poniedziałek, 13 grudzień 2010 15:10

Pytanie o Boga

sobota, 27 listopad 2010 21:43

Boże, pomóż

 

Boże pomóż mi

bym nie musiał się martwić
że spóźnisz się na spotkanie
że pokochasz innego
że nie zrozumiesz
że odejdziesz
że wyśmiejesz
że przestaniesz kochać

bym martwił się tylko o swoją miłość

 

22 IX 1991

Dział: Wierszyki
niedziela, 15 listopad 1998 00:00

Panie, naucz nas modlić się.

Kraków-Ruczaj, 15.11.1998

 

Ponad 3000 lat temu, ponad 2600 kilometrów stąd, ponad 2600 metrów nad poziomem morza, na bajecznej górze Synaj Mojżesz był świadkiem, jak Bóg rył na kamiennych tablicach DEKA LOGOS – Dziesięć Bożych przykazań. Minęło 3000 lat. I oto ta niedziela jest początkiem szeregu niedziel, w czasie których Bóg już nie w kamieniu, ale na tablicach żywych sercach, i nie przez Mojżesza, ale księży ruczajowskiej parafii, będzie po kolei na nowo tłumaczył sens tej niesamowitej konstytucji Pana Boga.

Dziś po raz pierwszy przykazanie pierwsze:

Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną!

Co mówi Bóg? Uwierz we mnie! Uwierz, że jestem jedynym Bogiem!

Prawie 30 osób przechodziło wczoraj obok kaplicy między 21.00 a 22.00. Tylko dwie zrobiły znak krzyża. Nawet na widok zwykłych kolegów z pracy podnosimy rękę w geście przywitania.

Wiara. O tym była już mowa kilka niedziel temu. Dziś natomiast powiemy sobie o modlitwie. Skoro jest Bóg, należy mu się cześć i szacunek.

I tu mamy mały skandal z punktu widzenia wiary. Otóż są ludzie, którzy płacą parę milionów na wyjazd do Rzymu, czekają parę godzin na rozmowę z Ojcem Świętym, płaczą jak tylko mogą go dotknąć, a jak zagada do nich dwa słowa, to są tak wzruszeni, że jeszcze parę miesięcy po powrocie z dumą zagranicznego pielgrzyma opowiadają sąsiadce na ławce przed blokiem: „Wiesz, Maryś, ty sobie tego pewnie nie wyobrażasz, jakie to wrażenie. To się nie da opisać. Jak bardzo byłam wtedy szczęśliwa!”.

Drodzy parafianie! Kto jest większy? papież czy Bóg? Pytanie drugie: Czy tutaj jest Bóg? Gdybyśmy mieli wiarę, zapłakalibyśmy na widok Najświętszej Hostii. Tu jest plac – i choć nie świętego Piotra, to świętej Eucharystii. Tu jest szansa na audiencję generalną. Właśnie tutaj! I to jest modlitwa. To audiencja generalna, jaką Bóg przeprowadza z człowiekiem, który w Niego wierzy.

To jest pierwsza zasada modlitwy - wierzyć. Jak można rozmawiać z człowiekiem, którego nie ma? Jeżeli nie wierzymy, że jest Bóg a modlimy się, podobni jesteśmy do ludzi, którzy mówią do siebie, a później mają pretensje, że nikt ich nie wysłuchał.

Tak. Bez wiary nie ma modlitwy. Czym jednak właściwie jest modlitwa?

Dzwoniłem wczoraj do 5 osób z naszej parafii i 5 mieszkających na terenie Krakowa. Wybrani byli przypadkowo, tak z książki telefonicznej. Zadawałem tylko jedno pytanie: „Czym jest dla Pani (lub Pana) modlitwa.”

Osoba 1. powiedziała: „O Jejku – od 3 lat nie byłam w kościele. Modlitwa...? nie wiem.”

Osoba 2. powiedziała: „To rozmowa z Bogiem. Mam swoje przeżycia.”

Osoba 3. powiedziała: „Odkąd to księża dzwonią po ludziach, żeby się coś dowiedzieć na takie sprawy. Nie wiem. To rozmowa z Bogiem. Koniec.”

Osoba 4. powiedziała: „Ja nie wiem! Ale czy pan jest naprawdę księdzem, bo ja nie jestem z Ruczaju.” „Naprawdę, niech się Pani nie boi.” „Cóż... to wewnętrzna rozmowa. Takie bardzo, bardzo osobiste.”

Osoba 5. powiedziała: „Teraz nie mam czasu na tego typu dyskusje.”

Osoba 6. powiedziała: „Mamo! Jakiś ksiądz się pyta o modlitwę. (podeszła...). No, ja jestem zdziwiona takim telefonem. Nie mogę tak od razu. To jakaś taka rozmowa, nie wyklepane formułki, ale swoje słowa”.

Osoba 7. powiedziała: „Ależ ja nie jestem księdzem tylko cywilem!” „Ale jest Pan cywilem wierzącym?” „Tak.” „Niech pan więc przynajmniej spróbuje.” „No, wie ksiądz. Modlitwa jest rozmową z Bogiem i jakąś prośbą o to, co potrzebne dla mnie i moich bliskich.”

Osoba 8. powiedziała: „To jest moja osobista sprawa.”

Osoba 9. powiedziała: „Nie wiem, po prostu.”

Osoba 10. powiedziała: „Bardzo ważnym. Prawie zawsze to łączność z Bogiem. Że jest ktoś do kogo można się zwrócić, podziękować i przeprosić. Nie umiem tego tak pięknie wyrazić. Bez modlitwy czuję się tak jakoś dziwnie. Chyba nie potrafiłabym się nie modlić.”

Te osobę zapytałem jeszcze: „A czy uważa pani, że modlitwa to tak bardzo osobista sprawa, że nie można o niej mówić innym?

„Chyba nie – odpowiedziała – można jak najbardziej. Może nie to, o co się ktoś modli, ale tak ogólnie, czym jest - można.”

Drodzy Parafianie!

Zapamiętajmy! Modlitwa to rozmowa, przebywanie z kimś, kto nie dość, że mnie kocha do tego stopnia, że umrze za mnie na krzyżu, to jeszcze ma wykonawczą władzę większą od najlepszego rządu, bo jest Wszechmogący.

Po co się jednak modlić?

Parę lat temu starsza już pani, koło osiemdziesiątki mówi do mnie. Proszę księdza, po co się modlić? Z tego nie ma nic. Ani grosza, ani przyjemności.

Po co się więc modlić?

Na to pytanie są dwie odpowiedzi:

Pierwsza: po co ksiądz zadaje takie głupie pytania. Czy ktoś pyta się zakochanych, po co rozmawiacie ze sobą? Czy ktoś mówi z lenistwem: O, matko znów, muszę iść na randkę. No, godzinę to wytrzymam z nim. Tak czasem patrzę się na chrześcijan stojących „w” i „poza” kościołem i tak sobie myślę: Gdyby z taką miną i radością stali przed swoją dziewczyną, to niewielka jest szansa, żeby wyszła za nich za mąż.

Kto kocha Boga, nie pyta się, po co się modlić, ale z radością otwiera swoje serce i mówi. To jest zaszczyt, że mogę z Nim mówić.

Jednak powiedzmy sobie szczerze, aż takiej wiary, to większość z nas nie ma. Dlatego trzeba odpowiedzieć inaczej na pytanie o sens modlitwy.

Modlimy się, żeby mieć siłę. Jak Jezus, który klęczał po nocach modląc się do swego Ojca, jak Jego Matka, która wszystkie sprawy rozważała w swoim sercu, jak zatopiony w modlitwie Jan Paweł II, jak śp. Matka Teresa z Kalkuty, która codziennie zaczynała dzień od godzinnej adoracji. Tu była jej siła. I sami wiecie, że jak zaczyna brakować czasu na modlitwę, to wszystko leci prędzej czy później na głowę. Kłótnie, zdenerwowania, brak cierpliwości, poczucie bezsensu wykonywania swoich zajęć, poczucie samotności, niezrozumienia, przejmowanie się głupstwami.

We Francji 1/3 małżeństw rozpada się i to większość przed piąta rocznicą ślubu. To nie czasy są gorsze. Brak siły do znoszenia doświadczeń. Ciekawe ile z tych małżeństw modliło się codziennie.

Teraz powiedzmy sobie, jaka ta modlitwa powinna być. Bo jakoś modlimy się może i często, ale tak jakoś nam nie zawsze wychodzi.

Przede wszystkim więc modlitwa powinna być wytrwała. Edison – ten od pierwszej żarówka – prawie 3 lata szukał materiału na pręcik, prawie 5000 razy robił próby. A my czasem pomodlimy się 2, 3 razy i mamy pretensje, że Bóg nie wysłuchał. „Módlcie się nieustannie” – mówi św. Paweł. W modlitwie nie powinniście ustawać – mówi Jezus. Nie dlatego, że Bóg jest głuchy, ale dlatego, żeby pokazać, że nam na czymś zależy i nauczyć się pokory, że to Bóg daje człowiekowi ze swojej miłości, a nie na zasadzie automatu.

Modlitwa powinna być ufna.

„Ojcze nasz” – mówimy – Ojcze. Jezus mówił „Abba” – tak jak każde małe dziecko mówiło w Palestynie do swego tatusia. Przychodzimy do Kościoła i mówimy: „Tatusiu. Jestem”. Naprawdę, tu jest nasz Tato. A Tatusiowi się ufa, że chce dla mnie dobrze.

Modlitwa powinna być szczera.

Nie mówmy niepotrzebnych słów. Nie mówmy pięknych słów. Nie mówmy takich, jak powinny być słów. Mówmy szczerze. Boże, nie chce mi się modlić. Boże, wkurzyli mnie dziś w pracy. Boże, ja już nie mogę wytrzymać z tym człowiekiem. Boże, ale ta moja żona ugotowała dziś dobry obiad.

Modlitwa winna byś szczera.

Na koniec, kochani, jeszcze parę słów na temat konkretów z modlitwy.

Nie klęczysz, stój na modlitwie; nie stoisz, siedź; nie możesz siedzieć, połóż się. Nie odmówiłeś rano, zmów w dzień. Zaspałeś, powiedz przynajmniej: „Boże, ale się śpieszę. Dzięki, że wstałem”. Zapominasz o porannym pacierzu, napisz sobie kartkę wieczorem i połóż na stole, albo zrób jakiś inny znak.

Można w kościele, w domu, w tramwaju. W autobusie, na przerwie lekcyjnej i w klasie, gdy nuda, i w pracy, gdy kawa. Na spacerze i weekendzie. Można.

Można różaniec, koronkę i Ojcze nasz, i Zdrowaś Maryjo, i Wierzę w Boga, i litanię. Można otworzyć i przeczytać kawałek Biblii. Można zaśpiewać, można wyżalić się. Można dziękować za wszystko, co było dobre i prosić, i przepraszać. Wszystko można w modlitwie. O ile się kocha. „Kochaj i czyń, co chcesz” – mówi św. Augustyn. Można nawet a czasem i trzeba w modlitwie milczeć. To tak jak w miłości. Dobrze wiecie, że nieraz wystarczy usiąść obok na ławce, chwycić się za ręce i nic nie mówić.

Św. Jan Vianney – XIX – wieczny proboszcz z Ars przyszedłszy raz do kościoła zobaczył wieśniaka, który klęczał w pierwszej ławce, patrzył się na Najświętszy Sakrament i nic nie mówił. Proboszcz spogląda na niego dłuższy czas i pyta: „Co Pan robi? Nic Pan nie mówi?”. „Proszę szanownego Proboszcza. Ja tak się modlę. Ja się patrzę na niego a On na mnie. To mi wystarcza.”

Drodzy Parafianie! Godzinami można mówić o pięknie, o potrzebie, o konieczności, o problemach związanych z modlitwą. Na dziś niech to wystarczy. A jeśli ktoś zechciałby osobiście porozmawiać, to serdecznie zapraszamy do takiej rozmowy. Nie bójmy się mówić o modlitwie, czy to w domu, czy w pracy. Wszystko od niej zależy. Dlatego Bóg mówi o niej już na początku Dekalogu, czyli w I przykazaniu.

A teraz, zanim wyznamy wiarę, poprośmy Boga wszyscy, tak jak apostołowie prosili Jezusa: „Panie naucz nas modlić się”. Powiedzmy to wszyscy: „Panie, naucz nas modlić się”.

Dział: O Dekalogu
niedziela, 18 styczeń 1998 00:00

Kim On jest?

Kwaczała, 18.01.1998

 

Kim On jest?

O którym tak wiele mówi dziś św. Paweł.

Kim On jest?

O którym pisał tydzień temu Ks. Kardynał.

Kim On jest?

Skoro poświęcono Mu cały 1998 rok.

Kim On jest?

On - Duch Święty!

Drodzy Parafianie!

Tego nie powie nam Gazeta Wyborcza, ani nocne wydanie Panoramy. O tym nie poplotkuje żadna parafianka, choćby robiła za Expres Wieczorny.

O Duchu Świętym może mówić tylko Biblia.

I otóż Biblia, a dokładniej Ewangelia św. Jana, zaprasza nas na salę sądową.

Świat jest salą sądowa a życie to nieustanny proces!

Kto jest sędzią? A kto oskarżonym?

Kto oskarża? A kto broni?

Za stołem czasu i historii widzimy sędziego.

Sędzią jest Bóg, jak już uczyliśmy się przed I-wszą Komunią powtarzając do zapamiętania, że II prawda wiary brzmi: Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze.

Kto jest oskarżonym? Na ławie oskarżonych zasiada Jezus Chrystus!

Oskarżony, bo za dużo wymaga!

Oskarżony, bo każe kochać!

Oskarżony, bo miesza się do naszego życia!

Oskarżony, bo mówi o piekle!

Oskarżony, bo przez Niego mam wyrzuty sumienia!

Na sali sądowej robi się zgiełk, szum i pomrukiwanie. Oto tysiące ludzi całego świata rzucają oskarżenia w stronę Jezusa:

bo dopuściłeś do Oświęcimia!

bo pozwoliłeś na tragiczną śmierć!

bo zgodziłeś się na moją porażkę!

bo nie uzdrowiłeś mojego dziecka!

bo Ty nas nie słuchasz!

bo jesteś Żydem!

Oskarżyciele nie wytrzymują wewnętrznej nienawiści. Przybijają do krzyża.

Jezus nie jest jedynym oskarżonym. Obok Niego stoi tysiące chrześcijan, którzy wiernie wyznają naukę wiary i żyją według prawdy Kościoła. I oni dostają po głowie. Wyśmiewani, bo żyją uczciwie;

wyśmiewani, bo nie dają łapówek;

wyśmiewani, bo nie odpisują zadań;

wyśmiewani, bo nie piją;

wyśmiewani, bo się modlą;

wyśmiewani, bo nie kradną;

wyśmiewani, bo nie klną.

Kto atakuje chrześcijan? Kto oskarża Chrystusa?!

Tysiące argumentów znajdują ludzie na usługach Szatana.

Oskarżenia w prasie.

Oskarżenia w kanałach telewizyjnych.

Oskarżenia w autobusach i na przystankach.

Rozpadnie się Kościół! To już koniec!

Wydaje się, że rozedrą chrześcijan...

Boimy się tego końca i utraty wiary. Z drżeniem stoimy na sali sądowej i nie wiemy, co będzie dalej.

I wtedy na mównicy pojawia się On - Duch Święty. Nazwany przez Ewangelię – PARAKLETOS - adwokatem, obrońcą, pocieszycielem. Odwraca się w stronę tych, co atakują Chrystusa i chrześcijan, otwiera Biblię, pokazuje życiorysy świętych i mówi:

Jezus nie jest winny!

Chrześcijanie nie są winni!

To wy jesteście winni!

Co więcej... jesteście biedni.

Wymyśliliście bombę atomową, a teraz zwalacie wszystko na Boga!

Za łapówki skończyliście studia, a macie do aniołów pretensje, że się most zawalił!

W domu nie umiecie rządzić, a Bogu zarzucacie, że źle światem rządzi!

Myślicie, że jesteście panami świata a 30 razy mniejszy od was kieliszek wódki zwali was z nóg przed końcem rundy!

Wam się swojej matce nie chce podać kawałka chleba, a Matka Teresa całe życie dała trędowatym!

18 lat św. Antoni – wczorajszy patron – zamurowany był w grobowcu, żeby przemyśleć swoje życie, a wam się zdaje, że po jednej książce świat zawojujecie!

Ani razu Karol Wojtyła nie dawał odpisywać w szkole swoim kolegom, a papieżem został!

Na sali sądowej cichnie, oskarżyciele gubią argumenty. Jeszcze niektórzy wołają:

„To nie prawda! Światem rządzi pieniądz!”

A Duch Święty na to:

„Pamiętasz przypowieść o bogaczu, któremu obrodziło pole? Nie zapomnij co mu powiedział Bóg:

<Głupcze, jeszcze tej nocy umrzesz!>”

Ale Duch Święty nie tylko broni przed atakami. Duch Święty także pociesza atakowanych.

Jesteś samotny? Przecież Bóg mówi:

„Choćby ojciec twój i matka zapomnieli o tobie, ja nie zapomnę!”

Masz w domu kolegę?

„Wszystko cokolwiek uczynisz jednemu z tych najmniejszych – Mnie uczynisz” – mówił Jezus.

Odszedł o ciebie mąż?

Nie płacz. Najbliżej zmartwychwstania jest zawsze Golgota.

Zmarł ktoś bliski tobie?

Przecież jemu naprawdę jest już lepiej niż nam.

Wstydzisz się, że mało zarabiasz?

„Nie troszczcie się zbytnio o to co jeść i pić macie.”

Masz dobre serce?

Innego złota nie ma.

Drodzy parafianie!

Życie to jest sala sądowa. Duch Święty broni, pociesza, dodaje różnych darów, jest winem, które pozwala radować się wiarą. Prośmy więc, żeby Duch Święty – Bóg bronił nas przed atakami i pocieszał w naszej niedoli. Takie jest Jego zadanie.

Wołajmy więc teraz:

„Przybądź Duchu Święty!”

do naszego życia,

do naszych rodzin,

do naszej pracy,

do naszej szkoły,

do naszej choroby,

do naszej samotności,

do naszego cierpienia,

do naszych przyjaciół,

do naszej parafii.

Przyjdź, który żyjesz i bronisz nas, i pocieszasz, bo jesteś Bogiem po wszystkie wieki wieków. Amen.

I dlatego, że taki jesteś Duchu Święty, możemy powiedzieć: „Wierzę w jednego Boga”.

Bo lepiej być oskarżonym a mieć za sobą Ducha Świętego, niż oskarżać innych i mieć za plecami szatana.

Dział: Rok C
niedziela, 15 wrzesień 1996 00:00

Co darował nam Pan?

Kraków-Widok, św. Jana Kantego, 15.09.1996

 

Ewangelia dzisiaj mówi nam o Bogu, który przebaczył i mówi o człowieku, który winien przebaczać. Ale jeśli mamy dzisiaj kłopoty z wybaczeniem koledze w pracy czy swojej sąsiadce, to głównie dlatego, że nie rozumiemy, ani nie doświadczyliśmy tego, iż Bóg wybaczył nam wiele. Z tysięcy serc wyrywa się krzyk niezrozumienia. Jak to? Bóg nam coś darował? To my jesteśmy Bogu coś winni? To my jesteśmy dłużnikami? Czyż nie raczej Bóg winien nam spłacić za te wszystkie krzywdy, które spotykamy na krętych ścieżkach XX - wiecznej egzystencji? Za miliony pomordowanych w obozach, za tragicznie zmarłych w wypadkach, za dziecięce łzy tysięcy szpitali, za żołądki wołające o chleb z wodą, za miliardy utopione w szalejących powodziach? I Ty, Panie, mówisz dzisiaj, że darowałeś nam wiele? O, jakże trudne są Twoje słowa a jakże nieustające nasze pytania. Co nam darowałeś?

 

Ukochani przez Chrystusa Pana!

Bolesne są krzyki ludzi, którzy nie dostrzegają żadnych darów Boga. Bolesne są nasze pytania, gdy w domu swojej pracy, snu, przebywania z dziećmi i upływania czasu nie widzimy hojnej ręki Pana.

A Pismo mówi: „Pan jest łaskawy".

A Pismo mówi: „Pan pełen miłosierdzia".

A Pismo mówi: „Pan leczy wszystkie choroby".

A Pismo mówi: „On Twoje życie ratuje od zguby".

A Pismo mówi: „Pan obdarza cię zmiłowaniem".

A Pismo mówi, że Pan daje nam przykazanie nowe, byśmy nie szukali drogi do nieba, ale przez miłość sprowadzali niebo na ziemię.

A Pismo mówi, że góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość Pana nie odstąpi człowieka.

A Pismo mówi, ze wszystko, co stworzył dobre było, że prowadził święty Naród Izraelski, że mówił przez proroków.

A Pismo mówi o największym skarbie Boga - wszechdarze wszechczasów - o skarbie Syna Bożego.

Tak umiłował świat, że dał swojego Syna. Dał ludziom, choć zabili, dał ludziom choć opuścili, dał - nie opuścił, dał, bo ukochał, bo jest miłością. I zmartwychwstał Syn, i przyniósł Dobrą Nowinę, i założył Kościół, i zesłał Ducha Świętego. I zaprosił narody, ludy i języki do świętego Kościoła.

Czyż zakończył darowanie człowiekowi zesłaniem Ducha? Nie! Rozpoczął! Bo Jego miłość jest niekończącym obdarowywaniem.

Przecież życie mówi, że miliony ludzi XX wieku, bez Niego żyć nie mogą.

Przecież życie mówi, że codziennie zsyła łaski, daje moc, pociechę, radość i nadzieję, otuchę i zrozumienie.

Przecież życie mówi, że gdy On jest, to i wózek inwalidzki nie jest tragedią.

Przecież życie mówi, że gdy On jest, to i śmierć - nawet śmierć - może być ufnością.

Przecież życie mówi, ze gdy On jest, to i głód można jeść razem z wiarą w Opatrzność.

Dlaczego więc tak trudno zobaczyć te 10 tysięcy talentów, które Bóg nam darował? Dlaczego modlitwa jest krzyżem, msza święta nudnym obowiązkiem a antyklerykalizm chlebem powszednim? Dlaczego wolimy czytać „Bravo" niż „Drogę", chodzić na koncerty muzyki marnej wartości a nie śpiewać Panu? Dlaczego wolimy upijać się winem a nie słowami Pisma Świętego? Dlaczego wolimy tę miłość z reklamy a nie z Pawłowego hymnu?

 

Ukochani przez Chrystusa Pana!

Nigdy nie doświadczymy w swoim życiu bezgranicznych darów Boga, gdy nie będziemy mogli szczerze powiedzieć za św. Pawłem: „Jeżeli żyjemy, żyjemy dla Pana". Jeżeli bowiem żyjemy dla siebie, darów Jego nie otrzymamy.

Nigdy nie doświadczymy darów Jego łaski, mocy i siły, gdy troski stu denarów przysłonią tysiąc razy większą troskę Boga o nas.

Jeżeli będziemy się mocniej trzymać pracy niż wiary - nawet pracy - złotówki niż Ciała Chrystusowego, opinii kolegów niż przykazań Bożych; jeżeli jakiś samochód jakiegoś księdza odstraszy nam Boga, a nie wysłuchana modlitwa o usunięcie piegów z twarzy zachwieje fundamentem naszej wiary, to nie doświadczymy, że Bóg i dzisiaj, i w Polsce, i w Krakowie, i na Widoku i do ciebie - nie tylko mówi, ale przychodzi z niewypowiedzianym bogactwem.

Nigdy jednak tego bogactwa nie ujrzymy, jeżeli nie będziemy go pragnąć, chcieć, rozważać i myśleć o nim. Jeśli nie będziemy brać Pisma Świętego do ręki, klękać choćby do trudnej modlitwy, pytać i czytać, co z wiarą związane a pod rękę wpada.

Wreszcie nigdy nie ubogacimy się Bogiem, jeżeli nie będziemy wypełniać tego, co nam nakazał. Jeśli wsiadasz do autobusu jadącego do Warszawy, nie dziw się, że nie dojedziesz do Zakopanego. Jeśli przykazania znudziły cię dawno i jedziesz wozem „róbta, co chceta", to się nie dziw, że Bóg daleko a wiara pusta. I nawet poeta dzisiaj ci powie: „Wszystko psu na budę bez miłości".

 

Ukochani przez Chrystusa Pana!

Stoimy przed największym darem Boga - przed Jego Ciałem i Krwią. On do nas przyjdzie - Pan - Jego Ciało i Krew - 10000 talentów - Ciało i Krew. Może jeszcze nie wierzysz, że Bóg daje wszystko. Ale jeśli chcesz skarb Jego otrzymać:

- spróbuj uwierzyć w Niego,

- żyj dla Niego,

- nie przysłaniaj drobiazgami tajemnicy wiary,

- rozważaj o tym, co Bóg czyni w Twoim życiu i życiu tysięcy pokoleń,

- wypełniaj przykazania,

Wtedy choć w części zobaczysz, jak Bóg kocha człowieka i jest miłosierny nad tymi, którzy wiedzą jak Pan jest dobry i nad tymi, którzy nic nie wiedzą. A gdy doświadczysz, że On ciebie hojnie darzy, to i poprosisz Go o miłosierdzie, bo zrozumiesz swą nędzę i przebaczysz sąsiadce, bo z Bogiem w zgodzie będziesz pragnął zostać. Bo po co się kłócić o kawałek miedzy, gdy wieczność Bóg daje bez żadnych procesów? I wiele pytań bolesnego czasu znajdzie rozwiązanie w odpowiedziach wiary. A te, które zostaną, Bóg osłoni ufnością, bo miłość nie na wszystko odpowiada, ale zawsze kocha.

 

Ukochani przez Chrystusa Pana!

Tego życzy nam dzisiaj Kościół, tego życzy Ewangelia. Życzy zabieganym w pracy, zatroskanym o maleństwo, zapatrzonym sędziwym wiekiem w przeszłość i przyszłość, szukającym pracy, zakochanym, powołanym, zbuntowanym, zanudzonym Kościołem, beztroskim dzieciakom, szukającej młodzieży i tym, którzy nawet na religii w Boga uwierzyć nie chcą ani przejmować się Nim nie zamierzają.

Tego również życzę wam i sobie. O to się modlę i proszę o modlitwę, byśmy nigdy nie oskarżali Boga o dług, ale sami czuli się dłużnikami, nie oskarżali o bezczynność, ale sami czynili cokolwiek. Tego życzy Kościół ukochanym przez Chrystusa Pana!

Bo lepiej prosić o miłosierdzie niż odpowiadać za pychę swojej ślepoty. Lepiej prosić o miłosierdzie...

Dział: Rok A

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych