KazaniaWojciech Węgrzyniak
Wojciech Węgrzyniak

Wojciech Węgrzyniak

   Pochodzę z Podhala a dokładnie z Mizernej. Jestem księdzem od 6 czerwca 1998 roku. Przez pierwsze 3 lata kapłaństwa byłem wikariuszem w Krakowie na os. Ruczaj. Potem wyjechałem za granicę.
   Pięć lat spędziłem na studiach w Rzymie, trzy następne w Jerozolimie. Od października 2009 roku pracuję na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Moja specjalność to nauki biblijne a dokładniej Stary Testament. Mieszkam przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie, starając się pomagać również w duszpasterstwie.

 

Planowane rekolekcje

2013

Dla kapelanów Wojska Polskiego, Częstochowa, 23-26.09

WSD Radom, 3-8.12

Duszpasterstwo Akademickie, Kraków, U Dobrego, 15-18.12

Bęczarka, 20-22.12

2014

Duszpasterstwo Akademickie Most, wielkopostne, Wrocław, 5-8.03

Duszpasterstwo Akademickie u Brata, wielkopostne, Kraków, 30.03-2.04

Parafialne wielkopostne, Kwaczała, 6-9.04

Kapłańskie, Ziemia Święta, sierpień/wrzesień

WSD Łomża, koniec września

Parafialne - Niepołomice, koniec października

2015

Rekolekcje o Słowie Bozym, Krościenko, ferie zimowe (5 dni)

Parafialne wielkopostne - Kraków - św. Jadwigi

Parafialne adwentowe - Jaworzno-Szczakowa

2016

Parafialne wielkopostne - Chrzanów-Kościelec

2017
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Sułkowice
2018
Parafialne wielkopostne (V Niedz. Wlk.Postu)- Nowy Targ, św. Katarzyny

 

 

Wygłoszone rekolekcje

1998

Parafialne wielkopostne – Kwaczała, marzec

ONŻ O st. - Bystra Podhalańska, sierpień

1999

ONŻ I st. - Babice, lipiec

Ewangelizacyjne - Młoszowa-Chrzanów, październik

2000

Misje parafialne - Kraków, Piaski Nowe, 26.03-2.04 (wraz z ks. Janem Nowakiem)

ONŻ II st. - Groń, lipiec

Dla młodzieży - Kraków, Kurdwanów, 24-27.09

Parafialne adwentowe - Niegowić, grudzień

2001

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec 

Parafialne wielkopostne - Frydman, marzec

Dla Liceum Męskiego oo. Cystersów - Kraków, Szklane Domy, 9-11.04

ONŻ III st. (ogólnopolskie) - Kraków, lipiec

2002

ONŻ O st. - Osieczany, lipiec

2003

Parafialne wielkopostne - Dębno, 13-16.04.2003

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 17-20.12 

Parafialne adwentowe – Krempachy, 20-23.12

2004

Dla I LO w Krakowie, marzec

Parafialne wielkopostne - Niedzica, 28.03-31.03

Parafialne wielkopostne - Raba Wyżna, 4-7.04

Parafialne adwentowe - Kraków, Prądnik Czerwony (Jana Chrzciciela), 19-22.12

2005

Parafialne wielkopostne - Nowy Targ, św. Katarzyny, 12-18.03

Parafialne wielkopostne - Dębno, marzec

2006

Dla szkół średnich w Wieliczce, marzec

Dla inteligencji - Myślenice, marzec

Parafialne wielkopostne - Harklowa, kwiecień

2009

Parafialne adwentowe - Kraków, os. Ruczaj, 12-15.12.2009

Dla Stowarzyszenia Civitas Christiana - Kraków, Łagiewniki, 4.12.2009

2010

Parafialne wielkopostne - Kacwin, 17-20.02

Dla VIII LO w Krakowie, 8-10.03

Dla młodzieży i nie tylko - Kraków, kościół Miłosierdzia Bożego, 9-11.03 (pomoc włoskiej Szkole Ewangelizacji „Sentinelle del Mattino di Pasqua”)

W Bazylice Mariackiej (Parafialne wielkopostne i dla Bezdomnych), Kraków, 21-26.03

Dla pracowników nauki - Kraków, św. Anna, 28.03-1.04

Misje parafialne - Prostyń, 22-31.05

Dla przygotowujących się do Bierzmowania i młodzieży – Nowy Targ, 8-10.09

WSD Hosianum - Olsztyn, 27-29.09

Dla katechetów – Sokołów Podlaski, 15-17.10

Dla katechetów – Nurzec Stacja, 26-28.11

Dla rodziców - Kraków, Biały Prądnik (u ss. Duchaczek), 6-8.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego adwentowe – Warszawa, św. Anny, 12-15.12

2011

Dzień skupienia - WSD XX. Sercanów w Stadnikach, 19-20.01

Misje parafialne - Leńcze, 6-13.02

Dla Duszpasterstwa Akademickiego wielkopostne "Daj się zaprzęgnąć" - Kraków, św. Anny, 10-13.04.

Dzień skupienia "Między kobietą a Panem Bogiem" - WSD XX. Saletynów w Krakowie, 28-29.05.

Z okazji jubileuszu 500-lecia parafii p.w. Trójcy Świętej w Prostyni, 18-20.06.

WSD Drohiczyn, 28.09-2.10.

Kapłańskie - Ziemia Święta, 3-12.11

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 20-21.11

Parafialne adwentowe - Kraków, MB Ostrobramskiej, 11-13.12

2012

WSD Kraków, 21-25.02

Parafialne wielkopostne - Kraków, Dobrego Pasterza, 25-28.03

Dla kapłanów rocznika święceń 1982, Maniowy 9-12.04

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Maniowy, 17-20.05

Dla katechetów diec. Bielsko-Żywieckiej - Pogórze, 29.06-1.07

WSD Katowice, 26-30.09

Parafialne, przed peregrynacją Obrazu Jezusa Miłosiernego - Chrzanów, św. Mikołaja, 4-7.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 15-17.11

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.12

Dla Duszpasterstwa Akademickiego, adwentowe - Radom, 9-12.12

2013

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zakopane, 7-9.02

Parafialne wielkopostne - Linz, 15-17.02

Dzień skupienia - Wiedeń, 17.02

Dla pedagogów i wychowawców - Kraków, Bazylika św. Floriana, 18-20.02

Dla katechetów archidiec. Krakowskiej - Zembrzyce, 7-9.03

Parafialne wielkopostne - Katedra Wawelska, 24.02/3.03/10.03

Duszpasterstwo Akademickie - Kraków, św. Szczepan, 10-13.03

Dla nauczycieli - Kielce, 14-16.03

Dla Sióstr Urszulanek - Rybnik, 1-3.05

Dla XX. Chrystusowców z Misji Polskiej - Bochum, 8.06

 

Życiorys
(z 24.02.2011 na potrzeby nostryfikacji dyplomu doktorskiego)

 

Urodziłem się 21 marca 1973 w Niedzicy jako najmłodsze dziecko Władysława Węgrzyniaka i Wiktorii z domu Zązel. W latach 1973-1977 mieszkałem w Maniowach a następnie w Mizernej, gdzie część rodziny mieszka do tej pory.

Po ukończeniu w 1988 roku Szkoły Podstawowej w Kluszkowcach uczęszczałem do I LO im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. W roku szkolnym 1990/1991 zakwalifikowałem się do III stopnia XVII Olimpiady Geograficznej, natomiast w roku 1991/1992 zostałem finalistą XVIII Olimpiady Geograficznej i I Olimpiady Nautologicznej oraz dotarłem do II stopnia Olimpiady Historycznej.

Egzamin dojrzałości uzyskałem w 1992 r., po czym wstąpiłem do Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, rozpoczynając tym samym przygotowanie do kapłaństwa i studia na Papieskiej Akademii Teologicznej.

Święcenia diakonatu otrzymałem 8 maja 1997 roku w Skomielnej Białej. Zgodnie z wytycznymi formacji seminaryjnej ostatni rok przed święceniami kapłańskimi spędziłem w Kwaczale, ucząc religii w szkole podstawowej i pomagając w parafii jako diakon.

W 1998 roku uzyskałem magisterium z teologii na podstawie pracy napisanej pod kierunkiem o. Augustyna Jankowskiego OSB zatytułowanej Κoinonia z Bogiem w Pierwszym Liście Jana Apostoła. W tym samym roku, 6 czerwca otrzymałem święcenia kapłańskiego z rąk kard. Franciszka Macharskiego.

W latach 1998-2001 pełniłem funkcję wikariusza w par. Zesłania Ducha Świętego w Krakowie na os. Ruczaj, m.in. ucząc religii w Szkołach Podstawowych 151 i 158 oraz w Gimnazjum nr 23. W roku akademickim 2000/2001 odbyłem studia licencjackie na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zwieńczone tytułem licencjata z teologii ze specjalnością biblijną. Praca magisterska została uznana za licencjacką. Promotorem był o. Augustyn Jankowski OSB.

W latach 2001-2006 studiowałem w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. W roku akademickim 2003/2004 byłem reprezentantem studentów Europy Środkowo-Wschodniej oraz członkiem senatu akademickiego tegoż instytutu. W czerwcu 2004 uzyskałem stopień licencjata z nauk biblijnych. Teza zatytułowana "En aletheia kai agape" (2 Gv 3). Richiamo al duplice comandamento nella lettera del Presbitero alla Signora eletta (“W miłości i prawdzie [2 J 3]. Wezwanie do podwójnego przykazania w liście Prezbitera do wybranej Pani”) została napisana pod kierunkiem Johannesa Beutlera SJ.

W latach 2004-2006 kontynuowałem studia w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie przygotowujące do doktoratu.

Od maja do lipca 2006 pracowałem w Sekretariacie Kardynała Metropolitalnej Kurii w Krakowie.

W październiku tego samego roku rozpocząłem studia doktoranckie we Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie, zamiejscowym Wydziale Nauk Biblijnych i Archeologii Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie (Pontificia Universitas Antonianum. Facultas Scientiarum Biblicarum et Archaeologiae). W 2007 roku uzyskałem status Candidatus ad Doctoratum i rozpocząłem pracę nad tezą doktorskiej pod kierunkiem prof. Alviero Niccacci OFM (SBF, Jerozolima) i prof. G. Barbiero SDB (PIB, Rzym). Praca doktorska zatytułowana Lo stolto ateo. Studio dei Salmi 14 e 53 (“Głupi ateista. Studium Psalmów 14 i 53”) została obroniona 30 stycznia 2010 roku. Oprócz wspomnianych dwóch moderatorów, recenzentami pracy doktorskiej byli M. Pazzini OFM (SBF, Jerozolima) i A. Mello (SBF, Jerozolima). Ekstrakt pracy doktorskiej został opublikowany w lutym 2010 w Jerozolimie przez wydawnictwo Franciscan Press. Na tej podstawie uzyskałem dyplom Doktora Nauk Biblijnych i Archeologii, zatwierdzony przez władze Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie dnia 25 maja 2010 roku.

W czasie moich studiów zarówno w Rzymie jak i w Jerozolimie uczestniczyłem w różnych kursach językowych: jęz. włoskiego w Rzymie; jęz. angielskiego w Leicester, Maynooth, Londonie i Nowym Jorku; jęz. niemieckiego w Bonn i Salzburgu oraz jęz. francuskiego w Lyonie i w Angers. Ponadto w czasie wakacyjnym pomagałem w różnych parafiach i wspólnotach religijnych. Przede wszystkim we Włoszech (Roccagorga, Spadafora, Borgo san Donato, Pieve i Maresso), w Anglii (Leicester, Kirkham, Louth, Skegness i Londyn), w USA (Chicago i Nowy York), w Niemczech (Wesseling i Traunstein), we Francji (Lyon) a także w różnych parafiach na terenie Polski, gdzie wygłosiłem kilkanaście rekolekcji parafialnych.

Od 1 października 2009 roku zostałem zatrudniony na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na stanowisku asystenta w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu. Rok później zacząłem pełnić funkcję opiekuna Samorządu Studenckiego oraz opiekuna I roku teologii o specjalności katechetyczno-pastoralnej. W 2011 zostałem adiunktem tej samej katedry.

Od 2009 roku należę do Stowarzyszenia Biblistów Polskich.

Poza publikacją kilku artykułów z dziedziny biblijnej, wygłosiłem referaty na sympozjach w Krakowie (Łagiewniki, wrzesień 2008; UPJPII,  kwiecień 2010), w Płocku (WSD, listopad 2009), w Lublinie (KUL, sierpień 2010) oraz wziąłem udział w konferencji naukowej na temat Księgi Psalmów w Oxfordzie (wrzesień 2010). Ponadto opublikowałem 4 tomy homilii i kazań.

Od końca września 2009 roku zamieszkałem przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie z zadaniem pomocy duszpasterskiej w parafii, należąc jednocześnie do grupy trzech wykładowców z UPJPII, którzy zostali skierowani przez Metropolitę do sprawowania pieczy nad duszpasterstwem pracowników nauki miasta Krakowa.

W 2010 zostałem wybrany członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Krakowskiej. 

 

Curriculum Vitae in italiano

niedziela, 12 listopad 2017 10:48

Szczęście bycia Polakiem

Bardzo lubię Polskę i Polaków.
 
Miałem szczęście w życiu spędzić 8 lat za granicą. Poznać wielu obcokrajowców. Być w tym czasie chociaż miesiąc w ponad dwudziestu różnych parafiach w kliku różnych krajach. Odprawiać mszę, spowiadać, rozmawiać w różnych językach. I te lata pozbawiły mnie zarówno kompleksów wobec innych narodów jak i poczucia wyższości nad jakimkolwiek narodem.
 
To nieprawda, że Polacy są gorsi.
To nieprawda, że władze u nas bardziej nieludzkie.
To nieprawda, że Kościół nad Wisłą jest dalej od Ewangelii.
To nieprawda, że do bierzmowania przygotowujemy mniej skutecznie.
To nieprawda, że księża u nas nie tacy jak gdzieś tam.
 
Wszędzie są anioły i demony.
Franciszki z Asyżu i Judasze z Karioty.
Parafie żywe i czekające na Paschę.
Mafie i domy caritas.
Bowiem granice między niebem a ziemią nie pokrywają się nigdy z granicami krajów.
 
Dziś, przy okazji święta, po raz kolejny dziękuję Bogu, że powołał mnie do życia w tym kraju i że mam to wielkie szczęście żyć tu, gdzie jest mój dom, moja ziemska ojczyzna, gdzie jest wolna Polska.
 
Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Byle cię można pomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać. (I. Krasicki)
 
Niech Bóg błogosławi ten dom!
Niech Bóg błogosławi Polskę!
+
czwartek, 09 listopad 2017 18:55

Księża i pieniądze

Od czasu do czasu pojawia się dyskusja o pieniądzach i księżach, dlatego chciałbym podzielić się dziesięcioma punktami, które może choć trochę pomogą poukładać te sprawy.

 

1. Należy odróżnić zakonników od księży diecezjalnych. Księża diecezjalni nie składają ślubu ubóstwa, a więc w sprawach materialnych mają zasadniczo takie same prawa i obowiązki, jak każdy inny chrześcijanin.

 

2. Księża w Polsce zachęcani są do stylu życia blisko „przeciętnej, a raczej uboższej rodzinie”. „To, co im zbywa winni przeznaczyć na dobro Kościoła i dzieła miłości”. (Instrukcja KEP-u z 2015 r., podobnie też Jan Paweł II w 1987 r.: „Musicie być solidarni z narodem. Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny.”).

 

3. Czym innym są dobra prywatne (czasem odziedziczone po rodzinie), a czym innym parafialne, kościelne.

 

4. Grzechem jest chciwość i egoizm, ale grzechem jest również zazdrość i obmowa.

„Mając żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni” (1 Tm 6,8)

 

5. Osądzając, trzeba pamiętać, że często nie wiemy wszystkiego. Może okazać się, że ktoś żyje na bogato, ale daje o wiele więcej na biednych niż ci, którzy mają do niego pretensje, a którzy ani wdowiego grosza nie dadzą innym. Albo ktoś wydaje się ubogi, ale pieniądze wydaje w taki sposób, który nie da się pogodzić z Ewangelią.

"Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę." (Mt 6,2)

"Ty bowiem mówisz: „Jestem bogaty” i „wzbogaciłem się”, i „niczego mi nie potrzeba”, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi" (Ap 3,17)

 

6. Nie jest prawdą, że chrześcijanie mogą mieć tylko tyle, ile jest dla nich konieczne do życia. Ideałem chrześcijańskim nie jest ubóstwo materialne. Gdyby tak było, nie powinniśmy pomagać ubogim. Wszak osiągnęli już ideał. Ideałem chrześcijanina jest wolność (zbawienie) i solidarność (miłość).

„Umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać z obfitości. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku.” (Flp 4,12)

 

7. Bóg się nie brzydzi pieniędzmi, tylko przypomina, że wszystko do niego należy i że zdamy kiedyś sprawę również z gospodarowania Jego własnością.

„Do Mnie należy srebro i do Mnie złoto - wyrocznia Pana Zastępów.” (Ag 2,8)

„Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! […] A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. (Mt 25,21.30)

 

8. Ewangeliczne ubóstwo różni się od komunizmu m.in. wolnością. Ewangelia zachęca, ale nie przymusza do ubóstwa.

„Czy przed sprzedażą nie była twoją własnością, a po sprzedaniu czyż nie mogłeś rozporządzać tym, coś za nią otrzymał?  (Dz 5,4)

„Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.” (2 Kor 9,7)

 

9. Problemem często nie są pieniądze, ale relacje. Są przypadki, że księża dostali od parafian auta o wartości ponad 200 tys., albo że powiedzieli księdzu, że jak będzie jeździł takim starym autem, to mu kupią nowy. Nie chodzi o to, żeby nie mieć albo mieć, ale tak żyć we wspólnocie, by wiedzieć, co buduje a co niszczy ludzi.

"A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, i siedział za stołem, przyszła kobieta z alabastrowym flakonikiem prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego. Rozbiła flakonik i wylała Mu olejek na głowę. A niektórzy oburzyli się, mówiąc między sobą: «Po co to marnowanie olejku? Wszak można było olejek ten sprzedać drożej niż za trzysta denarów [ok. 30 tys. zł!!!] i rozdać je ubogim». I przeciw niej szemrali." (Mk 14,3-5)

 

10. Każdy medialny szum wobec księży i kasy jest dobrą okazją dla każdego z nas, by zrobił rachunek sumienia sobie:

- Czy my, księża, żyjemy zgodnie z ewangelicznym ubóstwem i z wrażliwością wobec powierzonych nam ludzi?

- Czy my, wierni, reagujemy na zachowania niektórych księży z miłości czy z zazdrości, z troski o budowę wspólnoty wolnych ludzi w Chrystusie czy z przyzwyczajenia do komunistycznej mentalności? (homo sovieticus czy homo christianus?)

 

 

PS.

Polecam jeszcze artykuł abpa J. Michalika  i mój audiobook, z którego całkowity dochód przeznaczony jest na ss. Albertynki w Krakowie.

 

biedna wdowa

nie pomyślała nie mam pieniędzy

nie pomyślała inni mają więcej

nie pomyślała dać jeden grosz to wstyd

nie pomyślała dwa pieniążki to nic dla skarbony

nie pomyślała nie dam na świątynię bo żyją w niej bogatsi ode mnie

nie pomyślała Bogu wolę dać dary duchowe

nie pomyślała nie dam pieniędzy Bogu co mi zabrał męża

nie pomyślała tak

biedna wdowa

wrzuciła wszystko co miała

 

dlaczego?

 

 

środa, 08 listopad 2017 23:57

Psalm 83, 3

Ps 83,3:

"Bo oto burzą się Twoi wrogowie i ci, którzy Cię nienawidzą podnieśli głowę".

środa, 08 listopad 2017 17:16

Wszystko można obronić

Wszystko można obronić.

 

I mówienie, że samobójstwo jest bohaterstwem, i nazywanie kobiet k…, i akcję znak pokoju z LGBT, i bilbordy pro-life, i jedno zdanie Prymasa, i wiele zdań ks. Międlara, i podarcie Biblii, i krytykę papieża, i krytykę krytyki. Wszystko można obronić, wyjaśnić, zrozumieć.

 

Jezus powiedział: Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem (Łk 14,26). Czy to nie jest wzywanie do nienawiści? Czy to nie jest herezja? Czy to nie jest zmienianie swojego zdania o miłości nieprzyjaciół?

 

Wszystko można zaatakować i wszystko da się obronić. Skoro obroniono zabicie niewinnego Jezusa i skoro ludzie potrafią bronić aborcji, to wszystko można obronić. Zaiste, bulwersowanie się jednym zdaniem wyrwanym z kontekstu, przy nierozumieniu, gdzie problem w wyrywaniu z matki tych, co mogą mieć Downa, jest nieludzkie.

 

Problem bowiem nie polega na tym, czy da się jakieś słowo lub zachowanie wyjaśnić, zrozumieć albo i znaleźć tysiące ludzie, którzy staną w obronie. Problem nie jest w rozumieniu. Problem jest w miłości. Czy to co robię, to jest naprawdę miłość? Czy to jest naprawdę dla drugiego dobre?

 

Św. Paweł pisze: Dobrą jest rzeczą nie czynić niczego, co twego brata razi, gorszy albo osłabi (Rz 14,21). Nie tłumaczy, że jemu wolno więcej. Nie kłóci, się, że przepisy tego nie zabraniają. Nie poniża wmawianiem, że go źle rozumieją, ale mówi prosto: Jeżeli pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata. (1 Kor 8,13).

 

Wszystko można obronić.

Ewangelia jednak nie polega na tym, żeby wszystkiego bronić, tylko żeby wszystkich pokochać.

wtorek, 07 listopad 2017 15:18

Pokusa cudzych powołań

Jest taka pokusa, żeby to, co robimy, uważać za najważniejsze w życiu. I tak dla jednych najważniejsze będzie głoszenie kerygmatu, dla innych pomaganie biednym, jeszcze inni będą twierdzić, że to modlitwa, albo praca na misjach.

 

Pokusa polega na tym, że nakazujemy innym ludziom robić to, co my robimy, albo mamy pretensje, że ktoś tego nie robi. I tak być może - nawet nieświadomie - szukamy dowartościowania siebie, bo jeśli inni będą robić to, co ja, jeśli coraz więcej ludzi będzie to robić to, co ja, to ja będę kimś ważnym. Tak jakbym potrzebował drugiego, żeby potwierdzić siebie. A przecież to jest niemożliwe przynajmniej z trzech względów.

 

Po pierwsze, różne są powołania i wystarczy przeczytać Nowy Testament, a nawet same Dzieje Apostolskie albo przynajmniej 1 Kor 12, żeby zrozumieć, że wszyscy nie mogą wszystkiego. 
Po drugie, w chrześcijaństwie najważniejsza jest miłość a nie sposób jej realizacji. 
Po trzecie, zawsze można "znaleźć haka" na tych, co innych zmuszają do swego powołania. 
Mówisz: Najważniejsza jest pomoc uchodźcom, bo jeśli nie będę im pomagał, Bóg mi powie "Idźcie precz ode mnie, przeklęci". Pytam jednak uczciwie, ile razy byłeś odwiedzić kogoś w więzieniu, bo za brak odwiedzin więźniów jest taka sama kara: "Idźcie precz ode mnie, przeklęci, bo byłem w więzieniu, a nie odwiedziliście mnie" (Mt 25,41.43). 
Mówisz: Najważniejsze nawracanie, bo "kto nie uwierzy będzie potępiony" (Mk 16,16). Pytam jednak, czy dałeś komukolwiek w życiu chleb, bo ten sam Jezus mówi: "Idźcie precz, bo byłem głodny w nie daliście mi jeść" (Mt 25,41.43). 
Mówisz, że najważniejsze misje, zapytam, dlaczego Faustyna została świętą, skoro nigdy nie wyjechała za granicę? 
Mówisz, że teraz trzeba walczyć z homoseksualizmem, zapytam dlaczego nie walczysz z pijakami i złodziejami, przecież i oni "nie odziedziczą Królestwa Bożego" (1 Kor 6,10)? A jest ich dużo, dużo więcej...

 

Boże a nie nasze powołanie i ewangeliczna miłość a nie nasz egoizm polegają na tym, że pytamy Boga, jaka jest Jego wola względem nas i robimy najlepiej jak umiemy to, co jest naszym powołaniem. A jeśli przyjdzie nam pokusa, by wybierać ludziom boskie powołania, przypomnijmy sobie to, co Jezus odpowiedział na pytanie Piotra: "Panie, a co z tym będzie?" (J 21,21). "Co Cię to obchodzi? Ty pójdź za Mną" (J 21,22)

 

PS
Uprasza się, by nie byli zadowoleni z tego tekstu ci, którzy nic nie robią i jeszcze myślą, że to jest ich boskie powołanie :)

wtorek, 07 listopad 2017 14:42

Niewiara w piekło

Wiele problemów bierze się z niewiary w piekło.

 

Jeśli jest piekło, nie ma sensu starać się o jedność ze wszystkimi, bo się jeszcze okaże, że osiągnęliśmy światową zgodność w obraniu kierunku do piekła. Gabriel z szatanem nie są jedno, choć obaj są aniołami. 
Jeśli jest piekło, nie mogę mówić, że wszystko jedno w co się wierzy i co się robi. Nie mogę mówić, że są alternatywne drogi zbawienia, nie mając pewności czy ta alternatywa nie jest tylko pokusą dobrze wyglądającego owocu z raju.
Jeśli jest piekło, powinniśmy więcej skupiać się na tym, co ma konsekwencje na wieki niż na tym, co przeminie ze śmiercią. By się nie okazało, że kłóciliśmy się całą drogę o miejsce przy oknie w samolocie, który dwa razy wyleciał w powietrze.

 

Skąd się bierze niewiara w piekło? Czy Bóg zmienił słowo? Czy Jezus zmienił nauczanie? Czy kazał Kościołowi wykreślić niektóre teksty z objawień? 
Może bierze się z dosyć powszechnej choroby krótkowzroczności? Widzimy tylko koniec swego nosa, dwa metry przed sobą, może trzy, więc i piekło zobaczymy dopiero na miejscu? Może bierze się ze zniewolenia? Wolimy upić się kolejny raz, bo czymże jest wyrzucenie z pracy a nawet domu wobec braku wódki? I jak alkoholik powtarzający "Nie jestem pijany", chcemy wmówić wszystkim: "Nie ma piekła. Nie ma"?

 

I jeszcze myślimy, że osobista opinia jest w stanie uchronić nas od obiektywnych praw. Myślimy, że brak wiary jest w stanie ocalić nas od konsekwencji. A przecież nie trzeba wierzyć w zachorowanie na raka, żeby umrzeć na raka. A przecież życie uczy, że trzeba wiele wiary, by coś osiągnąć i żadnej, żeby przegrać. I nawet zwykły sport przypomina systematycznie, że częściej wygrywają ci, którzy wierzą w zwycięstwo niż ci, którzy nie wierzą w porażkę.

wtorek, 07 listopad 2017 14:40

Niepewność zbawienia

Wiele lęków i smutków bierze się z niepewności zbawienia. A przecież powinniśmy być bardziej pewni tego, że będziemy w niebie, niż tego, że dojedziemy do własnego domu.

 

Jeśli wsiadam w auto i decyduję się na przyjazd do Krakowa, to nie myślę: Ciekawe czy trafię... A może jadąc do Krakowa znajdę się jakimś cudem w Gdańsku? A może sam Bóg weźmie auto z drogi i postawi je na wieży Eiffla? I nie drżę na każdej stacji benzynowej: A może ja jadę w złym kierunku?

Tak samo w drodze do nieba. 
"Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie." (J 14,6)
"On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje." (Hbr 10,20)
Jest mapa. Jest GPS. Wiadomo, że wielu już tam dojechało. Święci mówią, że droga przejezdna. Korków nie ma. Kościół tłumaczy, że wystarczy się trzymać łaski uświęcającej. Przypomina, gdzie skręcić, gdzie zwolnić, gdzie się zatrzymać, gdzie zatankować a gdzie auto umyć.

 

Jeżeli żyjemy w stanie łaski uświęcającej, możemy być bardziej pewni tego, że będziemy w niebie niż tego, że dojedziemy do własnego domu. Bo o ile na drodze do domu może zdarzyć się wypadek, to na drodze do nieba wypadków nie ma. Natomiast jest smutna możliwość, że sami zmienimy kierunek. Dlatego największym problemem nie jest to, czy my tam kiedyś dojedziemy, tylko to, w jakim kierunku my jedziemy teraz.

 

Quo vadis, homine?

wtorek, 07 listopad 2017 14:36

Moja miłość

Wielu pisze, że ma najwspanialszą żonę, męża, dzieci, to i ja chciałbym powiedzieć o mojej miłości. O Panu Bogu, co mnie kocha jak nikt. I bardzo Mu za to dziękuję.
 
Czasem wydaje się, że kocha za mało cieleśnie, ale jeśli człowiek wejdzie głębiej w Ciało, którym jest Kościół, to i mniej brakuje ciała. I ten Jego Boski Duch, który przenika do szpiku kości i napełnia od czasu do czasu szczęściem większym niż wszystko. To jest nieziemskie.
Czasem wydaje się frustrujące, że w tej relacji tylko ja zawalam. Gdybym miał żonę, mógłbym powiedzieć - słusznie czy nie - że to jest jej wina. Z Bogiem tak się nie da, bo On zawsze święty. I to po trzykroć. Owszem można powiedzieć jak jedna siostra zakonna: "Panie Jezu, staraj się, bo masz wielu konkurentów", ale nic więcej. Świadomość, że wszystkie problemy są po mojej stronie niekiedy dobija. Ale z drugiej strony ta Jego wolność, nie czepianie się szczegółów, wybaczanie bez wypominania, sprawia, że człowiek nie czuje się gorszy, choć jest gorszy.
Czasem wydaje się, że mógłby być bardziej obecny. Przychodzi za późno, za wcześnie wychodzi, gdzieś na delegacji i mnie zostaje wszystko na głowie. Dzwonisz, nie odbiera. Piszesz, a tam cisza. Przyzwyczaiłem się jednak i nawet to lubię. Bo wiem, że mi ufa, zostawia wiele wolności, przypomina, że sobie poradzę i że relacje buduje się również przez nieobecność.
 
Najbardziej doświadczam Jego miłości w konfesjonale, gdy odpuszcza, w Eucharystii, gdy trzymam chleb i spożywam Ciało, nad Pismem Świętym, kiedy Jego słowo przytuli się do mego serca, w ludziach, którzy nieraz wyglądają jakby powstali z Boga a nie z małpy. Często też w górach, słysząc delikatne pytanie: "I jak Ci się podoba? Fajne. Nie? Dla ciebie to zrobiłem".
 
Znamy się od dziecka. Jesteśmy ze sobą 25 lat, a 19 lat po zaświęcaniach. Pomódlcie się, byśmy byli razem na wieki. Bym był Mu coraz bardziej wierny. I by było widać, że nam się układa w związku. Bo to i innych zachęca. Wszak szczęścia i nieszczęścia są zaraźliwe.
 
Powinienem jeszcze dołączyć nasze wspólne zdjęcie, ale wiecie jak jest :)
poniedziałek, 06 listopad 2017 21:53

Interpretacja

czytam Ewangelię
o odważnym Judaszu
Barabaszu bohaterze opozycji
Piłacie umywającym słusznie ręce
by zachować rozdział państwa od wiary
demokratycznym legalnym suwerenie
protestującym "Ukrzyżuj"
zatroskanej Wysokiej Radzie
co miała prawo być bezprawną
by ratować prawo
śmiałym niezłym łotrze
który bluźnił trzy metry od Boga
i miłosiernym żołnierzu
co chciał włócznią skrócić męki
lecz się trochę spóźnił
 
generalnie wszystkie się zgadza
fakty te same
tylko interpretacja
przestała być Dobrą Nowiną
 
nie zbawia

 

 

6 XI 2017

sobota, 28 październik 2017 16:25

Wiele zależy od semantyki

Większość sporów bierze się stąd, że chociaż używamy tych samych słów, co innego mamy na myśli. Na przykład słowo „nacjonalizm”.

 

Szef papieskiej dyplomacji abp Paul Gallagher mówi, że istnieje „zdrowy nacjonalizm”. Biskupi Polscy w dokumencie „Chrześcijański kształt patriotyzmu”, chociaż 9 razy używają słowa „nacjonalizm”, zawsze używają go w znaczeniu negatywnym (np. " Kościół w swoim nauczaniu zdecydowanie rozróżnia szlachetny i godny propagowania patriotyzm oraz będący formą egoizmu nacjonalizm"). Kard. Wyszyński widzi to inaczej: „Działajcie w duchu zdrowego nacjonalizmu. Nie szowinizmu, ale właśnie zdrowego nacjonalizmu, to jest umiłowania Narodu i służby jemu” (E. Czaczkowska, „Kardynał Wyszyński. Biografia”, Znak 2013, s. 378). W Słowniku Języka Polskiego czytamy, że nacjonalizm to „postawa i ideologia uznająca interes własnego narodu za wartość najwyższą”. Natomiast Wikipedia pisze, że to „postawa społeczno-polityczna uznająca naród za najwyższe dobro w sferze życia oraz polityki.”

I problem powstaje wtedy, kiedy spotyka się dwoje ludzi i jeden rozumie pod pojęciem nacjonalizmu pogardę innych narodów a drugi tylko tyle, że kocha swój naród ponad inne. I będą się kłócić, często nie dlatego, że mają sprzeczne poglądy, tylko dlatego, że używają tych samych słów, myśląc o czym innym.

 

Weźmy inny przykład: „pantofle”. Są regiony w Polsce, gdzie tym słowem określa się lekkie obuwie, które my w Małopolsce nazywamy półbutami, bo dla nas „pantofle” to są kapcie do chodzenia po domu. I jeśli kolega mówi, że odprawiał Msze św. w pantoflach, albo, że pan młody był do ślubu w pantoflach, to gdybym się nie dopytał, to bym się zgorszył. 

 

Przykładów może być jeszcze więcej: „uchodźcy” (uciekający przed wojną czy imigranci ekonomiczni?), „Kościół” (Ciało Chrystusa, biskupi czy księża?), "Bóg" (to co, o nim myślę, czy taki jaki jest?). Wniosek jest tylko jeden. Zanim zaczniemy jakąkolwiek rozmowę, najpierw ustalmy pojęcia. I nie w ten sposób, że narzucamy innym swoje rozumienie słowa, albo wyrażając pretensje, że ktoś rozumie to inaczej, tylko słuchając bez uprzedzeń jedni drugich. A jak już ustalimy pojęcia, to się zapewne okaże, że w większości spraw to my się zgadzamy. Nawet jesteśmy podobnie leniwi. Bo kłótnie zazwyczaj powstają ze zwykłego lenistwa człowieka, który woli się odzywać zanim się nauczy.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych