płodności, to powstaje niebezpieczeństwo, że człowiek, który nie chce podjąć się tego przykazania ucieknie w sferę zwaną celibatem. Uchyli się w ten sposób nie tylko od nakazu Bożego, ale zdeformuje właściwie rozumiany charyzmat celibatu. Dlatego nie może być kapłanem ktoś, kto rozumie kapłaństwo jako ucieczkę od seksualnej rzeczywistości.
b) Niebezpieczeństwo zezwierzęcenia
W Starym Testamencie zarówno człowiek jak i zwierzęta otrzymały nakaz rozmnażania:
«Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi». (Rdz 1,22)
Różnica między człowiekiem a zwierzęciem w sferze seksualności polega jednak między innymi na tym, że tylko człowiek otrzymał wezwanie do wstrzemięźliwości seksualnej i tylko człowiekowi wypełnienie przykazania płodności zostało powierzone w ramach jedności małżeńskiej. Można by zaryzykować stwierdzenie, że istotą seksualności człowieka jest nie tyle możliwość seksualnego aktu, co możliwość panowania nad nim. Dlatego z punktu widzenia biblijnego wszelkie próby gloryfikujące nieograniczony seks raczej nie są wyrazem postępu, ale wręcz recesją na drodze ewolucji człowieka. Nie są objawem wolności człowieka i jego zdolności do abstynencji seksualnej, co raczej objawem zwycięstwa zwierzęcej natury.
c) Celibat jako nieustanne doświadczenie objawiającego się Boga
Skoro Izraelici musieli powstrzymać się od współżycia oczekując na synajskie objawienie Boga, celibat kapłański można przeżywać jako nieustanną gotowość i otwartość na przychodzącego w swoim Słowie Boga. Kapłani w Starym Testamencie byli odpowiedzialni m.in. za nauczanie. Prorok Malachiasz mówił:
Usta kapłana powinny strzec wiedzy, a wtedy pouczenia będą szukali u niego, bo jest on wysłannikiem Pana Zastępów. (Ml 2,7)
W mocnych słowach przypomniał o tym Ozeasz:
Przeciw tobie, kapłanie, skargę podnoszę. Ty się potykasz we dnie i w nocy, wraz z tobą potyka się prorok - do zguby prowadzisz swój naród. Naród mój ginie z powodu braku nauki: ponieważ i ty odrzuciłeś wiedzę, Ja cię odrzucę od mego kapłaństwa. (Oz 4,4-6)
W tym kontekście można powiedzieć, że kapłan Nowego Przymierza staje się poprzez celibat przestrzenią, w której Bóg objawia swoje słowo. Celibatariusz staje się niejako nowotestamentalną Górą Synaj.
d) Celibat jako nieustanna walka
Skoro żołnierze Izraela powstrzymywali się od współżycia na czas świętej wojny, celibat kapłański może być rozumiany jak uczestnictwo w nieustannej walce, walce, o której wspomina Paweł z Tarsu.
Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa! (2Tm 2,3)
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (Ef 6,12-13)
Zakończenie
Biblia nie jest argumentem za celibatem kapłańskim. Jeśli jednak ten sam Duch, który był obecny podczas dyktowania pierwszego przykazania Bożego, obecny jest w Kościele, w którym pojawia się prawo kapłańskiego celibatu, powinno ono być rozumiane jako uczestnictwo w akcie stwórczym Boga. Kapłan rodzi do nowego życia, czyni uczniów, walczy o nich i za nich, oddając całe swoje życie za owce. Wstrzemięźliwość seksualna jawi się już w świetle Starego Testamentu jako pozwolenie na działanie Boga. Celibat w tym kontekście jawi się jak najbardziej stosownym. Czy jednak jest nieodzownym? Odpowiedź na to pytanie zapewne nigdy nie będzie należeć do biblistyki.
[1] Nakaz ten nie był doświadczany jako przykry obowiązek. Czytamy choćby w Księdze Przysłów: Znajduj radość w żonie młodości. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze, w miłości jej stale czuj rozkosz! (Prz 5,18b-19).
[2] Zob. Encyklopedia Judaica, red. F. Skolnik – M. Berenbaum,Detroit et alt. 20072, t. XVI, s. 520-521.
[3] Por. A. Jankowski, Kapłaństwo [w:] Podręczna Encyklopedia Biblijna, red. E. Dąbrowski, Poznań – Warszawa – Lublin 1959, t. I, s. 654.
[4] Por. http://www.communiocrucis.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=399&Itemid=149 (dostęp: 31.05.2011).
[5] Por. E. Gerstenberger, Leviticus. A Commentary, Lousiville 1996, s. 198.
[6] W tym kontekście można zrozumieć lepiej 2 Sm 11,4: Wysłał więc Dawid posłańców, by ją sprowadzili. A gdy przyszła do niego, spał z nią. A ona oczyściła się od swej nieczystości i wróciła do domu. Ponadto ciekawą myśl podaje Klemens Aleksandryjski, tłumacząc, iż w przeszłości wymagano po współżyciu obmycia. Natomiast teraz Bóg już tego nie wymaga, gdyż przez wodę jednorazowego chrztu następuje obmycie każdorazowego zbliżenia seksualnego, por. Stromata, 3,82,6.
[7] Por. S. Pecaric (red.), Tora Pardes Lauder. Wajikra, Kraków 2005, s. 178.
[8] Za J. Milgrom, Leviticus, Minneapolis 2004, s. 160.
[9] Por. J. G. Murphy, A Critical and Exegetical Commentary on the Book of Leviticus, Edinburgh 1872, s. 198.
[10] Por. J. Milgrom, Leviticus, Minneapolis 2004, s. 160.
[11] Por. Komentarz historyczno-kultowy do Biblii Hebrajskiej, red. J. W. Walton et alt., Warszawa 2005, s. 128. Podobną ideę można było zaobserwować wśród Indian Hopi. Jeśli ktoś współżył, nie mógł wziąć udziału w tańcu rytualnym, gdyż zanieczyszczał tym cały taniec, por. E. Gerstenberger, Leviticus, dz. cyt., s. 198.
[12] Jeśli bowiem kapłan współżył z żoną w nocy, to następnego dnia nie mógł wziąć udziału w kulcie. Jeśli współżył w dzień czy po południu, to nie mógł składać ofiary wieczornej. Gdyby chciał współżyć 3 razy w tygodniu, to praktycznie przez 3 dni byłby wykluczony z kultu. Biorąc pod uwagę rozliczne obowiązki kapłanów, musieliby oni tworzyć grafiki służby (albo współżycia), tak by nie doprowadzić do sytuacji, że na terenie świątyni nie ma ani jednego czystego kapłana.
[13] Por. G. von Rad, Der heilige Krieg im Alten Israel, Göttingen 19583, s. 7.
Wyzwania współczesnej biblistyki
WYZWANIA WSPÓŁCZESNEJ BIBLISTYKI
NA PRZYKŁADZIE PSALMU 14
49. Sympozjum Biblistów Polskich
(Katowice 20-22.09.2011)
Wstęp
Już zestawienie tematu z autorem może budzić wątpliwości. Wypadałoby bowiem, aby tak wielkie słowa jak „wyzwania” i „współczesna biblistyka” pojawiały się pod piórem doświadczonego egzegety. Ktoś kto by miał za sobą - powiedzmy - chociaż 30 lat zawodowego doświadczenia, publikacje liczne i mądre, udział w konferencjach krajowych i zagranicznych oraz trochę syntetycznego zmysłu, zapewne zmierzyłby się z tym zagadnieniem lepiej i owocniej.
Jeśli jednak proponuję zapytać o wyzwania współczesnej biblistyki, wypływa to zasadniczo z jednej przesłanki. Obroniwszy doktorat z Psalmu 14 i 53, rozpocząłem wykłady zaledwie dwa lata temu. Stojąc więc na początku drogi zwanej pracą biblisty, rodzi się we mnie pytanie: Jaki kierunek obrać? Czym się zająć? Jak ustawić badania naukowe, żeby nie powiedzieć za 30 lat, że zmarnowałem życie na sprawy, które nie były może konieczne?
Dotykając wyzwań współczesnej biblistyki na przykładzie Psalmów 14 i 53 nie pretenduję do wyczerpującej analizy problemu. Raczej wracam myślą do tych fragmentów Pisma, nad którymi spędziłem parę lat w Rzymie i w Jerozolimie i które to lata zrodziły we mnie przynajmniej kilka powracających egzegetyczno-teologicznych refleksji.
1. Problem tekstu
W roku 2010 ukazała się książka-wywiad Petera Seewalda z Benedyktem XVI: „Światłość świata”. Niestety nie wiadomo do końca jaki fragment Pisma jest mottem tej książki.
Oryginał niemiecki jako motto przytacza tekst z Ps 53, wersety 3 i 5b. Podaje jednak, iż cytuje wersety trzeci, czwarty i piąty[1]. Wydanie włoskie podaje, iż cytuje wersety od pierwszego do piątego. Błąd jednak polega na tym, że wydawca cytuje tak naprawdę tylko wersety od 2 do 5[2]. Wydanie polskie cytuje tylko werset trzeci a podaje, że cytuje wersety od 3 do 5[3]. Wydanie angielskie idzie dokładnie za tekstem niemieckim. Problem w tym, że jest wierne nawet tam, gdzie Niemcy zrobili błąd. Podają, że cytują Ps 53,3-5 a cytują tylko 53,3.5b[4].
Biorąc pod uwagę tylko tych kilka wydań, rodzi się pytanie, który tekst Pisma jest właściwie mottem tej książki?
Problem nie dotyka tylko referencji. Wydanie polskie zapożycza tłumaczenie tego fragmentu z Biblii Tysiąclecia (wyd. V). Włoski tekst zgadza się z ich najnowszym przekładem zatwierdzonym w 2008 roku do liturgii[5]. Natomiast angielska wersja tłumaczy dosłownie z przekładu, jaki zamieścili wydawcy niemieccy. Ci zaś w w. 4 przytoczyli tekst: „Sie essen Gottes Brot, doch seinem Namen rufen sie nicht an”czyli „Jedzą chleb Boga, jednak imienia Jego nie wzywają”. Polskie wydanie nie ma tego fragmentu, ale włosi tłumaczą w tym miejscu: „Divorano il Mio popolo come il pane e non invocano Dio” czyli “Jedzą mój lud jakby chleb jedli a nie wzywają Boga”.
Który tekst Ps 53,4 jest właściwie tekstem biblijnym? Ten który mówi o jedzeniu chleba Boga i nie wzywaniu jego imienia czy ten, który mówi o pożeraniu ludu jak chleba i nie wzywaniu Boga? Chociaż każdy biblista wie, że tłumaczenia tekstu mogą być niekiedy rozbieżne, pozostaje ciągle pytanie do jakiego stopnia mogą być rozbieżne? Od jakiego punktu tłumaczenie nie jest już tekstem biblijnym, ale jego parafrazą?
Jeszcze bardziej intrygującym wydaje się być kwestia tłumaczenia niemieckiego. Otóż motto książki papieża zawiera przekład proponowany zarówno przez Einheitsübersetzung (1980) jak i zawarty w Liturgii Godzin języka niemieckiego. Problem w tym, że na dzień dzisiejszy na świecie znamy 523 manuskryptów hebrajskich Psalmu 53, z czego 497 zostało przebadanych i żaden z tych 497 manuskryptów nie zawiera wersji, którą podaje Einheitsübersetzung i którą recytuje dwa razy w miesiącu przynajmniej 20 tysięcy księży, sióstr i świeckich (zakładając ze przynajmniej ¾ duchowieństwa niemieckiego odmawia brewiarz regularnie). Na dodatek ani Septuaginta, ani inne wersje greckie, łacińskie, syryjskie czy arabskie nie posiadają tekstu, który by mówił cokolwiek o jedzeniu „chleba Boga” czy „wzywaniu jego imienia”.
Oczywiście nie trudno znaleźć Ursache tego tłumaczenia. Ponad sto lat temu zaczęła panować w biblijnym świecie swoista moda na rekonstrukcję tekstu oryginalnego. I kiedy Herman Gunkel a z nim Schmidt, Driver, Kissane, Podechard, Jacquet i wielu innych komentatorów Księgi Psalmów stwierdziło, że wystarczy dodać jedną spółgłoskę w hebrajskim, zignorować pracę masoretów i inaczej połączyć nie tylko wyrazy ale i dwa wersety, to wtedy otrzymamy lepszy tekst. Pytanie tylko czy to nadal jest tekst Pisma, co to znaczy „lepszy” tekst i kto ma prawo decydować o ostatecznej wersji Biblii?
Problem tekstu Pisma zauważany w Ps 53 stoi jeszcze przed poważniejszym wyzwaniem. Tym razem przykładem niech będzie Psalm 14. Otóż po wersecie trzecim 2 manuskrypty hebrajskie, prawie połowa manuskryptów greckich, przekłady łacińskie, arabskie, etiopskie, czy choćby Hexapla syryjska zawierają 5 dodatkowych wersetów, które nie znajdują się w większości manuskryptów hebrajskich jak i we współczesnych tłumaczeniach Ps 14. Prawie jednogłośnie tłumaczy się to późniejszą ingerencją w tekst. Jeśli jednak przez dziewiętnaście wieków Psalm 14 miał 12 wersetów i był komentowany i dyskutowany w takiej wersji przez Ojców Kościoła, egzegetów i ludzi wierzących, to na jakiej podstawie i kto miał prawo zdecydować, że ten fragment nie należy już do Psalmu 14? Jeśli bowiem przyjmiemy, że to egzegeci mają prawo decydować o tekście, pojawi się pytanie: „którzy egzegeci?” i jeśli przyjmiemy, że tekst biblijny miałby być wierny tylko manuskryptom hebrajskim to co zrobimy z Księgą Estery, Księgą Daniela czy nawet Mądrością Syracha? Już nie mówiąc o pytaniu, którym manuskryptom ma być wierne tłumaczenie, skoro sam Ps 14 zawiera 63 warianty różnego rodzaju?
Mówiąc o tekście Pisma warto wspomnieć o nowej edycji Biblii Hebrajskiej tzw. Oxford Hebrew Bible. Ronald Hendel z University of California (Berkeley) razem za całym zespołem badaczy chcą stworzyć eklektyczny tekst Starego Testamentu[6]. Dzieło z jednej strony nowatorskie, bo zrywające z dotychczasową tradycją wydawania dyplomatycznego tekstu Biblii Hebrajskiej, z drugiej jednak wpisujące się w to, co zrobione z Nowym Testamentem, który w żadnym z krytycznych wydań nie idzie za jednym kodeksem, ale proponuje w jakimś sensie najlepszy tekst. A więc stoimy przed progiem powstania w pewnym sensie nowego tekstu Starego Testamentu.
Problem tekstu Pisma Świętego wydaje się być jednym z dziedzin biblistyki, która wymaga głębszych studiów i bardziej precyzyjnego opracowania.
Przynajmniej pięć podstawowych sugestii narzuca się w tym temacie:
1) Należy zerwać z myśleniem, że mamy jeden tekst Pisma. Tak jak wielu jest ludzi na świecie i każdy z nich uczestniczy w rzeczywistości, którą nazywamy abstrakcyjnie „człowieczeństwem”, tak wiele jest tekstów Pisma, które uczestniczą w rzeczywistości zwanej „Pismem Świętym”.
2) Wszystkie teksty Pisma Świętego można by podzielić na 4 główne rodzaju tekstów
a) tekst oryginalny – ten który wyszedł spod ręki autora i którego ani nie znamy ani prawdopodobnie nigdy nie poznamy.
b) tekst odziedziczony – tekst, który znajduje się w tysiącach manuskryptów zarówno języków oryginalnych jak i tłumaczeń starożytnych. Teksty te były podstawowym tekstem biblijnym dla wielu wspólnot Kościoła i synagog, będąc nieraz przez wieki jedynym tekstem biblijnym dla danej grupy wierzących.
c) tekst aktualny – to tekst używany powszechnie dzisiaj zarówno w Liturgii jak i w najbardziej popularnych tłumaczeniach. Nie można kłócić się uparcie o wyjątkowość edycji Biblia Hebraica Stuttgartensia, którą czyta na świecie może parę tysięcy ludzi, kiedy dla kilkunastu milionów wierzących Biblia Tysiąclecia jest jedynym dostępnym tekstem biblijnym.
d) tekst tworzony – to tekst, który powstanie, a którego twórcami będą współcześni tłumacze i bibliści. Na nich spoczywa niesamowita odpowiedzialność ze współtworzenie tekstu Pisma Świętego, a więc odpowiedzialność za takie tłumaczenie, które stanie się kiedyś tekstem aktualnym.
3) Nie do końca sensownym wydaje się poszukiwanie tekstu oryginalnego. Na gruncie badań nad Ps 14 i 53 powstało kilkanaście różnych propozycji zmian tekstu, które rzekomo miałyby być bliższe oryginałowi. Żadna z tych propozycji nie przyjęła się powszechnie a pochłonęły niezliczoną ilość czasu wielu egzegetom. Jaki sens mają poszukiwania tekstu oryginalnego, skoro nie ma istnieją żadne obiektywne kryteria pozwalające na stwierdzenie oryginalności takiego tekstu?
4) Zamiast krytyki tekstualnej raczej powinno się postawić na badania sytuacji tekstualnej. Czyli nie tyle critica textus co status textus. Nie tyle szukamy tekstu oryginalnego i jedynego, ile staramy się znaleźć powiązania między polifonią tekstów. Tak jak słuchacz symfonii nie tyle stara się iść za jednym głosem, co dostrzega bogactwo i piękno każdego linii melodycznej.
5) Koniecznym wydaje się ponowne opracowanie zagadnienia natchnienia tekstu biblijnego. Skoro nie znamy tekstu oryginalnego, nie do końca sensowne jest mówienie, że natchniony jest tylko tekst oryginalny. To tak jakby powiedzieć, że Wojciech Węgrzyniak napisał rewelacyjny komentarz do Psalmów, ale niestety komentarz ten nie jest w żadnej postaci dostępny. Raczej należałoby iść w kierunku dynamicznego natchnienia biblijnego. Pismo nie tylko zostało raz natchnione, ale tchnienie Ducha towarzyszyło kopistom i tłumaczom i będzie towarzyszyć aż do końca czasów.
2. Argumenty a autorytety
Był to najprawdopodobniej rok 2005. Papieski Instytut Biblijny. Na seminarium naukowym dyskutowaliśmy nad Psalmem 10. Po przeczytaniu wersetu 4, próbowałem go analizować. W pewnym momencie profesor przerywał stwierdzeniem: „Tego nie wolno tak interpretować”. Zapytałem: „Dlaczego? Przecież tekst hebrajski dopuszcza obydwie możliwości?”. „Ale ta nie jest właściwa” – padła odpowiedź. „To dlaczego opowiada się za nią Karl Budde? Dlaczego tak interpretuje Alonso-Schökel?” Profesor popatrzył się w tekst psalmu i zakończył: „W sumie to może i można by to tak interpretować”.
Argumenty czy autorytety?
Studiując strukturę Ps 14 można doszukać się w opracowaniach naukowych przynajmniej 13 różnych propozycji podziału na strofy tego 7 wersetowego poematu. Jeśli do tego dołożyć podział na wersy i stychy, mamy ponad 40 różnych hipotez strukturyzacji psalmu. Uderzające jest jednak to, że tylko 4 autorów podaje argumenty uzasadniające ich wybór[7]. Jak zatem traktować biblistę, który lansuje hipotezę nie podając jakiegokolwiek argumentu? Czym różni się on od kaznodziei albo człowieka, który otwiera Pismo i mówi: „tak powiedział mi Pan”?
Dla wielu argumentem jest nazwisko albo i seria, w jakiej publikowane jest dzieło. Ale i to przecież nie jest ostatecznym gwarantem.
W swoim słynnym komentarzu do Psalmów Hans-Joachim Kraus podaje, że w Ps 14,7 pod wyrazem yeszuat masoreci postawili akcent Atnah[8]. Problem że akcent pod yeszuat to nie Atnah, tylko Galgal. Miejmy nadzieję, że nikt nie będzie opierał się w tym względzie na autorytecie Krausa.
Biblia Hebraica Stuttgaretensia podaje w aparacie krytycznym, że zamiast taviszu 1 Ms (K 142) ma wersję heviszu. Powstaje pytanie, skąd edytorzy wzięli wokalizację czasownika, biorąc pod uwagę, że Kennicott, na którego się powołują, podaje tylko warianty spółgłoskowe. Ponadto, forma zawierająca spółgłoski znajdujące się w tym manuskrypcie, występuje w Biblii 5 razy, ale nigdy z wokalizacją heviszu, jak proponują czytać edytorzy BHS, ale zawsze jako hoviszu.
Ta sama Biblia Hebraica Stuttgartensia w aparacie krytycznym do Ps 53,2 podaje, że lektura ween poświadczona jest przez 2 Mss hebrajskie. Problem w tym, że edytorzy najprawdopodobniej zobaczyli u Kennicotta dwie cyfry i byli przekonani, że wszystkie odnoszą się do manuskryptów. Jednak we wstępie do swego dzieła, chociaż prawie stu stronnicowym i napisanym po łacinie, Kenniccott tłumaczy, który numer oznacza manuskrypt, a który wydanie drukowane. I akurat nr 267 nie oznacza manuskryptu hebrajskiego tylko wydanie psalmów z 1516 roku z Bazylei[9].
Nie ma autorytetów, są tylko argumenty. Albo mówiąc precyzyjniej jedynym autorytetem jest argument. W tę stronę warto by pójść w naukowym badaniu Biblii. Jak to przełożyć na praktykę?
Po pierwsze chodziłoby o to, żeby nie mówić o hipotezach, które nie posiadają argumentacji. Po drugie, żeby nie przytaczać nazwisk uczonych, którzy wspierają hipotezę, jeśli nie podają żadnej argumentacji. Jaki bowiem ma sens powtarzanie przez wielu egzegetów, że ostatni werset Ps 14 jest późniejszym dodatkiem, skoro żaden z nich nie podał ani jednego argumentu? Po trzecie, a zarazem najważniejsze, trzeba by zmienić myślenie na bardziej krytyczne. Chodziłoby o to, żeby nie szukać takich recenzentów, którzy nie będą robić problemów, nie pisać recenzji książek, tak by nie urazić autorów i cenić sobie bardziej tych, którzy znajdują błędy niż tych, którzy piszą same superlatywy. Przyznam osobiście, że czuję pewien dyskomfort będąc przekonany o kiepskiej jakości jednego z komentarzy opublikowanych ostatnio a jednocześnie otoczony licznymi uwarunkowaniami, które wręcz zabraniają mi mówić o tym publicznie. A przecież jeżeli nie my - naukowcy - będziemy stawiać na argumenty i krytykę, to kto inny?
3. Odkrywczość a powtarzalność
Kiedy biblista zabiera się do opracowania jakiegoś tematu, na początku zostaje owładnięty niesamowitym entuzjazmem i zapałem. Przenika nim duch poczucia wyjątkowej misji, oryginalności tematu i marzeń o tym, jak wspaniałe będzie to powstające opracowanie. Zabiera się zatem do studiowania monografii i artykułów na dany temat i zapał jego kończy się średnio przy dziesiątym opracowaniu. Czytając kolejne komentarze i kolejne artykuły ze zdumieniem odkrywa kto od kogo i ile wziął. Cała nauka zaczyna mu się jawić jako sztuka nowego połączenia niektórych wątków z niektórych książek. A że publikacji jest tysiące i w każdej z nich jest tysiące informacji, matematyka uczy, że możliwości różnych połączeń jest tak wiele, że spokojnie starczy pracy na wiele lat egzegetom.
Ileż zachwytu nad erudycją Ravasi’ego rodzi się w sercu czytając jego komentarz do Psalmów! Kiedy jednak ktoś sięgnie do francuskiego komentarza z lat siedemdziesiątych Louis’a Jacquet’a[10] również zostanie zaskoczony niesamowitą częstotliwością powtarzających się w obydwu komentarzach cytatów i motywów.
Z problemem odtwórczości związany jest jeszcze inny.
Cztery lata temu podrzuciłem A. Niccacciemu świeżutką monografię Nicholasa Lunna zatytułowaną „Word-Order Variation in Biblical Hebrew Poetry”[11]. Niccacci zaczynał wtedy coraz bardziej stosować swój system analizy czasowników hebrajskich w poezji a w jego systemie sprawa kolejności wyrazów w zdaniu odgrywa jedną z kluczowych ról. Po paru dniach oddał książkę i mówi, że jej nie przeczyta, bo musiałby miesiąc posiedzieć nad nią, żeby móc konstruktywnie podyskutować z prezentowanymi w niej treściami. „Padre!” – mówię do niego, ale jeśli was na świecie jest 10, może 20 specjalistów, z tej wąskiej dziedziny gramatyki hebrajskiej i ojciec nie ma czasu, żeby się tym zająć, to kto się tym zajmie? Kto to w ogóle zrozumie?
Kiedyś sprawdzałem, ile publikacji wychodzi na temat psalmów w ciągu jednego roku. Pod uwagę zostały wzięta biblioteka Biblicum w Rzymie, Ecole Biblique i Studium Biblicum Franciscanum w Jerozolimie, obsługujące uniwersytet w Innsbrucku Bildi oraz baza danych w bibliotece w Tübingen. I biorąc pod uwagę tylko publikacje w jęz. angielskim, niemiecki, francuskim i włoskim w 2000 roku zostało opublikowanych ponad 40 monografii i prawie 300 artykułów na temat psalmów. W sumie daje to kilkanaście tysięcy stron rocznie i to tylko z jednej księgi i tylko w 4 językach. Czy jest ktoś dziś na świecie w stanie być na bieżąco i posiadać pewność, że prowadząc badania nie chodzę starymi szlakami, ale rzeczywiście pcham naukę biblijną do przodu? Czy przy niezliczonej ilości i różnorodności zajęć jesteśmy w stanie cokolwiek tworzyć nowego? I na czym ma polegać ta nowość, skoro spokojnie można powiedzieć, że ostatnie 50 lat biblistyki nie wniosły prawie nic w rozumienie Psalmu 14?
W związku z powyższym rodzą się przynajmniej cztery sugestie:
a) Stan współczesnej biblistyki wymaga specjalizacji. Nie chodzi o zamykanie się na różne dziedziny, ale jeśli ktoś pisze na różne tematy, to może być twórczy tylko w prezentacji problemu, ale nie będzie odkrywcą, tak jak kaznodzieja, który może być bardzo oryginalny w ujęciu danego problemu, ale jego kazania nie będą w ogóle pomocne w rozwoju teologii. W praktyce chodziłoby też o to, żeby nie zapraszać na sympozja nazwiska, które coś powiedzą na temat, na którym się nie znają, ale żeby zapraszać specjalistów z danej dziedziny. Myślę, że Klemens Stock zdziwiłby się nieźle, gdyby ktoś poprosił go z wykładem na temat akcentów koniunktywnych w księgach poetyckich.
b) Powinniśmy iść w kierunku ograniczenia naszych zajęć. Nigdy ilość nie przerodzi się w jakość. Nie mamy żadnych podstaw, żeby mieć jakiekolwiek kompleksy wobec najlepszych biblistów na świecie, zarówno porównując warsztat pracy jak i możliwości intelektualne. Jeśli jednak nie będzie warunków na pracę badawczą, to może tylko kilku wymyśli coś nowego i to zapewne przez przypadek. Dlaczego zarówno studenci jak i wykładowcy nie mogliby mieć dwa razy mniej zajęć w tygodniu a przez to więcej czasu na badania własne? Czy nie dałoby się zmienić ratio studiorum? Zdaję sobie sprawę, że te pytania wychodzą poza świat biblistów, ale czy to nie od nas powinien wyjść postulat sensowniejszego i bardziej owocnego poukładania zajęć?
c) Może warto by organizować chociaż jedno ogólnopolskie sympozjum bliblijne rocznie, na którym prezentowano by tylko nowości odkryte w pracach badawczych. Referaty mógłby trwać 5 minut, ale warunek sine qua non byłby – prezentacja nowej hipotezy lub nowego argumentu, nie wziętego z publikacji węgierskiej z nadzieją, że dla większości to będzie absolutna nowość.
d) Pomysłem pewno nie do zrealizowania byłoby rozdzielenie w publikacjach tego co odtwórcze od tego co twórcze, np. boltem. To, co nowe można by drukować pogrubioną czcionką a to co wzięte od innych zwyczajną. Wtedy specjalista z danej dziedziny nie chcąc tracić czasu na czytanie znanych już treści, mógłby w kilkanaście czy nawet kilka minut zapoznać się z całą monografią. Bardzo wiele czasu traci się bowiem na czytanie rzeczy oczywistych.
4. Problem aktualizacji
Nieograniczone pole możliwości odkrywczych w badaniach biblijnych można znaleźć się w dziedzinie zwanej aktualizacją. W aktualizacji chodzi oczywiście nie tylko o nowość, chodzi o coś więcej - chodzi o zasadniczość naszych badań biblijnych. Benedykt XVI w adhortacji Verbum Domini pisze tak:
„W swojej pracy interpretacyjnej egzegeci katoliccy nie powinni nigdy zapominać, że tym, co interpretują, jest słowo Boże […] Cel ich pracy zostaje osiągnięty dopiero wtedy, gdy wyjaśnią sens tekstu biblijnego jako aktualnego słowa Bożego.” (VD 33)[12]
Zwróćmy uwagę na ostatnie zdanie: „Cel ich pracy zostaje osiągnięty dopiero wtedy, gdy wyjaśnią sens tekstu biblijnego jako aktualnego słowa Bożego”. W świetle tego zdania można zrobić sobie rachunek sumienia pytając: czy ja jestem w ogóle egzegetą katolickim? Albo dlaczego moja praca często nie osiąga ostatecznego jej celu? Oczywiście trudno dyskutując na temat znaczenia yiqtol w poezji hebrajskiej, za wszelką cenę szukać aktualizacji. Problem jednak jest na tyle poważny, że egzegeci w swoich pracach naukowych prawie nigdy nie dokonują aktualizacji będąc albo przekonani, że to nie jest naukowe, albo uważając, że to jest zadanie homiletyki. Jeśli jednak nie kłóci się nam z pojęciem naukowości stwierdzenie, że Pan Bóg przemówił kiedyś przez oślicę Balaama (por. Lb 22), to dlaczego miałoby się kłócić stwierdzenie, że Bóg może mówić przez biblistę aktualizującego tekst dzisiaj? Biblista niestety zachowuje się często jak kucharz, który opisuje z czego składa się danie, ale już nie chce podać tego innym do jedzenia, tłumacząc, że on nie jest kelnerem.
Papież w adhortacji podkreśla mocno o potrzebie aktualizacji Słowa Bożego, wykazując słusznie, że jeśli Pismo nie będzie starało się oświecać aktualnych problemów ludzi, to odbiorca nigdy nie będzie traktował Biblii jako Słowa Bożego, co najwyżej jako historyczne zapiski żydowsko-chrześcijańskie. Może tu leży również przyczyna niechęci wielu ludzi do książek na temat Biblii, niechęci generowanej trochę przez nas biblistów, którzy często nie potrafimy wyjść poza sztywne ramy reguł akademickich wyniesionych z własnej formacji biblijnej. Boimy się łączyć prawdę poznaną nieraz żmudnym egzegetycznym wysiłkiem z aktualnymi potrzebami człowieka. A przecież kto, jeśli nie biblista jest najbliżej dwóch zasadniczych prawd: zbawczej prawdy zawartej w Biblii i prawdy o bolączkach współczesnego człowieka.
Kiedy poświęciłem 50 stron na analizę manuskryptów hebrajskich i wersji antycznych Ps 14 i 53 albo kilkanaście stron na analizę akcentów hebrajskich tych psalmów, to wydawało się to promotorom dobrą egzegetyczną robotą. Kiedy jednak chciałem postawić pytanie: czy Benedykt XVI w czasie Angelus Domini może zwrócić się do ateistów słowami: „Nie ma Boga – powiedział głupi w swoim sercu”, to już pachniało to nie naukowym podejściem do Pisma. A czyż nie jest ostatecznym celem i zasadniczym zadaniem biblisty umieć wydobyć i ukazać, która prawda biblijna jest nadal aktualna a która jest tylko reliktem starożytnej literatury?
W temacie aktualizacji proponuję dwie sugestie:
a) Publikować serię monografii, które byłyby odpowiedzią na aktualne problemy i zagadnienia, również społeczno-polityczne. Jest problem krzyża, bibliście publikują monografię o krzyżu, tłumacząc może m.in. że nie każdy krzyż jest krzyżem Chrystusa, bo na identycznym drzewie umarł także łotr i to jeszcze złorzecząc. Jest problem ks. Natanka, bibliści piszą monografię o posłuszeństwie w Biblii. Nadchodzą wybory, publikujemy monografię o władzy religijnej i świeckiej w świetle Pisma. Ideałem byłoby gdyby jeszcze udało się taką serię monografii wypracować razem z historykami Kościoła, dogmatyki, moralistami czy pastoralistami.
b) Druga sugestia tyczy się opracowania tzw. Biblii Tysiąca. W badaniach opinii społecznej najczęściej ankietuje się grupę około tysiąca osób i na podstawie takiej grupy wyciąga się ogólne wnioski. Otóż można by znaleźć tysiąc osób, których zadaniem byłoby przeczytać Biblię i zanotować pytania, jakie pojawią się przy jej lekturze. Osoby te trzeba by dobrać z różnych środowisk, przedziałów wiekowych i różnego rodzaju wykształcenia. Po otrzymaniu pytań od tej reprezentatywnej grupy nastąpiłoby takie opracowanie przypisów w Biblii, by one były odpowiedzią na nadesłane pytania. Jeśli w badaniach socjologicznych grupa tysiąca osób jest uważana za reprezentatywną, jest wielkie prawdopodobieństwo, że i przy tej operacji osiągnęlibyśmy względnie zadowalające wyniki. Ludzie biorąc do ręki Biblię nie tylko mieliby przed sobą tekst, ale i odpowiedzi na pytania, które pojawiają się najczęściej w sercu czytelnika Pism świętych.
5. Jezus Chrystus jako metodologia chrześcijan
Kiedyś miałem okazję zapytać w Rzymie papieża Benedykta XVI, jaki jest klucz do czytania Biblii. On odpowiedział mniej więcej tymi słowami: „Jezus Chrystus, jego śmierć i zmartwychwstanie. W tym kluczu należy czytać zarówno Stary i Nowy Testament.” Również adhortacja podkreśla w wielu miejscach kluczową rolę Jezusa Chrystusa w rozumieniu Pisma. Dla chrześcijan jest to w pewien sposób oczywiste, bo wierzymy, że Bóg ostatecznie przemówił do nas przez Syna, pełne i ostatnie Słowo Boga.
Teoretycznie więc wszystko w kwestii hermeneutyki chrystologicznej jest proste. Mamy apele papieży, nie brak też i licznych dokumentów. Problem jednak tkwi w tym, że w praktyce nasze prace z egzegezy biblijnej nie różnią się niczym od doktoratów i monografii Żydów czy ateistów. Brakuje bardzo i nie wiadomo jak w praktyce potraktować wydarzenie Jezusa Chrystusa jako podstawowe principium hermeneutyczne. Czujemy, że nie można iść bezkrytycznie w stronę Ojców Kościoła, którzy czasem, jak w Ps 14, nawet w muzycznym tytule widzieli Jezusa z Nazaretu. A z drugiej strony widzimy, że gdyby Pan Jezus się nie narodził, to nasze komentarze do Starego Testamentu byłyby takie same jak teraz. I to budzi niepokój.
Ponadto bardzo często nasze badania są podobne do sekcji zwłok. Znamy każda kostkę, każdy kawałek skórki, poznajemy powiązania nieznane śmiertelnikom. Pytanie jednak kto zna bardziej męża: jego owdowiała żona, czy lekarze, którzy mu zrobili sekcję zwłok? Oczywiście wielu biblistów, może skażonych dziwnie rozumianym oświeceniem, odpowie – pewno że lekarze znają lepiej tego człowieka a wdowa powinna się wstydzić, że tyle lat z nim żyła i nawet nie wiedziała jak się nazywają części jego ciała.
W tym punkcie nie umiem znaleźć żadnej sugestii. Dzielę się tylko przekonaniem konieczności hermeneutyki chrystologicznej, konieczności szukania i budowania hermeneutyki chrystologicznej. Ten moment z Emmaus, w którym Jezus oświeca umysły uczniów, aby rozumieli Pisma zdaje się być szczególnym zaproszeniem dla współczesnej biblistyki. Potrzebujemy hermeneutyki Chrystusowego Ducha, aby nie zatrzymać się na literze Słowa. Potrzebujemy, by nie stać się zamkniętym kołem hobbistów starożytnej literatury odległego języka.
Zakończenie
Powyższe pytania, to tylko niektóre z tych, które rodzą się w przestrzeni nauk biblijnych. Oczywiście jest jeszcze wiele innych wyzwań, przed jakimi stoi biblistyki. Można by mówić o problemach z kompozycją Psałterza i innych ksiąg, badaniach, które - choć liczne - przyniosły marne efekty. Można by mówić o braku identyfikacji i klasyfikacji manuskryptów Starego Testamentu. Można by dotknąć problemu hermetyczności środowiska polskich biblistów, bo chociaż pisze się wiele, zaskakujące dla mnie było to, że w czasie ośmioletnich studiów zagranicznych tylko kilka polskich nazwisk udało się znaleźć w jakże licznej literaturze międzynarodowej.
Pozwólcie, że zakończę metaforą. Życie biblisty można porównać do życia w raju. Bóg, Kościół, nasza osobista praca postawiły nas w Edenie Słowa Bożego. Przechadzamy się między kartami Pisma, dotykamy wersetów jak drzew i nawet nie jesteśmy sami. Niejeden Adam i niejedna Ewa znajdują się w tym samym ogrodzie a czasem i przy tym samym drzewie. Wyzwania, jakie stoją przed nami są liczne jak liczne są rajskie ścieżki, ale nigdy nie możemy zapomnieć o tym, że po niektórych z nich przechadza się naprawdę Pan Bóg, jak również i o tym, że niektóre z nich także dziś mogą skończyć się pożegnaniem z rajem.
[1] Por. Benedikt XVI, Licht der Welt. Der Papst, die Kirche und die Zeichen der Zeit. Ein Gespräch mit Peter Seewald, Freiburg – Basel – Wien, 2010, s. 5.
[2] Por. Benedetto XVI, Luce del Mondo. Il Papa, la Chiesa e i segni dei tempi. Una coversazione con Peter Seewald, Città del Vaticano 2010, s. 5.
[3] Por. Benedykt XVI – Peter Seewald, Światłość świata, Kraków 2011, s. 5.
[4] Por. Benedict XVI, Light of the World. The Pope, the Church and the Signs of the Times. A Conversation with Peter Seewald, San Francisco, 2010, s. 5
[5] Por. La Sacra Bibbia, ed. UELCI, Roma 2008.
58 (2008) 324-351. Więcej na temat projektu na stronie http://ohb.berkeley.edu/.
[7] Cf. P. Auffret, “Qui donnera depuis Sion le Salut d’Israel? Etude structurelle des Psaumes 14 et 53”, BZ 35 (1991) 217-230; M. Girard, Les psaumes redécouverts. De la structure au sens. Vol. I: 1-50, Montréal 21996, 302-311; J. P. Fokkelman, Major Poems of the Hebrew Bible at the Interface of Prosody and Structural Analysis. Vol. II: 85 Psalms and Job 4-14 (SSN 41), Assen 2000, 88-90.397.423; P. Van der Lugt, Cantos and Strophes in Biblical Hebrew Poetry. With Special Reference to the First Book of the Psalter (OTS 53), Leiden - Boston 2006, 178-182.
[8] “Atnach steht fälschlich unter des cstr.-Form t[wvy”, in Psalmen. I. Teilband: Psalmen 1-59 (BK 15/1), Neukirchen-Vluyn 51978, s. 246.
[9] Por. B. Kennicott, Dissertatio generalis in Vetus Testamentum Hebraicum cum variis lectionibus ex codicibus manuscriptis et impressis, Oxonii 1783, s. 93. 350.
[10] L. Jacquet, Les Psaumes et le coeur de l’Homme. Étude textuelle, littéraire et doctrinale. Vol. I-III, Gembloux 1975-1979.
[11] N. P. Lunn, Word-Order Variation in Biblical Hebrew Poetry. Differentiating Pragmatics and Poetics (Paternoster Biblical Monographs), Milton Keynes - Waynesboro 2006.
[12] Papież cytuje w tym miejscu dokument Papieskiej Komisji Biblijnej, Interpretacja Biblii w Kościele (1993), III,C,1. Por. Benedykt XVI, Adhortacja apostolska „Verbum Domini”. O Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła, Kraków 2010, s. 40.
6 Prawd Kręgu Biblijnego
6 prawd Kręgu Biblijnego
1. Bóg przemawia do każdego człowieka.
2. Każdy ma coś do powiedzenia bez względu na wiek i wykształcenie.
3. Więcej daje mówienie o tym jak to widzimy niż jak chcielibyśmy to widzieć.
4. Mówienie o Słowie Bożym rodzi w mówiącym wiarę.
5. Wszyscy jesteśmy jednocześnie uczniami i nauczycielami.
6. Dyskusja możliwa jest nad faktami a nie nad odczuciami.
Why an atheist is a fool?
WHY IS AN ATHEIST A FOOL?
THE CONCEPT OF WISDOM IN PSALM 14
23. International Biblical Conference
“GODLY WISDOM, HUMAN EXPERIENCE – HOKMA, SOPHIA”
Szeged (Hungary), 8th -10th September 2011
Introduction
Ladies and Gentlemen, Professors and Colleagues.
To begin, let me put forth three simple questions:
1. Do you know the first line of the Psalm 14: “The fool says in his heart: There is no God”?
2. Have you ever met in your life at least one atheist?
3. Do you feel offended if somebody calls you “a fool”?
If you answered “yes” to all these questions, than the topic of this lecture should be quite interesting for you.
In 2010, at the Studium Biblicum Franciscanum in Jerusalem, I defended my doctorate entitled “The foolish atheist. Study of the Psalms 14 e 53”. As you know, to write a doctorate usually means to spend thousands of hours on topics that are interesting for only a few. However, from the sea of topics related to these two psalms, we can fish some important and crucial insights. One of them is the relationship between wisdom and rejection of God.
To make this lecture clear, my research findings have been divided into five questions with five corresponding answers. But first of all, let us read Psalm 14:
1 The fool says in his heart, "There is no God."
They are corrupt, their deeds are vile; there is no one who does good.
2 The LORD looks down from heaven on all mankind
to see if there are any who understand, any who seek God.
3 All have turned away, all have become corrupt;
there is no one who does good, not even one.
4 Do all these evildoers know nothing?
They devour my people as though eating bread; they never call on the LORD.
5 But there they are, overwhelmed with dread,
for God is present in the company of the righteous.
6 You evildoers frustrate the plans of the poor, but the LORD is their refuge.
7 Oh, that salvation for Israel would come out of Zion!
When the LORD restores his people, let Jacob rejoice and Israel be glad![1]
1. The first question: “Why Psalm 14?”
I don’t know what is easier: to understand Psalm 14 or to understand my English. Despite a very complex issue called “Psalm 14”, there are some arguments that focus on this difficult passage in the Bible that speak about wisdom and rejection of God.
Firstly, we can find in the Bible a lot of expressions that represent hostility towards God but the expression “there is no God” occurs only twice.
We read in the Book of Psalms that the enemies “rebelled” against God (Psa 5:10), “forget” God (Psa 9:18), “tested God in their hearts“ (Psa 78,18), “have made an alliance” against God (Psa 83:6), reject the power of God (Psa 12:5); “do not fear God” (Psa 55:20);
or “hate the LORD” (Psa 81:16), but the enemy dares to deny God and to say ”there is no God” only in Psalm 10 (v. 4) and in Psalm 14 (v.1). In Psalm 10 it is a wicked (רָשָׁע) who renounces God. In Psalm 14 God is denied by a fool (נָבָל).
Secondly, even if it is not clear that Psalm 14 is a wisdom psalm, surely it shares some features with the Wisdom traditions of the Old Testament. Usually scholars prefer to speak about “mixed form” of the Psalm 14. I quote R. A. Bennet:
For all of the mixture of forms found in Ps 14=53 (meditative observation as opening; prophetic critique as lament body; and hymnic prayer and assurance as conclusion), there is a unity of thought, a unity resulting from the strong wisdom orientation of the psalm[2].
Bennet, in his article “Wisdom Motifs in Psalm 14=53,” focuses his attention on the concept of “fool” (נָבָל, v. 1) and “counsel” (עֵצָה, v. 6). Agreeing generally with Bennet, I would add the concept of wise (מַשְׂכִּיל, v. 2) as an important wisdom motif in Psalm 14.
Thirdly, Psalm 14 - as some scholars think - belongs to the collection of Psalms from Psalm 8 to Psalm 14. Some scholars call this group of psalms “a little anthropology of the Book of Psalms”. If we take into consideration that Psalm 8 is full of admiration for God (“O Lord, our Lord, How majestic is Your name throughout the earth”, Psa 8:2) and for the human being who is “a little lower than God” (Psa 8:5), and if we notice that in Psalm 14 a human being has no admiration for God and he is called “fool” (Psa 14:1), we can suppose that there is some logic in the relationship between God and human beings. The quality of human beings depends on their relationship with God.
Lastly, Psalm 14 is nearly the same as Psalm 53 and this is only one example of the two identical psalms in the Psalter. Despite the difficulties concerning the origin of these poems and the small differences between them, it is striking that the composer of the Psalter left both versions of the same poem. Were the poems so important to him/to them? It probably was.
For this lecture’s purpose, please note that when I say “Psalm 14”, I am just making my speech simpler. When I say Psalm 14, I am speaking about both identical psalms.
Let us recapitulate:
Our first question was: “Why Psalm 14?”
Our first answer is: Because Psalm 14 speaks clearly about the rejection of God, contains wisdom motifs, forms, with other psalms, a group of psalms about human beings, and was so important to the final redactor of the Book of Psalms that it has two versions in the Psalter.
2. The second question: “Why is a fool atheist?”
“A fool says in his heart: There is no God” (Psa 14:1), but he doesn’t say what his motivation is for this statement.
First of all, we have to eliminate the idea that there is no reason for his statement. The expression “to say in heart” in Hebrew means not only “to think” but also “to deliberate or to reflect”. The statement of the fool wasn’t a mindless slogan but the fruit of reflection[3]. Taking this into consideration, we propose at least three ways to find out the reasons for such strong rejection of God.
First, a fool is an atheist because of his unpunished crime. A fool saw people committing several crimes without being punished. If God existed, he would not allow evil to exist. Similar logic can be found in Psalm 10, when the Psalmist is asking God:
Why do the wicked renounce God, and say in their hearts, "You will not call us to account"? (Psa 10:13).
Second, a fool is atheist because of the corruption of the fools. The fools see that God doesn’t punish them for their sins, so they continue to walk on the way of evil. After the statement “there is no God”, the Psalmists speaks about the description of their conduct:
“They are corrupt, they do abominable deeds; there is no one who does good. (Psa 14:1)”.
Both the first and the second explanation suit the Targum of Psalms that paraphrases our passage: “There is no rule of God on the earth".
Third, a fool is atheist because of wrong theology. Why does the fool reject God? Because he has the wrong idea about God. The theology preceded the atheism. What kind of theology is atheism? The fool saw the incompatibility of the notion of God and reality. If he didn’t know God as the Supreme Judge, he would not reject him on grounds that God does not punish the evil. If he didn’t know that God takes care of the poor, he would not reject him seeing the poor devoured by the enemies. (por. Psa 14,4). It’s really interesting that the fool sees the incompatibility of the notion of God and reality and doesn’t reject the way of thinking about God. Instead, the fool prefers to reject God than to change his theology.
Using the word “atheist,” I don’t want to debate about theoretical and practical atheism according to the modern definition because in the ancient world, there was no such distinction. I try to base this on the Greek etymology of the word. In the Greek word “a-theos” the first letter is so called “privative a” or “privative alpha” and expresses negation or absence, hence “atheist” is somebody who negates God, somebody for whom God is absent.
Let us recapitulate:
Our second question was: “Why is a fool atheist?”
Our second answer is: Because in the test of theology, he prefers to reject the God he knows, than to search for the unknown God.
3. The third question: “Why is an atheist a fool?”
Let us follow the logic of the two initial verses. First we receive the piece of information about the conduct of the fools. They think there is no God; they are corrupt and they do abominable deeds. Then we read about God’s reaction:
The Lord looked down from heaven at the children of Adam to see if a single one is wise, a single one seeks God. (Psa 14,2)
We translate “looked down” when the text in Hebrew says הִשְׁקִיף. The verb שקף occurs 23 times in TM and means “look down” or “look out”. In many cases, this verb describes when people look out of the window. Some examples:
When Isaac had been there a long time, Abimelek king of the Philistines looked down from a window and saw Isaac caressing his wife Rebekah. (Gen 26,8)
Michal daughter of Saul was watching from the window and when she saw King David leaping and whirling round before Yahweh, the sight of him filled her with contempt.
(2Sa 6,16)
Jehu looked up to the window and said, 'Who is on my side? Who?' And two or three officials looked down at him. (2Ki 9,32)
The verb שקף is used in Psalm 14 in qatal in first position. What does it mean? It suggests that God has changed his position from not looking out of the window of heaven to looking out of that same window, as though looking down on mankind. If he wasn’t looking down, he was invisible to mankind. If God looks down, it means it was a time he wasn’t looking down that the fool looked. When the fool looked up to heaven, he didn’t see God and he said: “there is no God”.
Is this logic correct? Let us read the whole verse:
God looks down on mankin to see if a single one is wise, a single one seeks God. (Psa 14,2).
Who is wise? Wise is the one who seeks God. Wise is not the one who says: “there is God” but the one who seeks him. Why? Because to say “there is God” in the time of his absence is not wisdom. God is not looking in the time of troubles for the one who would repeat “God exists! God exists!” God is looking for a wise man who would know that if God is absent, God must be sought and not denied.
The idea of God’s absence in the Bible is quite common. Let’s read two verses from Psalm 13:
How long, Yahweh, will you forget me? For ever? How long will you turn away your face from me? Look down, answer me, Yahweh my God! Give light to my eyes or I shall fall into the sleep of death. (Psa 13:1.3)
Taking in consideration all these details, we can say that the foolishness of the man in Ps 14 doesn’t lie in saying “there is no God” but in not seeking God.
Maybe we can understand this logic better if we think about playing hide-and-seek, in which a number of players conceal themselves in an environment, to be found by one or more seekers. The rule of the seeker is to count to a number that was designated before the game’s start and to begin searching for the players who have hidden. Can you imagine a seeker who instead of searching for players, starts crying and saying: “There is nobody here… I am alone…. Why have you left me alone?”
Even though the life we live is not a game, God is asking us to play a sort of hide and seek game with him and find him hiding under the troubles of our life. To be more precise, God is not playing with us, he is just asking for cooperation. Hidden, he wants to motivate and encourage the permanent development of human being.
In the Book of Amos we read:
Thus said the LORD to the House of Israel: Seek Me, and you will live. (Amo 5:4)
Or in the Book of Isaiah:
“Seek the LORD while He can be found, Call to Him while He is near. (Isa 55:6)”
Why is an atheist a fool?
Of course, the atheist of Psalm 14 doesn’t think himself to be a fool, but the perspective of the Psalmist is striking.
The fool denies God who is present 7 times in the Psalm 14: God is in heaven (v. 2), God can be south (v. 2) and invoked (v. 4), God is present in the company of the righteous (v. 5), God is the refuge of the poor (v. 6) and God restores his people (v. 7).
The fool expresses his opinion only from the perspective of his heart. God’s view extends from heaven to earth.
The fool rejects God as judge and ruler. In v. 5 God begins the punishment of the wicked. In v. 7 the deliverance of Israel is only a matter of time and there is only one Savior - Lord.
Let we recapitulate:
Our third question was: “Why is an atheist a fool?”
Our third answer is: Because he says “there is no God” about God who is present seven times in Psalm 14. Because he doesn’t seek who can be found. Because he narrows his perspective only to the present time and only to his heart.
4. The fourth question: “Why does Psalm 14 link wisdom with faith?”
The connection between wisdom and faith and foolishness and atheism in Psalm 14 is quite remarkable. The fool who rejects God is presented as the opposite of the wise man who seeks God. The atheists are corrupt to a degree that “there is no one who does good” (Psa 14,1). This behavior is the opposite of God who is “good and upright” (Psa 25,8)[4]. In v. 4, where we find the central question of the psalm, the lack of knowledge is related to the lack of prayer. In the last verse of the psalm, where everyone hopes for God’s sovereignty, there is no place for the wicked.
The connection between wisdom and faith is found throughout the Bible and is widely recognized. The most famous passage comes from the book of Wisdom:
Foolish by nature were all who were in ignorance of God, and who from the good things seen did not succeed in knowing the one who is, and from studying the works did not discern the artisan; (Wis 13,1)
If we ask “Why does Psalm 14 and the Bible connect wisdom with faith?,” we give away our ignorance of the Scriptures and the strong affiliation to modern thinking. The modern statement “you can be wise and you do not believe” or even “atheists are more intelligent than believers” is unthinkable in the Bible where the genuinely wise unbeliever is not to be found. Why? Because it is God who endows with intelligence and knowledge (cf. Ex 31:3; 1 Ki 5:9), “the beginning of wisdom is the fear of the LORD” (Psa 111,10), God “is both guide to wisdom and director of sages” (Wis 7,15), he teaches the wisdom (cf. Psa 51:6), and “his wisdom is beyond reckoning” (Psa 147,5).
Let we recapitulate:
Our fourth question was: “Why does the Psalm 14 link wisdom with faith?”
Our fourth answer is: Since God is wisdom; whoever rejects him cannot be wise.
5. The last question: “Can we or must we call the modern atheists fools?”
In the document of the Pontifical Biblical Commission The Interpretation of the Bible in the Church we read:
“Catholic exegetes must never forget that what they are interpreting is the word of God. Their common task is not finished when they have simply determined sources, defined forms or explained literary procedures. They arrive at the true goal of their work only when they have explained the meaning of the biblical text as God’s word for today”.
We find this quotation also in the post-synodal apostolic exhortation Verbum Domini. Let me repeat the last sentence:
“They arrive at the true goal of their work only when they have explained the meaning of the biblical text as God’s word for today”.
Taking this into consideration, we can ask the following questions: Is Psalm 14, with its statement about foolishness and unbelievers, still relevant today? Can the Pope, during the Angelu,s say to the modern atheists: ‘you are a fool”? Can we say or must we say the same to friends who don’t believe in God?
Trying to answer these questions, we have to keep in mind the following premises:
1) Some biblical statements have only historical and literary relevance. The History of the Church discusses a lot of issues which were really discussed in the past as evolution or the mosaic authorship of the Pentateuch. What was quite certain 100 years ago, today is no longer. I think the Psalm 14 is still relevant in discussion with modern atheism.
2) We need to define at least three terms we use.
The first is the meaning of the word “atheist”. The atheists in Psalms 14 are the people who don’t seek God in the time God seems to be hidden. They are the people who destroy others convinced that there is no justice on the earth.
The second term is foolishness. In Psalm 14, “a fool” is a human being who does not use all his abilities. The fool could seek and invoke God, but he prefers rejection of God instead of searching for him. To put it simply, the fool in Psalm 14 is one who says: “there is no bread in the city” without looking for it.
The third term is God. What do we mean when we say “God”? Are we sure that saying “God, Dio, Dieux, Gott, Isten, Bóg” we speak about the same reality?
Taking this into consideration, we realize that there are many real atheists in the church and there are many real seekers among the modern atheists. Or, using the term of Psalm 14, there are a lot of fools among so called believers and a lot of wise men among those who reject God. It’s possible the people who say “we don’t believe in God” reject not God, but the notion of God which has nothing to do with God alone. Maybe the people who say “There is no God” make a bigger step towards God than the people who say even in public “I believe in God”.
Let we recapitulate:
Our last question was: “Can we or must we call the modern atheists fools?”
Our last answer is: “It depends”.
Conclusion
To conclude, I’d only like to emphasize that Psalm 14 is still God’s word for today. It is God’s word especially for the people who reject the logic of the unceasing search of the truth. In light of Jesus’ words “search, and you will find” (Mat 7:7) any kind of stagnation is a foolishness.
[1]The New International Version (2011).
[2]“Wisdom Motifs in Psalm 14=53”, BASOR 220 (1975) 20.
[3] Cf. L.C. FILLION, Le livre des Psaumes, 48; D. SCHNEIDER, Das Buch der Psalmen, I, 108.
[4] Cf. Gen 1:31; 1Sam 3:18; 25:30; 2Sam 10:12; 1Re 8:66; Sal 106:1; 119:65).